Wiedza komunikacyjna*
Podróżują komunikacją miejską i bez względu na wiek i stan zmęczenia ładują dupska na siedziskach i już nic ich nie obchodzi - nic nie dociera.
Spojrzeć chłodnym okiem - przypomina to stan zbiorowego zaczadzenia z jakiejś dystopijnej wizji i ta sama skulono-zgarbiona pozycja, łebki zgięte pod kątem prawie dziewięćdziesiąt stopni, wzrok wbity w jeden punkt i indyferencja wobec tego - co jest dookoła, istnieje tylko ekran smartfona i to ten mały przyrząd wpłynie na wygląd przyszłego homo sapiensa.
Nadchodzące pokolenia postawą będą przypominać ludzkich praprzodków z plejstocenu: przygarbieni jak pitekantropy - z krótką - grubą szyją, kończynami: górnymi - zgiętymi w łokciu, przykurczonymi palcami - pazurami i szponiastymi - kciukami.
Jeszcze bardziej ewoluują ludzkie głowy: czachy zgrubieją jako samoobrona organizmu przed szkodliwym promieniowaniem emitowanym przez ekrany, a za to mózgi będą miały kształt orzecha włoskiego bez skorupki - jak każdy mniej używany organ.
Klapnie nam też znacząco poziom inteligencji, który to iloraz inteligencji spada co pokolenie o siedem punktów - mierząc od dziejowego apogeum poziomu inteligencji osiągniętego przez pokolenie urodzone w połowie lat siedemdziesiątych.
A kiedyś lektura w środkach publicznego transportu identyfikowała czytelnika - jeden czytał kryminał, inny naukową publikację i kolejny rozwiązywał krzyżówki, teraz nos w ekranik tak samo wbija menel na fleku jak profesor zmierzający na wykład i dzieciak z podstawówki jak staruszka jadąca do wnuków - proszę nie utożsamiać tego zjawiska z ponadpokoleniowym porozumieniem czy demokratycznym upowszechnieniem dostępu do wiedzy.
I skrolowanie zamiast czytania - to sposób - w jaki coraz więcej ludzi nawiązuje kontakt z tak dookolną i dalszą rzeczywistością - to ślizgi po faktach bez ich hierarchizowania, ploty obok epokowych odkryć, przepis na jajecznicę obok napadu nożownika i tanie podróże obok najdroższych kreacji, a kiedy chcesz pominąć badziewie - nie ma siły - algorytm liczy każdy klik i nie odpuszcza - nigdy.
Androidowy konglomerat wymusza taką samą uwagę dla reklamy odkurzacza jak wyboru papieża i w konsekwencji wszystkie newsy splecione w guglowym uścisku śledzimy pobieżnie - bez zgłębiania detali, tła i sensu - w których - jak wiadomo, tkwi nie tyle diabeł - co istota sprawy.
I pół biedy - gdy smartfonowi przeżuwacze traktują ekranowe wiadomości jako wypełnienie komunikacyjnej nudy i gorzej, że coraz więcej konsumentów apek wierzy, że dzięki nim chwycili Pana Boga za nogi i za rogi i zyskali sposób na łatwe, darmowe i bezwysiłkowe zdobywanie wiedzy i jaki zysk czasowy!
Nie ma takiej specjalności, której nie można ogarnąć między stacją Młociny i stacją Kabaty - nie wspominając o dokształcie przy przesiadce na drugą linię metra.
Siedząc w komunikacji miejskiej: można nawet zwiedzić muzea z całego świata - jakiś czas temu powstała apka daily art, którą ściąga blisko milion osób dziennie - to polski - innowacyjny dokształt z historii sztuki dostępny w dwudziestu czterech językach świata - w tym - chińskim i perskim i arabskim.
I każdego dnia - jedno dzieło sztuki i plus trzy-czterozdaniowy - bazowy komentarz i nawet zwykły przygłup bez problemu to zapamięta, tymczasem: czy pojmie istotę sztuki - jej piękno i głębię i wolność?
Autor: Monika Małkowska
Źródło: Tygodnik Solidarność
*zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian
Łukasz Wiesław Jan Jasiński