A może czyśćcem jest nasza pamięć.
Lekkie piekiełko im fundowane.
Solidny pomnik piersi przygniata
albo namiętność podgrzewa dawne.
Uniesie nasion rozsianych wola,
pejzaż czułości nieodgadnionej.
Amarant rozstań — z tobą i zorza
lub kryształ z ciszy, przesianej dla nas...
Świeca gromniczna.
W jej dniu się urodził.
Chwalił z nią Boga każdego roku.
W plandemię hersztynia,
bo tak jak matka z gór,
pomimo zakazów
dała się pomodlić.
Zamknęłam mu oczy. Ucałowałam.
— Odszedł spokojnie.
Wcześniej tak się bronił.
Nad rzeką mieszkał i w niej pływał dzieckiem.
Tam pstrągi srebrzyste, ze wsi chłopacy.