Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 Miał na imię Petro, pracował jakieś dwa lata w pubie, który odwiedzałem najczęściej w niedzielę. Zazwyczaj po przedpołudniowym spacerze, kiedy jeszcze nie było zbyt wielu ludzi. Ten młody mężczyzna pochodził z okolic Kijowa, mówił dokładnie skąd, ale nie zapamiętałem. Często rozmawialiśmy o literaturze i filmach. Dla mnie to było takie hobby, dla niego czymś znacznie więcej. Co do literatury, mieliśmy podobne gusta: Dostojewski, Lem, Bułhakow, Hesse. Co do filmów była pewna różnica. Ja ceniłem sobie bardzo twórczość Bergmana, on  Martina Scorsese.  Niespecjalnie ceniłem tego reżysera, ale dzięki niemu, poznałem „Taksówkarza”. Jego natomiast  poruszył  „ Fany i Aleksander”.


Pewnej listopadowej niedzieli, takiej ponuro dołującej, w sam raz na poważne rozmowy. Zapewne pod wpływem tej atmosfery, opowiedział mi kilka szczegółów ze swego życiorysu.  Wychowała go, świętej pamięci babcia. Rodzice rozwiedli się jak miał cztery lata i wtedy praktycznie skończył się kontakt z ojcem. Po dwóch latach zmarł na zawał serca, w wieku trzydziestu lat. Ponoć nadużywał alkoholu i nie dbał o siebie. Nałóg zrobił swoje i skończyły się alimenty. Matka spotykała się z różnymi facetami, ale wszyscy oni źle ją traktowali. Nieraz widział ją z podbitym okiem. Wtedy jego też  bardzo bolało. Nienawidził tych mężczyzn, a do matki też, z czasem stracił szacunek. Na szczęście była babcia, która przygarnęła go do siebie i zadbała by nie poszedł drogą rodziców. To była matka jego matki, ta druga zmarła tuż przed jego urodzinami. Kiedy kończył podstawówkę matce też serce wysiadło. Zapewne nie wytrzymało tych emocji z facetami.

Życie go nie oszczędzało, ale przy wsparciu babki, dawał radę. Po skończeniu liceum dostał się na dziennikarstwo. Niestety na drugim roku jego babcię dopadł ją nowotwór żołądka. Petro musiał przerwać studia. Poszedł do pracy, chciał jej pomóc finansowo w leczeniu, niestety wszystko na nic. Zmarła po roku ciężkiej walki z tym bezlitosnym przeciwnikiem . Świadomość, że został sam na tym świecie, bardzo podcięła mu skrzydła. Jego stan psychiczny, nie pozwolił mu wrócić na studia. Podejmował pracę w różnych firmach, zawsze na krótko, nigdzie nie mógł, na dłużej zagrzać miejsca. Nie miał pomysłu na życie, a świadomość, że to wszystko, co teraz robi, to wegetacja rozrywała go od środka. Popadał w coraz większą depresję i nie miał pojęcia jak z tego wyjść.

 Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Nie pod wpływem drugiej osoby, jak to często bywa w takich przypadkach. Tylko po obejrzeniu filmu: „Drżące ciało” Pedro Almodovara. Zachwycił się losem głównego bohatera, który tak jak on, miał ciągle pod górkę, a jednak dał radę. Znowu zaczął marzyć. Chciał zostać reżyserem, no i wyjechał do Polski, by zarobić na przyszłe studia. Najpierw pracował w hurtowni napojów, ale interes się posypał. Potem na budowie, ale to była zdecydowanie za ciężka praca jak na niego. Latem za gorąco, zimą za zimno, jego organizm tego nie wytrzymywał i często był na chorobowym, w końcu mu podziękowano mu za taką pracę. Na szczęście odnalazł się w branży gastronomicznej. W końcu pojawił się tutaj i miałem okazję poznać tego młodego człowieka, o tych samych fascynacjach co ja i w wolnych chwilach bardzo dobrze nam się gaworzyło.

 Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, jego dostojne ruchy zmieniły się w rozdygotaną niepewność. Był człowiekiem o łagodnym usposobieniu, od czasu do czasu zdarzali się klienci bardzo nieprzyjemni, którzy zwracali się do niego agresywnym tonem. On zawsze na takie sceny reagował milczeniem. Czasem miałem wrażenie, że nie ma w nim niczego oprócz opanowania i łagodności. Chociaż filmy Scorsese w których gustował,  były zazwyczaj brutalne. Jego dzieciństwo, o którym opowiadał. Ukształtowałoby go na twardziela, nie dającego sobie w kaszę dmuchać. Niewielu dało by radę przejść tego co on i mieć taką wiarę w siebie. Tym bardziej fascynował mnie, ten młody człowiek


Kiedy Rosja napadła na Ukrainę, odezwałem się do niego: Te ruskie skurwysyny bombardują bezbronnych ludzi!
Pokiwał głową, ale nic nie odpowiedział, zapewne było mu bardzo przykro, ale nie było czasu o tym porozmawiać. Nie wiedzieć czemu o tej porze, przyszło sporo klientów.
W następny weekend, nie było go. Zapytałem barmanki, czy Petro ma wolne?
Odpowiedziała, że wyjechał na Ukrainę.

 O Boże! – pomyślałem. Szkoda, że ze mną o tym nie porozmawiał, próbowałbym go od tego odwieść. Na pewno zdawał sobie z tego sprawę i dlatego milczał.

Ostatnio nie chodzę do pubu. Nie mógłbym tam spokojnie siedzieć i popijać piwko, mając świadomość, że ten młody człowiek, walczy o swój kraj. Być może jest ranny, być może nie żyje?

  Wieczorami, często staję przed oknem i patrząc na mijające się samochody. Próbuję uwierzyć, że pomiędzy świstem karabinowych kul i spadającymi bombami, uda mu się dotrwać do końca, tego koszmaru.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...