rozpuszczasz mnie
by na cielesnym długu
zlizać słodycz
z nią
w obcych ramionach
samotna roziskrzona tobą
palę się cała
dotykasz brzeżyny ucha
gęstą myśli strugą
odsyłam ciepło
przekrwienia drżąc
w jesiennej równonocy
godzinach
na niskim słońcu
mlecznego nieba
jest mi bliżej
sięgnąć
wrażenia