Nie muszę otwierać wiem gdzie leżą
podciągaj wolno ciągle przymierzaj
po szwie całuję dreszcz mnie przechodzi
manszetę gładzę krew mi odchodzi.
Nie muszę otwierać wiem gdzie leży
w koronki strojny sam widok grzeszny
haftek nie odpinaj niech będą dla mnie
czekam aż ramiączko samo opadnie.
Nie muszę otwierać wiem gdzie wisi
peniuarek widzę serce moje dyszy
satynowym paskiem w talii przepasana
na Boga w niebie – Tyś jest rozebrana!
Szafę otwieram to adrenalina
na myśl o ciuszkach cieknie mi ślina
oczy przecieram i modlitwę składam
żeby twój był bukiet - nie zapach
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
sąsiada.