Między zaułkami duszy znalazłaś dla siebie miejsce i nic siłą Cię nie ruszy
Znając każdy mój zakątek,
wszystkie piętra, zmartwień, myśli
Krzyczysz z całych piersi i czekasz aż echo wybrzmi
Po omacku, zagubiony, trafiłem na twoją rękę
Z lękiem, że Cię stracę trzymam mocno
Jak tylko potrafię
Choćby zgasło słońce i zabrali nam powietrze
Ciemną nocą rozniecimy żar na lepsze
Dni, wieczory i poranki
Wiedząc, że nikomu winny nic nie jestem
Zmieniam los swój prostym gestem
Wyławiam echo znajomego hałasu
Tak słodkiego dla mnie i gorzkiego
Jak owoc impasu
Ciepły głos, choć tak bliski jeszcze niedawno
Dziś tak jest daleko
I słyszę ledwo, jak jego dźwięk odbija się
po kamienicach duszy
Smutne , samotne echo
Kto ma je usłyszeć
Kto nastawi uszy
Odkrzyczy z nadzieją, że krzyk ten wykruszy
Mury , łańcuchy i nasze kajdany
Smutne, samotne credo
Opuszczone wyznanie wiary
Czy jest ktoś, kto powie, jak bardzo niechciany
Może czuć się stary but bez pary
Czy jego stracie bez miary
Ktoś poradzi ?
Więc wszystkiego tu pełno, tylko Ciebie tu brak
Bez Ciebie nie mam już celu, jak statek bez morza
Opuszczony wrak
I dość mi już tego błądzenia
Od dawna jestem w twoim polu rażenia
Dalej mam oparzenia po Twoim dotyku
Bez chwili wytchnienia w doznań Bałtyku
Promyku nadziei
Słodkie są dla mnie moje rany
Lecz nie dam się zranić
Nie zatracę miary
Sama odszyfruj mi swoje zamiary
Bo gubię się w Tobie, jak żeglarz bez mapy
Nudzą mnie puste atrapy
A ty wśród nich, jak bunt bez utraty
Harmonii
Jak ogień, który nie parzy, lecz koi i grzeje
Więc w ciszy sie śmieje, skręcając w kolejną aleję
Swojej świadomości, czekając twojej wiadomości
A ty ,niemy aniele , nieś echo w swoim ciele
Mając nadzieję że dotrze w zaułki duszy