przed chwilą całowałam się
z deszczem na ławce
ma maleńkie usteczka
zimne jak srebrne krople
nie dał się przytulić
- schował się do rynny
rozkochana, mokra,
wróciłam do domu
niebo chmurnieje
z zazdrości
czym częściej,
tym lepiej dla mnie
a wiatr szepcze:
- następnym razem weź parasol
- nie wezmę,
- chcę być bliżej niego