Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

 

W przestworzach, przepaściach i przestrzeniach rzeki tajemnic zdarzają się, oj zdarzają się, niedorzeczne, sytuacje, historie i rzeczy. Równie niedorzecznym byłoby gdyby takowe tam nie występowały. Są ryby, bo są, co płyną pod prąd, są co z prądem i bywają te, które próbują w poprzek rzeki. W dodatku kilku tam takich, których proszono, aby drugi raz tam nie wchodzili, a oni jak to oni w wolnościowym świecie dziwnych wyborów weszli tam przynajmniej po raz piąty, albo nawet po raz dziesiąty. Są też tacy, którzy są w rzece tajemnic po raz pierwszy i tylko czekać aż niebawem ich poproszą, by już nigdy nigdy tam nie weszli. A oni zrobią i tak swoje. Dodać również należy, że nie każdemu wychodzi by wyjść z tej rzeki cało i o własnych siłach. Dużym pytaniem jest, czy to rzeka wyboru, czy braku wyboru, czy losu, czy przeznaczenia i jak się do niej ma kwestia determinizmu. Ogólnie rzecz biorąc rzeka tajemnic to bardzo osobliwe jest miejsce, ale nie dziwnych miejsc tutaj nie ma i nigdy nie było. 

 

Warszawa – Stegny, 21.09.2025r.

Edytowane przez Leszczym (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Berenika97 Są różne opinie na temat. Ja to nazywam determinizmem wyboru. Owszem z własnej woli wybierasz, masz przed sobą całe ciągi wyborów. Tylko że te wybory są bardzo często, najczęściej nieprecyzyjne. Nie do końca wiesz co wybierasz. To tak jak wybór studiów. Coś wiesz, coś kołacze, ale młody jesteś i nie wiesz jaki zawód cię tam po latach czeka. Wybierasz partnera. Ale nie bardzo wiesz jaki on jest tak naprawdę i nie wiesz do końca co to małżeństwo i jak ty w tym będziesz funkcjonować, bo nie masz nawet skąd to wiedzieć. I szereg innych tego typu wyborów. Decydujesz się na zakup, coś tam sprawdzasz, oczywiście, wybierasz więc kupujesz, ale nie zawsze i nie do końca wiesz co tak naprawdę.  A ponieważ te wybory właśnie takie są, a nie inne, Twoje życie skłania się nawet ku determinizmowi. Tak ja odbieram te realia, choć też może wolałbym żeby było inaczej :))

Opublikowano

@LeszczymCałe nasze życie to ciągłe wybory. Dla mnie to są raczej nieprzewidziane skutki naszych wyborów. Tak, jak nieprzewidzimy naszej przyszłości, czy przyszłości kraju, świata. Bo jej się nie da przewidzieć. Czy wybierając np. kierunek studiów, jesteśmy świadomi, że to nasza decyzja? Dla mnie to oczywiste, mogę uzasadnić, dlaczego chcę to studiować. Ale nie mogę przewidzieć, czy po  ich skończeniu będę zadowolona. To też jest dla mnie oczywiste. Determinizm zakłada, że wybierając ten właśnie kierunek, nie robię tego z własnej wolnej woli, bo już jest "zapisany" mój los, i nie jestem tego świadoma. I to mnie przeraża przeraża. Tak, jak w poglądach religijnych Kalwina - jesteś zły i grzeszny, bo do tego zostałeś wybrany i nic nie możesz z tym zrobić. Ale to oczywiście skrajny determinizm - predestynacja. Ale masz rację, nad wszystkim można się pozastanawiać. :)

