Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
infelia

infelia

Błąkam się wśród regałów, dłubiąc w nosie,
„W poszukiwaniu straconego czasu”
„Winnetou” do nogawki się uczepił:
Weź mnie, czytelniku! – skamle, jęczy.

 

A kysz! – potrząsam nogą, do wigwamu!
„Nasza szkapa” kopytem w bok mnie dźgnęła.
Za co? pilnym byłem uczniem, trójki miałem.
„Quo vadis”, chamie obolały, zabłądziłeś?

 

Chuchnął w ucho mi Heniek Sienkiewicz:
Tu trylogię bierz na klatę! pisz wypracowanie
O, kryminały – znajdę krwawą jatkę i posokę
Łby ucięte, stosy trupów, cała półka zbrodni.

 

Co tu wybrać? trwogą zieje i horrorem
Tak! tu najbardziej wyświechtana jest okładka,
Odciski tłuste po mordercy, kartki naderwane.
Trop właściwy – „Zbrodnia i kara” – cudnie.

 

W innym dziale „Szklane domy”…
E, poradnik dla działkowca amatora.
O, przepraszam, nie poznałem – „Pan Tadeusz”?
Witaj, brachu, kopę lat! miód wypity?

 

Nie widziałeś gdzieś tu Konopnickiej?
Randkę mamy, co? przed „Zbójcami” nogę dała?
„Szewcy”? – nie, dziękuję, buty jeszcze całe.
„Klub Pickwicka” – zaproszenie na imprezę?

 

Będzie „Tango”, głośne, huczne – no to w tany.
„Kamienie na szaniec” spadły mi na stopę – rumor wielki.
Ćśś!, kultury trochę – „Antygona” za ucho ciągnie.
Pani w okularach wielkich jak koła od roweru

 

„Encyklopedią powszechną” w łeb zdzieliła,
Drze się, rwie perukę, wymachuje, pod sufit rzuca,
Kopa w zadek daje, drzwiami jak nie trzaśnie:
Nie wracaj tu! co za „Dziady”, „Zemsta” jakaś...

 

infelia

infelia

Błąkam się wśród regałów, dłubię w nosie
„W poszukiwaniu straconego czasu”
„Winnetou” do nogawki się uczepił:
Weź mnie, czytelniku! – skamle, jęczy.

 

A kysz! – potrząsam nogą, do wigwamu!
„Nasza szkapa” kopytem w bok mnie dźgnęła.
Za co? pilnym byłem uczniem, trójki miałem.
„Quo vadis”, chamie obolały, zabłądziłeś?

 

Chuchnął w ucho mi Heniek Sienkiewicz:
Tu trylogię bierz na klatę! pisz wypracowanie
O, kryminały – znajdę krwawą jatkę i posokę
Łby ucięte, stosy trupów, cała półka zbrodni.

 

Co tu wybrać? trwogą zieje i horrorem
Tak! tu najbardziej wyświechtana jest okładka,
Odciski tłuste po mordercy, kartki naderwane.
Trop właściwy – „Zbrodnia i kara” – cudnie.

 

W innym dziale „Szklane domy”…
E, poradnik dla działkowca amatora.
O, przepraszam, nie poznałem – „Pan Tadeusz”?
Witaj, brachu, kopę lat! miód wypity?

 

Nie widziałeś gdzieś tu Konopnickiej?
Randkę mamy, co? przed „Zbójcami” nogę dała?
„Szewcy”? – nie, dziękuję, buty jeszcze całe.
„Klub Pickwicka” – zaproszenie na imprezę?

 

Będzie „Tango”, głośne, huczne – no to w tany.
„Kamienie na szaniec” spadły mi na stopę – rumor wielki.
Ćśś!, kultury trochę – „Antygona” za ucho ciągnie.
Pani w okularach wielkich jak koła od roweru

 

„Encyklopedią powszechną” w łeb zdzieliła,
Drze się, rwie perukę, wymachuje, pod sufit rzuca,
Kopa w zadek daje, drzwiami jak nie trzaśnie:
Nie wracaj tu! co za „Dziady”, „Zemsta” jakaś...

 



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97Bardzo malowniczo oddajesz nastrój bezsennej nocy w wielkim mieście, które - obok Bezsenności, również jest jednym z bohaterów wiersza, bo skupia w sobie nieodczytane znaki, dotknięcia świata, za którym można tęsknić, w którym można się zagubić albo poczuć samotnym.   Peelka, Miasto i Bezsenność spotkali się w jednym miejscu i czasie - intensywnie, przeszywająco wpatrzeni w siebie...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      , ... a między nimi płyną myśli, wspomnienia, emocje, złączone w jeden niepokojący nocny krwiobieg.    
    • @Berenika97Bardzo Ci dziękuję. Trafnie odczytałaś mój wiersz i cieszę się, że Ci się spodobał.  Pozdrawiam serdecznie. 
    • @Tectosmith W Twoim wierszu jest coś bardzo subtelnego – sposób, w jaki łączysz dotyk z ciszą, obraz ze znaczeniem. Wers "Nawet zamknięty poczujesz w dłoniach dotyk pianisty" ma w sobie coś paradoksalnego i jednocześnie głęboko prawdziwego – jakby mówił o pamięci ciała, o tym, co zostaje mimo braku dźwięku. Podoba mi się, jak stopniowo przechodzisz od zmysłowego doświadczenia (dotyk, obraz) do filozoficznej refleksji o czasie. Końcowy paradoks – "To nie jest koniec, ale początek wszystkiego, co w końcu przeminie" – brzmi jak koan. Jest w tym pogodzenie się z przemijaniem, ale bez rezygnacji. Takie łagodne memento mori. To moje odczucia. Wiersz jest piekny!  Pozdrawiam.  
    • A ja bym chciała przeczytać i usłyszeć głos Adlera u Adlera, bo jak będę miała ochotę na obcowanie z poezją Baczyńskiego, to wolę poszukać jej u źródeł.
    • Trzecia nad ranem. Miasto pachniało deszczem i zmęczeniem. Nie spałam — znowu. Bezsenność siedziała naprzeciw. Milczała. Wiedziała wszystko. Za oknem neon żarzył się jak wyrzut, którego nie da stłumić. Miasto udawało, że śpi, słyszałam jego tętno — równe, głębokie, szurało po korytarzach, odpalało silniki, nawoływało. Kawa stygła na stole. Bezsenność uśmiechnęła się krzywo, szeptała o błędach, których nie da się cofnąć. Spod skóry wypełzały wspomnienia, rozpinały czas, wciskały się pod powieki. Myśli krążyły jak koty na zapleczu baru, głodne, czujne, gotowe do skoku. Zostałam sama - z nocą. ze sztucznym światłem, które nie gaśnie, z prawdą, że dziś to ja jestem duchem.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...