Buracze
Patrząc na świat
przez pelargonie —
buracze chmury suną gustowniej,
jakiej nie użyć nomenklatury —
od dawna tutaj baba i nieżyt
przez pelargonie.
Zostaną po nas płatki czerwone,
wiatr je przegoni i asfalt wchłonie,
butni synowe dewotnych matek
i pelargonie, po których nosek
ściera się za mnie.
Odpocząć całkiem i od wszystkiego.
Zapachem przenieść się do pradziejów.
Przed tobą szereg wyzwań młodości,
a gdy urodzisz — dospać i dośnić.
Lęgi
Maruna w rzepak się wybujała.
Ze starorzeczy woda tu stała.
Skrzypowy wianek zaległ przed groblą —
drobnej krzewinki przy dębach ogrom.
Wyka w nić słońca, border na smyczy
przez ażur ziemi lekko i z niczym
skorupki jajek na wąskiej ścieżce.
Nikt nie uczesze się i z gwiazdnicy.
A groblą bobry, motyl i dziki.