Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dzień skwarny odszedł.

Na podkurek się swarno zebrało. Oświetlony zewsząd chutor,

jak latarnia na skale wytrwała

pośród stepów oceanu.

Brodzą i legną się

leniwą strugą czernawą,

struchlałe, lękliwe

osiedli ludzkich, cienie.

W pomrocznym maglu,

letniego wieczora mieszają się ze sobą.

Jazgot niestrudzonych świerszczy, parsknięcia sprowadzanych

do stajni koni

i skowyt daleki samotnego łowcy.

Prężą się dorodne łopiany,

jak iglice wież strzelistych.

Na straży wyniosłych,

płożących się pośród traw,

ostrów burzanu.

Płaczę nad Tobą Matko

a łza jak ogień me lico gore.

Jak szabla moskalska,

rzeźbi na policzku blizny ślad.

Na tych ziemiach od wieków,

tylko śmierć, nędza i wojna rządzi. Więc by przeżyć

trzeba mieć dusze i serce z tytanu.

 

Nadzieje pokładamy tylko w gniewie.

A honor nasz i wola,

upięta rapciami u pasa.

Nasze krasne, stalowe mołodycie, dopieszczone ręką płatnerską.

One w obroty tańca,

biorą dusze

naszych wrogów do zaświatów.

W trakcie sporów, wojen czy dymitriad. Piorunie!

Leć Miły!

Wartko,

jak po niebiosach, jasna kometa.

Zapisz to w bojowym dzienniku.

Mór zaduszony. Zaraza do cna wybita. Jej wojsko teraz jak ten burzan,

ukwieci cichy step.

Po gościńcu kamienistym.

Odsiecz zaprowadzona.

Wróg w perzyne rozbity.

Skrwawione, roztęchłe,

spulchnione od gazów rozkładu.

Dają radość

dzikiemu ptactwu i zwierzynie.

Do ostatniej porcji, słodkiego szpiku.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...