Oczy moje, odzyskajcie wzrok,
Oddajcie mi utracone barwy tęczy.
Uszy, nie będę już was więcej wykręcał,
Na prawo i lewo, nastawcie się na czujny
Odbiór dźwięków dzikiej natury.
Nosie, ty zakatarzony nicponiu, kichnij
Raz, a dobrze, i wróć mi woń ulotną
Czasu, życia, świata i nadziei traconej.
Kręgosłupie, na ciebie najlepiej zadziała
Chłosta pokrzywą; zegnij się, proszę, troszkę.
Jęzorze drętwy, czy mam cię ugryźć,
By poczuć smak bólu i żelaza?
Języku, skłócony ze strunami głosowymi,
Czy już nigdy nie wypowiem:
„Niech to jasna cholera?”
Łokciu, wyprostuj się, nie pokazuj mi wała.
A ty, stopo, ty małpo nieczuła,
Nawet nie chcesz zaswędzieć.
Jędzo, daj mi chodzić, pozwól tańczyć.
Ząbki moje ostatnie, nie dokazujcie,
O snu chwilę proszę i spokoju.
Pamięci moja, ty też się pakujesz?
Poczekaj, usiądź przy mnie, daj się pogłaskać,
Uszczypnąć, nim przyjdzie zapomnienie...