Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Taki własny spokojny, bezpieczny habitat jest kuszący, ale burza, jak piszesz, i inne żywioły mogą zniszczyć miejsce odosobnienia, sanktuarium spokoju, więc tylko można sobie pomarzyć.  Fajny sonet, ale u Ciebie to standard.

 

Opublikowano

@Wędrowiec.1984 Widzę piękny obraz wewnętrznego schronienia, które chroni i koi, ale też musi mierzyć się z burzami z zewnątrz – i z tym, co wewnątrz, gdy świat się do nas dobija. Takie „wysokie funkcjonowanie”, które kosztuje więcej, niż widać. Odbieram Twój wiersz tak,  jakbyś opisał coś, co czasem sama czuję, tylko lepiej, ciszej, głębiej.

Serdeczności :)

Opublikowano (edytowane)

@Jacek_Suchowicz

 

Autyzm jest chorobą genetyczną - wrodzoną, a zresztą: co pan robi? Niech pan zacznie pracować społecznie z ludźmi chorymi na autyzm, biorąc pod uwagę ich punkt widzenia, to: ja - jako osoba niesłyszącą z nabytą niepełnosprawnością pragnę wydać trzy miliony tomików wierszy w dwudziestu różnych językach i otrzymać Literacką Nagrodę Nobla! Niech pan, panie Jacku, wróci na ziemię!

 

Łukasz Jasiński

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Największym paradoksem jest, że socjalizacja osób autystycznych przebiega dokładnie w odwrotnym kierunku niż w przypadku osób neurotypowych.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W moim pokoleniu tylko tacy mieli diagnozę, reszta musiała być zdrowa.

 

Ja jestem przekonany, że w mojej klasie też takie osoby były i chyba nawet wiem kto, ale oni nie mieli żadnego rozpoznania.

A nawet gdyby mieli, to co by im to dało?

 

Ja w liceum miałem silne zaburzenia psychosomatyczne i nikogo to nie obchodziło.

Żadnej terapii pomimo trzech psychoterapeutów w rodzinie.

 

Wierz mi teraz jest o niebo lepiej pod tym względem.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozwrzeszczane, szalejące jak stado małpiszonów dzieciaki uczy się bycia spokojnymi, uważnymi, i przestrzegającymi norm społecznych. Osoby autystyczne uczy się tego rozwrzeszczenia (nawet na siłę) i łamania zasad.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Prawidłowo, wreszcie.

 

Skąd masz takie informacje? No chyba, że chodzi o osoby bez diagnozy, nieświadome bycia w spektrum, to się zgadzam. W neurotypowym świecie trzeba jakoś się odnaleźć. Wiele osób w spektrum maskuje zachowania neurotypowe, co skutkuje prawie zawsze po prostu niesamowitym wyczerpaniem.

 

Edytowane przez Wędrowiec.1984 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Wędrowiec.1984

Nie masz takich doświadczeń, że na siłę wyrywa się osoby autystyczne z ich strefy komfortu, pod hasłem uspołeczniania? I mam na myśli sytuacje, w których jest to czysta sztuka dla sztuki.

Czasem w internecie można się natknąć na opisy różnych skandalicznych sytuacji, ze skarg rodziców.

Każdy normalny człowiek uważa świetlicę szkolną za miejsce, w którym dziecko powinno spędzać jak najmniej czasu (hałas, chaos, małpi rozum, dżungla). Dzieciom z autyzmem (zdiagnozowanym, posiadającym dokumenty specjalistyczne, czy jak to tam zwał) w ramach przyzwyczajania się do życia społecznego terapeuci potrafią zalecić obowiązkowo chodzenie do świetlicy (bo muszą się przystosowywać).

Czytałem kiedyś o chłopcu, który nie lubił kina, bo denerwowały go współczesne filmy dla dzieci: hałaśliwe, pełne dynamicznych, agresywnych obrazów, humoru słowno-sytuacyjnego, którego nie załapywał. Twierdził, że filmy w kinie są głupie (zresztą miał rację). Psycholog szkolna niemal zmuszała go do tego, aby chodził na wyjścia klasowe do kina, bo nie może 'odstawać'. To był zdiagnozowany chłopiec, z jakąś lekką formą autyzmu.

