Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Stoi na stacji lokomotywa.

Duża, blaszana i spolegliwa.

Kupa żeliwa.

Stoi cichutko i już nie sapie,

nie gwiżdże, syczy, parą nie chrapie.

Brrrr - jaka zimna !

Chłodna jak grób.

Krypta grobowa.

Żelazny trup.

 

Choć noc zapada,

choć kogut pieje,

choć maszynista wodę w nią leje,

to gwizdka wcale nie usłyszymy.

Ani na wiosnę, czy podczas zimy,

bo palacz węgla więcej nie sypnie.

Więc stoi cholera i ani zipnie.

 

Wagonów trochę podoczepiali,

pięć albo dziesięć - więcej się bali.

A w każdym wagonie jest kupa ludzi,

każdy chce jechać, każdy marudzi.

Wśród pasażerów nie ma grubasów,

ni fortepianów, ni kontrabasów.

 

Próżno by szukać, czy jest atleta.

W zastępstwie - muskuł pręży kobieta.

Żadne tam konie, żadne tam świnie,

nawet nie wspomnę o wołowinie.

W trzecim wagonie chude Victorie

siedzą, liczą tłuste kalorie.

A tłoki martwe i pusto w baku

i tyle wagonów wisi na haku.

 

Więc czemu nie rusza, czemu nie pędzi,

czemu gnom jakiś maszynę więzi ?

Czemu do kotła żar już nie wchodzi,

co wodę w komorach grzeje, nie chłodzi,

co grzeje bąbelki, co w wodzie buch, buch,

- aż pary prężności pojawi się duch ?

 

Ten duch, co się rurą w tłoki przeciska,

a tłok wraz z tłoczyskiem na dwie strony wciska,

gdzie z masą się para bierze za bary,

wraz z tłokiem przesuwa żelazne wiązary.

(to belka stalowa nie raz hartowana,

na czopy nabita, do pchania, ściskania)

Gdy koło z wiązarem raz w górę, raz w dół -

to moment na kołach tak silny, jak wół.

 

Bo pary nie ma w bestii ze stali,

gdyż węgiel zamknęli, wynieśli, zabrali.

I gdyby ktoś żagle rozpiął z łopotem,

wielką sprężynę kręcił z hurkotem,

siadł na dynamo i się wytężał -

bez węgla, pary - nie ruszy ciężar.

 

Wie to kolejarz - stanął w półkroku,

pokręcił głową, podparł się w boku.

Nic nie rzekł.

Rzekł za to dzięcioł i w lesie zastukał.

Kolejarz westchnął, w czoło popukał.

A tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...

 

 

YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Natomiast ja lubię czytać Twoje absurdalne teksty czy są z morałem czy też bez. Pozdrawiam :)))
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi Mówi się, że chwytaj tonącego za włosy, no dobra, ale co w przypadku, gdy tonący jest łysy. ;)
    • Smutek rozdziera serce me, bo dwa nasze serca zrobiły krok w stronę piekła. Oddaliły się od siebie, raniąc tam, gdzie nie trzeba. Życie, choć piękne, przynosi mi katusze każdej nocy, dopóki Ty — władczyni mej duszy, wspólniczko mych myśli — nie zetrzesz cienia, który padł między nami.   Serce me krwawi, upada i pęka na kawałki. Nie umiem żyć bez Ciebie, a Ciebie mi najbardziej potrzeba. Każdy krok wstecz rozdziera mnie od środka. Zbierz więc te kawałki z ziemi, zlep je krwią i miłością, tchnij w nie życie — bo bez Ciebie nie potrafię dalej iść.   Serce me, czarne i z kamienia stworzone, ciągnie swój ciężar jak Syzyf głaz przez wieczność. Zanim się obejrzę, krzywdzę sam siebie, a przecież to nie siebie ranię — lecz Ciebie.   I z każdą Twoją łzą, z każdą smętną myślą, z każdym moim zaniedbaniem staję przed sobą i swym głazem — i modlę się, byś jeszcze raz zechciała ulżyć memu sercu.   Ziarno swego serca zasadziłaś w mym ogrodzie, przegnałaś wszelkie dusze i powodzie, uchroniłaś je przed śmiercią i mnie — mą duszę jagnięcią.   Drzewo Edenu z twego serca rośnie, lecz to ja zrywam z niego owoc. Nie odpowiem Ci na to jednogłośnie, bo żadnego słowa nie wystarczy moc.   Ilekroć staje przed Tobą, nogi drżą, dusza staje obok — wali w me serce. I szepcze, proste słowa: „Bóg tej tajemnicy dochowa.”   Więc chodźże, proszę, do mnie na kolana, szepnij parę słów z Twego serca, podaj jedną maść na te odległości i oddaj mi serce pełne mej miłości.
    • Tekst można też czytać od końca, w sensie – całości zdań.        Ciężka aureola, jeszcze kilka sekund, pobujała lśnienie na falach, przyduszając go jeszcze bardziej, by sprawniej mógł utonąć. Tonący pogulgotał jeszcze deczko, pomachał rękami, pokazał środkowy palec swojej tożsamości i zaczął spływać w kierunku dna. Niestety. Pomimo wzmożonych chęci, nie dostał drugiej szansy odbicia.    Niby gdzie miał ów ratownik z dobrego serca, pobrudzić dłonie. Przecież woda przezroczysta jak kryształ, nie skłaniała ku temu. Tonący odpychał wybawiciela, ze słabnącym z każdym zachłyśnięciem, obrzydzeniem, gdyż podobno ów, był barwnie nieczysty. Chociaż zgodnie z informacją zawartą w plotce, chciał go uratować, bo w porę zauważył i popłynął z wyciągniętymi ku pomocy, rękami. Zatem nic dziwnego, iż utonięcie Świętoprawego w pobliskim jeziorze, wywołało zdziwiony szok oraz niedowierzanie.     Gdzieniegdzie ozdobiony podeptaną pychą, w której jęczały pogniecione, jedynie słuszne prawdy, był wisienką na dodającym otuchy torcie, gdzie każdy skonsumowany kawałek, stanowił nieskazitelny przykład do naśladowania. W jej lśniącym prześwitywaniu, połyskiwała szubienica z powieszoną pogardą. Wystawały z niej wyciśnięte przez pętlę – tudzież rozszarpane szponami miłości do bliźniego – strzępki sinego języczka.     Niektórzy nawet widzieli nad bezbarwną czapką, jaśniejącą aureolę. Szczególnie ściany inaczej odrapane oraz olane ciepłym moczem, przytulały wielokrotnością balsamicznych odbić. Co prawda, gdy wracał to miał problem, lecz echa kroków jego – pomimo przeciwności losu – koiły zbłąkane dusze. Stąpał ciężko, zawsze prawą stroną ulicy. Faktycznie. Mówiono o nim, że to chodzący wór cnót wszelakich
    • @Wiesław J.K.–Dzięki:)–Tu także chodzi o to, kim był ten,  co tłumaczył zasady i co mógł przegapić, ów przybysz z pola, skoro na końcu, Księżyc oświetlał mu – niecałą drogę?:)–Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...