Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

mróz, aż oko wykol. w wieczornych ciemnościach
aż eksploduje blask bijący od gospody Pod Wściekłym
Azorem. w środku – dziesiątki gorących żyłek
(w tych stronach, aby nawiązać kontakt z drugą osobą,
trzeba wysnuć z nozdrzy świetlistą pajęczynkę,
wetknąć ją w ucho "rozmówcy").

bezdźwięczny rozgwar. pospolity środek odrętwiający
wlewa się do ust gości. zziębnięty proboszcz-staruszek
zwiesza nos na kwintę, żali się szynkarzowi, że znowu
odór i zgroza, kolejny utopiec i dwóch nieumarłych
przywlokło się prosić o rozgrzeszenie.

jak tak dalej pójdzie – sama Śmierć
zjawi się przy konfesjonale!

sołtysowi jest wstyd, że potrafi majsterkować (talenty i
umiejętności to tutaj straszny obciach!). zapomniał
maski, więc podnosi przydrożny kamień, po czym
z zapamiętałością uderza się nim w twarz. może sąsiad,
do którego idzie pożyczyć wyrzynarkę, nie połapie się,
z kim ma do czynienia, w przypływie hojności-gościnności
da urządzenie nieznanemu opuchleńcowi.  

tymczasem opadam z Księżyca, kochanie, wprost
pod twoje okno. mam napomadowane wąsiska
półłokciowej grubości, na sobie – plażowy strój
z lat 20. XX wieku. paskudny i w paski.

robi ci się lepko na sercu na mój widok.
wsiadasz do gondoli balonu.

przesyłam pajęczynką miłosne wyznania, komplementy,
po czym zwiększam płomień. wzlatujemy.

nawet jeśli coś pójdzie nie tak i przyjdzie się rozbić
– bądź spokojna, nie skończy się tragedią.
Śmierć, zamyślona, robi listę grzechów.
jest zajęta rachunkiem sumienia.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...