wyalienowany z ciała i wóda wóda wóda
jeszcze płynę ale kra nade mną zamarza
ona mówi żeby przestał ona się martwi
mija ją na ulicy z dzieckiem lecz ich nie poznaje
budzi się na ławce i nie wie
czy jest szósta rano czy wieczorem
lekarz mówi że wątroba jeszcze walczy
gin w kasynie kokaina z deski klozetowej
bójka na monciaku na komisariacie jeszcze rozróba
i wytrzeźwiałka a to był taki dobrze zapowiadający się chłopak
nocą ściany zbliżają się do siebie trzęsie się ze strachu
i czego ty kurwa chcesz zabić się chcesz
to się zabij i daj wszystkim spokój
całe lata spakowane do worka i wywalone do kibla
ja proszę pani nie mam pani nic do zaoferowania
oprócz destrukcji fijewski siedzi przy barze z holoubkiem
byłem kiedyś najlepszym saksofonistą w tym kraju
cały panteon zapitych duchów i skierowanie do kocborowa
lat trzydzieści żonaty jedno dziecko
bilet do nieba pół litra i cztery piwa
wtedy pojawia się ona
na początku bardziej jako zbiór pikseli
i pokazuje jak wygląda lato w środku ciemnej polskiej zimy
chociaż są z góry skazani na porażkę
później znów pijane wiersze i byle jakie znajomości
nawalony facet u kieślowskiego wlecze choinkę po chodniku
i szuka domu tę scenę odgrywa w życiu przez kilkanaście lat
bo już jutro już jutro już jutro