Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W świetle lampy się huśta trup

Turp z kokardką przy szyi

Spoglądam na niego

On spogląda na mnie

Mijam go idąc chodnikiem

 

Zaciska sine spierzchnięte wargi

A wyłupiasto-pustymi oczyma

Podąża, za każdym mym ruchem

I czegoś weń szuka-może sensu?

 

Kto by to wiedział, poza nim

Ja zaś spoglądam jak on

Poddany pod rządzę wiatru

Się rzuca na wszystkie strony

Wcale ciekawy przypadek

 

Jaki miał cel tak sie wieszać

Sam czyn - ja rozumiem

Ale że tak publicznie?

Co on artysta, turpista,

Szokować przechodniów pragnie

Czyż mu nikt nie powiedział

Że to tak niezbyt ładnie

 

Z tej katatonii myśli wyrywa mnie

Coraz to widok dziwniejszy

Może spazmami, może celowo

Macha mi artysta nieboszczyk

A twarz mu uśmiech rozjaśnia

 

Wlepiam weń wzrok i szukam

Co go w ten stan wprowadziło

Toż tak szczęśliwego człowieka

Mi chyba nie było widzieć dane

Zazdrość, aż człowieka chwyta

No w ten ponury poranek

Tak byś szczęśliwym - wręcz zbrodnia

 

Z czego sie cieszyć? Po jego twarzy

Nie widzę nic, lecz lina mu sie

Rozrywa i spada niezgrabnie

Lądując w kałuży, po czym znika

 

Ja zmieniam kierunek podróży

Podchodzę gdzie on się rozpłynął

I po raz pierwszy od dawna zdziwiony

Kwestionuje czy umysł mam zdrowy

 

Ostatnio dość ciężko mi było o sen

A tym bardziej o spokój,

Może przez pogodę, może zmęczenie

Moje podsuwa pijackie paranoje?

 

Nie wiem, to chyba szaleństwo

By widzieć szczęśliwego trupa

Niepokój mnie chwyta za duszę

 

Ale bardziej niż zdrowie

Przeraża pytanie - czy kiedykolwiek

Będę tak wolny, wolny i szczeliwy jak on w tej kałuży?

Opublikowano

Humorystyczny, końcówka zaskoczyła, dobry warsztat. Przed oczami miałam Pana z długim wąsem, w jakimś eleganckim fraku, który po ciężkim dniu spieszył się wrócić do swojego lokum w kamienicy. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk Może i to racja, ale i tak nie dognam, a przegiąć mogę.  @violetta Wiesz są takie góry, że samochodem wjedziesz na nie tylko na wstecznym. To silny bieg, najsilniejszy i czasami jedyny możliwy :// @Rafael Marius Tak i coraz lepiej to dostrzegam. 
    • @viola arvensis Tak, trzeba, podobno trzeba. Za komplement dziękuję. Ćwiczę czasem pisanie. 
    • @Omagamoga Cześć! Zatrzymało mnie słowo ‘skłucaj’ w Twoim wierszu - nie spotkałam się wcześniej z taką formą. Czy to celowy zabieg, styl, rytm, czy literówka? Nie powinno być skłócaj?  
    • Zamówiłem z piekła Wenę prosto od samego diabła dostarczył anioł kurier zapłaciłem duszą za pobraniem mam czternaście dni na zwrot potestuję poużywam potem zwrócę oszczędzę duszę i znów zamówię zamawiam też Wenę z Nieba zawsze płacę duszą przelewem Bóg nie przyjmuje zwrotów nie żal duszy na Niebiańską Wenę
    • Pory roku są dla nas metaforą Cykliczności świata Życiowych okresów Stanów ducha. Przyszła jesień jako metafora Przemijalności Smutku Depresji. A mi szarość nieba nie przeszkadza Nie przygnębia bardziej Nie odbiera ducha. To środek lata mi przyniósł jesień i bezśnieżną zimę -w jednym. I trwam w tym stanie dwóch pór roku Melancholii i nostalgii Niezależnie od aury pogodowej Od klimatu i szerokości geograficznej. To wspomnienie pewnej jesieni i zimy Przeszkadza szarością Przygnębia bardziej Odbiera ducha. I choćbym żył teraz pod niebem słonecznym Pomiędzy cykliczną wiosną i latem Czułbym aurę Tamtej jesieni i zimy.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...