Nie wskrzeszę Twych skromności śmiechów,
dziś pełne smutku są moje usta.
Nie tańczy już dobrych oczu rozpusta.
A tyle w życiu zdarzyło się grzechów.
Motyli plam słonecznych zmierzchów,
Czy Waikiki sny ukołysała u Źródła?
Nie szukam- już jest ta sama pustka.
I ręce nie uspokoją wełnianych kłębów.
W niebie słychać anielski chorał.
Czy tam są ziemskie rozkosze
a prawd Teologa nikt nie rozdzierał?
Tulące serca jeszcze zaproszę,
Cienie rozbiegane ktoś wełną przeorał,
pozbieram, a potem o miłość poproszę
*Miłość w prawdzie.
Benedyk XVI.