Innych rodziców terapeutka nagabywała, żeby wysłali dziecko na kolonie czy obozy (wakacje spędzane w ulubionym miejscu z rodziną miały jakoby ograniczać jego rozwój społeczny i relacje rówieśnicze).

Po przeczytaniu tych rewelacji zacząłem wątpić w psychologię w ogóle.

Być może nie zawsze jest tak drastycznie - zależy na jakiego specjalistę trafi?

Choć wiadomo, internet lubi sensację i nie ma tu przeniesienia na skalę ogólną.

Ale wyciągnąłem z tego wnioski, że jeśli dzieci neurotypowe uczy się przestrzegania reguł życia społecznego, to w przypadkiem autystycznego dziecka sukcesem jest, gdy zaakceptuje ono ich przekraczanie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • pamięci Joanny Kołaczkowskiej (1965-2025)   Lipcowe niebo dziś poszarzało    braknie słów choćby dla  pożegnania wiedząc ,że to niestety ostatnie nawet wesołek jest  w żałobie   a kto nas pocieszy słów wciąż za mało kto ten smutek uleczy   bez odpowiedzi na dzisiejsze pytania musiałaś Atropos przeciąć akuratnie w samym środku tę cienką życia nić   tak to spodobało się tobie kiedy umiera ktoś w chorobie i nie wyjdzie już z pieleszy przestań Mojro choć na chwilę   lat życia wszak było jeszcze tyle ten śmiechu nie do podrobienia teraz wszystko na zawsze się zmienia    Kloto nową nić człowieka teraz plecie to nieprawda jeszcze serce zaprzeczy   uśmiech znalazłem w życia  kabarecie bez ciebie czy coś mnie jeszcze rozśmieszy
    • @KlipFajnie! Bardzo dziękuję! :)
    • @Annna2Bardzo mnie ujęły dzieci mówiące warmińskóm mówóm, to było pękne. :)) 
    • Karolina, studentka czwartego roku historii, uparła się, że jej praca magisterska musi opierać się na oryginalnych źródłach. Chciała napisać całkowicie nowatorską rozprawę naukową. Rankiem, majowego dnia jechała na spotkanie ze swoją promotorką, która miała jej pomóc w realizacji ambitnego zamysłu. Na początek trzeba było wybrać temat. Profesor Zakrzeńska przyjęła ją w gabinecie wypełnionym aż po sufit książkami i czasopismami. Seminarzystce zaproponowała przygotowanie tekstu o Mazurach, którzy przed wojną wydawali pismo religijne w języku polskim. Wszystkie źródła potrzebne do takiej pracy miały znajdowały się na plebanii pastora ewangelickiego w Polecku, miasteczku oddalonym o pięćdziesiąt kilometrów od Olsztyna. Karolina wiedziała, że będzie musiała tam pojechać. Nie wyobrażała sobie jednak spotkania z duchownym obcej, a może nawet, w jej mniemaniu, wrogiej religii. Po przemyśleniu swoich obaw, postanowiła jednak spróbować zmierzyć się z tematem. - Dobrze - zgodziła się niechętnie studentka - pojadę do Polecka. Profesor Zakrzeńska od razu zadzwoniła na plebanię. Po krótkiej i treściwej rozmowie, z uśmiechem na twarzy zwróciła się do swojej seminarzystki: - Może pani śmiało jechać, pastor Kocki, gdy usłyszał temat pracy, od razu zgodził się udostępnić własną bibliotekę. - Plebania znajduje się blisko dworca, trzeba tylko przejść przez park - dodała. - Za godzinę mam pociąg do tego Polecka - odpowiedziała dziewczyna - pojadę jeszcze dziś. Zorientuję się w zasobach księgozbioru pastora. Bardzo pani dziękuję. Pędzę na dworzec. Do widzenia!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...