Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Kłaniają się drzewa
swą czarną starością.
Suche ciała
ze spękanej kory
dumą lat biły
w krajobraz
pokornie.

 

Czasem, niewzruszone
z ciepłej jeszcze mogiły
spijały śmierć
i szelest martwych łez
bogobojnie.

 

Nam, wiatr twarz zaorał
nagłym świstem, lęk
bruzdy wyciął krwiste
i usta napuchły od trwogi.

 

Las rąk, ludzi mrowie,
ślepych saren i jeleni
stado, stoimy spłoszeni,

 

gdy patrzysz oczami
z pełnym deszczem
i kłosem traw wzdychasz,
sennych łąk szeptem,

 

gdy mówisz, cichsi niż
kamieni szept czy gest
wątłych dłoni.

 

Pójdziemy za Tobą
w nieba rozwarte domy,
a horyzont niebieski
jak dywan kroki zgasi.

 

Pójdziemy, gdy noc strzeli
tysiącem białych
ćwieków,

 

gdy dzień na szyi uwiesi
tysiące kolejnych
słów.
 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...