miałam myśl kryształową czystą
przepadła z pierwszym zgrzytem niechęci podłości pospolitego
czasem pięknego
zła
jednakże częściej piękne nie było
nie siliło się na kamuflaż
po co
kiedy można przemocą
ostrym słowem pięścią między
oczy
i nigdy myśl już czystą nie była
nie odzyskała krystaliczności
poszarzała sczerniała
nabrała znamion codzienności
mojej codzienności