Opublikowano

@Berenika97 Świat nie lubi tej koncepcji, bo co ona zakłada? Ano zakłada że choroba niekoniecznie bierze się z niezdrowego życia. Bo zakłada że przestępca jest przestępcą, bo tak wyszło, a nie z uwagi na jego myśli i czyny przestępne. Bo zakłada że święty jest nim, bo tak się ułożyło, a nie z wielkiej potrzeby czynienia dobra. Bo dobry mąż jest dobrym mężem tylko dlatego że natrafił na dobrą żonę, a nie na jakąś cholerę. Ta koncepcja odsuwa nieco sprawstwo więc nie podoba się siłą rzeczy prawnikom, lekarzom, religijnym, politycznym też i wielu innym. Wybór jak każdy wybór może być nieco bardziej świadomy i nieco mniej. Ale dużo w tym racji - na mój ogląd - że to nie do końca tak jest, bo tkwimy od dziecka, od najmniejszego w szeregu różnych okoliczności, które nas warunkują. Wzrastamy w nich, wybory nasze nie są w pełni kontrolowane. Środowisko zewnętrzne ma ogromny na nas wpływ. Predystynacja może to nie jest, ale predykcja. Determinizm może też nie, może to za dużo powiedziane, ale determinizm wyborów już jednak trochę tak. Zresztą to taki spór, bo możemy się pokłócić, wokół tego jak opisujemy świat, a nie wokół tego jaki jest, bo tego nie jesteśmy w stanie przesądzić. Nikt tutaj nie był w stanie przeprowadzić takich badań na szerszą skalę, bo to z gruntu niemożliwe. To tylko może być mniejsza lub większa dysputa o filozoficznym podłożu. Życie jak życie pisze różne scenariusze i już :)) 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadzam się z tym, a kłócić się z nikim nie zamierzam, ponieważ w zasadzie z nikim się nie kłócę. Zwłaszcza na tematy filozoficzne, bo jak słusznie zauważyłeś, nikt nie jest w stanie udowodnić  swej racji na podstawie badań. Pozdrawiam. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
    • @Migrena dziękuję za uznanie dla wiersza:):) @huzarc Dzięki serdeczne:) @E.T. Dziękuję:) @Berenika97 Bereniko zaręczam Ci, że Twoje komentarze są piękniejsze od moich wierszy:):) dziękuję:)
    • Nie pasuję do żadnej życiowej roli. Widzicie, miejsce i czas skrojone specjalnie dla mojego umysłu. Despotycznego kłamcy o nieistniejącym acz wielkim ego. Dlatego mnie z czasem odrzucają poławiacze dusz. Oni wolą się sycić blaskiem prawdy, a nie zaśniedziałym, skarlałym blaskiem sztucznych pereł. Nie dla mnie piękne i czyste oceany wrażliwości. Więzić mnie będzie po wieczność. Czarną smołą i jadem trującym wypełniony, Depresyjny, żelazny kubeł. Zasypiam z wolna, pełen lęku i fobii. Ściany mrużą już z wolna swe mętnoszare oczy. Kroki na schodach i szczęk zamka. To duch przywołany. Zagląda do wszystkich pokoi. Uwierz. Mnie nie męczą zjawy i wytwory mojego umysłu cierpienia. Ten dom jest nawiedzony. A ja jego, tysięcznym może duchem. Co noc głębiej, w murach i piwnicznych trzewiach uwięziony. Męczy mnie bezsens. Pustka ideowa. Bezcelowość istnienia. Zgniłem. Spróchniałem. Zblakłem za zasłoną, brudnych okiennic. Niespodziewani goście. Strach i ciekawość. Rzucona w kąt sypialni na piętrze, naftowa lampa. Zagłada domu Dohertych. Pożaru jasna łuna. Demonie ognia, oczyść mnie z niewoli. Mnie! Tego domu, przeklętego piastuna. Idź korytarzem światła duszo. Do samego końca. Do ognia piekielnego, jasnego lśnienia.
    • @Tectosmith ja tylko zabrałem głos w kwestii religijnej, jestem wierzący i nie wstydzę się tego wstyd mi tylko za portalowych agnostyków i ateistów, którzy nie szanują uczuć religijnych innych od siebie tak,że nie jest to wykłócanie a poza tym to ty wywołałeś ,,temat,,, pierwszy
    • @Alicja_Wysocka ... słowo w szkatułce schowałam gdy przyjdzie zimno będę wyjmowała wiele ciepła mi dało pewnie więcej zostało  ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego popołudnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...