Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane

 

 

Czarne słońce w nieboskłonie
Stapia lęki w moim sercu
Niesie słowa w zimnej głowie
Tocząc myśli do obrzęku.

Lepi krew od płonnych wspomnień
Brodząc w przestrzeń moich zwątpień
W wirze szału plam na słońcu
Orgii ogni szczytujących.

Galaktyki egzoplanet
Splotą nicią gwiazd promieni
Snów szalonych płaszcz utkany
Z grawitacyjnych przestrzeni.

W blasku komet lot ku ziemi
Ogon błyszczy miliard lat
Mleczna droga w asfalt zmieni
Krew płynącą z moich ran.

To wewnątrz ciała kwazary
Palą żywcem człowieczeństwo
To zewnątrz lawa strumieniem
Dopala cherlawe męstwo.

Głos wołający w przestrzeni
Budzi poddańcze jestestwo
Jak owca mrocznej poświaty
Na rzeź idę bezczeszczeństwo.

Czarne słońce w nieboskłonie
Wszechświat zdarzeń urojonych
Bóg nie w niebie a jest Niebem
Czarną Dziurą Najjaśniejszą.

Z Nim to zasypiam w białej pościeli
Budzę się w matni czarnych podziemi
przez Styx przepływam w piekle się smażę
Znamię Kaina niosę Bogu w darze.

 

 

 

 

 

 

Czarne słońce w niebaskłonie
Odpala strach w moim sercu
Stapia słowa w zimnej głowie
Tocząc myśli do obrzęku.

Lepi krew od płonnych wspomnień
Brodząc w przestrzeń moich zwątpień
W wirze szału plam na słońcu
Orgii ogni szczytujących.

Galaktyki egzoplanet
Splotą nicią gwiazd promieni
Snów szalonych płaszcz utkany
Z grawitacyjnych przestrzeni.

W blasku komet lot ku ziemi
Ogon błyszczy miliard lat
Mleczna droga w asfalt zmieni
Krew płynącą z moich ran.

To wewnątrz ciała kwazary
Palą żywcem człowieczeństwo
To zewnątrz lawa strumieniem
Dopala cherlawe męstwo.

Głos wołający w przestrzeni
Budzi poddańcze jestestwo
Jak owca mrocznej poświaty
Na rzeź idę bezczeszczeństwo.

Czarne słońce w nieboskłonie
Wszechświat zdarzeń urojonych
Bóg nie w niebie a jest Niebem
Czarną Dziurą Najjaśniejszą.

Z Nim to zasypiam w białej pościeli
Budzę się w matni czarnych podziemi
przez Styx przepływam w piekle się smażę
Znamię Kaina niosę Bogu w darze.

 

 

 

 

 

 

Czarne słońce w nieba skłonie
Odpala strach w moim sercu
Stapia słowa w zimnej głowie
Tocząc myśli do obrzęku.

Lepi krew od płonnych wspomnień
Brodząc w przestrzeń moich zwątpień
W wirze szału plam na słońcu
Orgii ogni szczytujących.

Galaktyki egzoplanet
Splotą nicią gwiazd promieni
Snów szalonych płaszcz utkany
Z grawitacyjnych przestrzeni.

W blasku komet lot ku ziemi
Ogon błyszczy miliard lat
Mleczna droga w asfalt zmieni
Krew płynącą z moich ran.

To wewnątrz ciała kwazary
Palą żywcem człowieczeństwo
To zewnątrz lawa strumieniem
Dopala cherlawe męstwo.

Głos wołający w przestrzeni
Budzi poddańcze jestestwo
Jak owca mrocznej poświaty
Na rzeź idę bezczeszczeństwo.

Czarne słońce w nieboskłonie
Wszechświat zdarzeń urojonych
Bóg nie w niebie a jest Niebem
Czarną Dziurą Najjaśniejszą.

Z Nim to zasypiam w białej pościeli
Budzę się w matni czarnych podziemi
przez Styx przepływam w piekle się smażę
Znamię Kaina niosę Bogu w darze.

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...