Po prostu oczarował mnie ten wiersz. Tak erotycznych zwiewnych strof już dawno nie czytałem. Metafory rozpalają umysł. Od delikatnych strof „Ty co panny słomiane na polu rozpinasz” majstersztyk po „bez początku i końca ten taniec.” Jak taniec chocholi co nie tylko miłość niesie ze sobą ale i wyższych odczuć ukrytą odkrywa interpretację. Chylę czoła. Dla mnie wiersz kompletny do wielokrotnego czytania. Brawo Aniu, poczułem ten sielski klimat a to naprawdę ważne w niedoścignionej poezji.
Proszę młodzieży uczyć się trzeba na tych strofach jak powinno pisać się wiersze które trafiają do serca.
Po prostu oczarował mnie ten wiersz. Tak erotycznych zwiewnych strof już dawno nie czytałem. Metafory rozpalają umysł. Od delikatnych strof „Ty co panny słomiane na polu rozpinasz” majstersztyk po „bez początku i końca ten taniec.” Jak taniec chocholi co nie tylko miłość niesie ze sobą ale i wyższych odczuć ukrytą odkrywa interpretację. Chylę czoła. Dla mnie wiersz kompletny do wielokrotnego czytania. Brawo Aniu, poczułem ten sielski klimat a to naprawdę ważne niedoścignionej poezji.
Proszę młodzieży uczyć się trzeba na tych strofach jak powinno pisać się wiersze które trafiają do serca.
Ajar,
Jeśli chciałbyś podpowiedzi, to w sobotę jest Dzień Synowej, piękny i złośliwy limeryk można usmażyć.
A w kolejną środę jest Dzień Komara!
No, o tym gagadku to z pięć limeryków będzie za mało, tym bardziej, że to komarzyce wampirzyce nam krew utaczają!
Niestety ekosystem potrzebuje tych wstrętnych krwiopijców :-/
Czekam na Twoje limeryki, więc do przeczytania
ładne nostalgiczne
czemu ostatni ma być ten sierpień
po nim następne powoli przyjdą
sierpień zamyka lato z imentem
a gdzieś na rżyskach skryło się licho
lecz za nim zamknie sypnie owocem
brzoskwiń moreli jabłek i guszek
a ja niebieskie śliwki wolę
czy w konfiturze czy w spirytusie
:))
Miłości!
Słowo kocham to za mało,
jest tylko pustym cymbałem brzmiącym.
Miłości tyś karmą.
W Twoich błękitach pływam,
wśród wzgórz też wędruję.
Wiatru nie czuję, nim oddycham.
Zimą Tobą obrastam,
zaplatam prawdy również na Wiosnę,
z liśćmi rosnę.
Przy Twoich witrażach klękam,
z nimi się kruszę.
Miłości na ciebie się zdałam.
A potem znów świt wzejdzie dla nieobecnych,
w czerwieniach cień się zagubi dla zapomniałych.
A my bezwymiarowo wciąż odnajdywaliśmy siebie,
rzeźbiarzami najpiękniejszych pomników
żądzy i oddania.
Patrz - stary zegar ze ściany spadł.
Otworzyłeś drzwi - liść wpadł.
To koniec lata - powiedziałeś.
Już wiedziałam.
To tylko żart z nieistniejących snów.
Jesteś wiernością, prawdomównością i przyjaźnią.
Bywasz poczuciem winy. Miłości.