Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

o trzeciej popołudniu


Maciej Zieliński

Rekomendowane odpowiedzi

jeszcze nie umarłem na nieuleczalną chorobę
jeszcze się śmieję czasami mam ponadprzeciętne wynagrodzenie brutto
polska mój kraj ma się dobrze weszła do unii europejskiej
mamy armię broni nas nawet poza granicami
kupujemy mieszkania i lodówki produkcji wrogów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego
znaczy Bosch

czasami spadają krople łez potu wody
klawiatura komputera odbija łomot tłuczonego szkła
obliczam logarytm wiem mój koniec będzie jak początek
za rogiem nowego miasta
między zburzonym rzędem cegieł rzędem drzew
cieniem godziny trzeciej popołudniu
ludzie wracają z pracy mają farta jest maj
i w ogóle jest dobrze
znaczy nieźle

wpadnę do rzeki
idę z synkiem będę się uśmiechał
jak wpadnę o trzeciej popołudniu
nie wskoczą kasjerzy hotelarze panie do towarzystwa
przeczytam w gazecie codziennej
w kiosku salonik prasowy
od ulicznego sprzedawcy dowiem się
że nie żyję

na placu defilad będą chodzić pewnie w maju
moje nazwisko nie wymówią go bo i po co
nie zginę w powstaniu warszawskim
lodówka będzie mrozić moje zerwane ubranie
o trzeciej popołudniu zmniejszy się wynagrodzenie brutto w moim kraju

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię ostre pisanie po rzeczywistości, ale tutaj jest za dużo 'tanich chwytów' kabaretowych.
A to jest nawet mimowolnie idiotyczne:
od ulicznego sprzedawcy dowiem się
że nie żyję

Rażace błędy: po południu.
Tu raczej inny przypadek: moje nazwisko nie wymówią go bo i po co (D. czego?).

Jest śmiesznie - a może tragicznie? Dla mnie nie do odczytania.
Jak 'odważnie' zauważyła Julia - wierszyk do przepracowania.
To jest moje subiektywne zdanie i proszę się nim w żadnym wypadku nie kierować!
;)
pzdr. b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dzięki za komentarze, w sumie całkiem życzliwe. Co do przegadania - zgoda, to pewnie bardziej proza poetycka, niż wiersz, co do tanich chwytów kabaretowych - pewnie są, ale wolę to, niż tanie chwyty "poetyckie". Co do odczytania - rzecz jest o przegranym życiu, pomimo braku realnych ku temu podstaw i bez celu - raczej tragiczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
    • Nie mam ostatnio motywacji do pisania, więcej czytam. Dziękuję za komentarz  :)
    • @Leszczym Po co Tobie ta polityka, nie słuchaj idiotów
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...