Szedłem raz Kopernika na tyłach posesji „Kociego Zamku”
Wieczór późny, już z dala zachodu, wciąż z dala poranku;
Gdy wtem się jakaś postać przemyka; to pewne, że ktoś przebrany,
Wsparł mur. Twarz, gdzie człowiek nie bywa, puchata; acz czas mgłą odziany.
Mrugnąłem, nie ma, do Preissów szedłby obok mnie, po drugiej parkan.
Pomyślałem, że może; chwytam, zamknięta ta i następna bramka.
Czyżby autosugestia, od „Kociego Zamku”? Przebieraniec?
A może, tajemnicza nazwa ściągnęła dziwnych istot taniec?
Gmachu dewiza: „Salus rei publica suprema lex”, zatem
Po polsku szczytne: „Zdrowie [1] rzeczy pospolitej najwyższym prawem”.
Gdy późny [2] „Zamek ” z fantazji Szczęsnego Zaremby wynika.
To „Koci” zda się od nazwiska Karola Kotwicza Smolika? [3]
. . .
Lecz „kocie zamki”? – Są i inne w Polsce, w Bochni na przykład,
„Koci Zamek” w Beskidzie Niskim i Śląskim. – Czy to już nie wykład?
I w Karkonoszach „Koci Fort” i był też zamek w Szaflarach;
Hotel w Zakopanem, restauracja w Szczawnicy… –– Zaraz?!
Czy aby nie spisek?
Wyśledzę! Opiszę!
Grafiką „Pan Kot oparty o mur” ilustrował „Perchance”, pod dyktando Marcina Tarnowskiego.
PRZYPISY
[1] „Salus” tłumaczone bywa inaczej, jako „zbawienie” lub „pomyślność”, ale właściwy sens wskazuje sentencja medyczna: „Salus aegroti suprema lex” („ zdrowie chorego najwyższym prawem”). Chodzi o to, żeby państwo nie było chore, a nie o jego zbawienie w sensie transcendentalnym, ani o dopisującą fortunę.
[2] Późny, bo z roku 1893, a w końcu XIX wieku już rzadko budowano zamki w ścisłym znaczeniu tego słowa, choć neogotyk jeszcze jak najbardziej był w modzie.
[3] Ale to też nie jest pewne, bo powiadają, że „Koci” wzięło się od wyglądu budzącego bajkowe skojarzenia.