Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Robert Witold Gorzkowski

Robert Witold Gorzkowski

 

 

Nie muszę otwierać wiem gdzie leżą
podciągaj wolno ciągle przymierzaj
po szwie całuję dreszcz mnie przechodzi
manszetę gładzę krew mi odchodzi.

Nie muszę otwierać wiem gdzie leży
w koronki strojny sam widok grzeszny
haftek nie odpinaj niech będą dla mnie
czekam aż ramiączko samo opadnie.

Nie muszę otwierać wiem gdzie wisi
peniuarek widzę serce moje dyszy
satynowym paskiem w talii przepasana
na Boga w niebie – Tyś jest rozebrana!




Szafę otwieram to adrenalina
na myśl o ciuszkach cieknie mi ślina
oczy przecieram i modlitwę składam
żeby twój był bukiet - nie zapach
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
sąsiada.

Robert Witold Gorzkowski

Robert Witold Gorzkowski

 

 

Nie muszę otwierać wiem gdzie leżą
podciągaj wolno ciągle przymierzaj
po szwie całuję dreszcz mnie przechodzi
manszetę gładzę krew mi odchodzi.

Nie muszę otwierać wiem gdzie leży
w koronki strojny sam widok grzeszny
haftek nie odpinaj niech będą dla mnie
czekam aż ramiączko samo opadnie.

Nie muszę otwierać wiem gdzie wisi
peniuarek widzę serce moje dyszy
satynowym paskiem w talii przepasana
na Boga w niebie – Tyś jest rozebrana!




Szafę otwieram to adrenalina
na myśl o ciuszkach cieknie mi ślina
oczy przecieram i modlitwę składam
żeby twój był bukiet - nie zapach
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
sąsiada.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...