Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Słowianin-

Słowianin-

morze jest wszędzie 

nawet w dźwięku słowa może

słyszę opcje korsarstwa

i chodzenia boso po piasku

 

miraż na spoconej

od trudów jazdy drodze

płodzi słony błękit

który czuję na szczycie

zdobywanego przez smak języka

 

niebieska tabeta w pokoju

dzisiaj wzburzona

słychać syreny blisko progów 

odrywają od żeglowania człowieka

przywiążcie mnie do krzesła

 

błękit można wytapetować wszędzie 

o ile myślisz pod prąd 

tej zbyt zdroworozsądkowej projekcji 

 

Słowianin-

Słowianin-

morze jest wszędzie 

nawet w dźwięku słowa może

słyszę opcje korsarstwa

i chodzenia boso po piasku

 

miraż na spoconej

od trudów jazdy drodze

płodzi słony błękit

który czuję na szczycie

zdobywanego przez smak języka

 

niebieska tabeta w pokoju

dzisiaj wzburzona

słychać syreny blisko progów 

odgrywają od żeglowania człowieka

przywiążcie mnie do krzesła

 

błękit można wytapetować wszędzie 

o ile myślisz pod prąd 

tej zbyt zdroworozsądkowej projekcji 

 

Słowianin-

Słowianin-

morze jest wszędzie 

nawet w dźwięku słowa może

słyszę opcje korsarstwa

i chodzenia boso po piasku

 

miraż na skróconej

od trudów jazdy drodze

płodzi słony błękit

który czuję na szczycie

zdobywanego przez smak języka

 

niebieska tabeta w pokoju

dzisiaj wzburzona

słychać syreny blisko progów 

odgrywają od żeglowania człowieka

przywiążcie mnie do krzesła

 

błękit można wytapetować wszędzie 

o ile myślisz pod prąd 

tej zbyt zdroworozsądkowej projekcji 

 

Słowianin-

Słowianin-

morze jest wszędzie 

nawet w dźwięku słowa może

słyszę opcje korsarstwa

i chodzenia boso po piasku

 

miraż na skróconej

od trudów jazdy drodze

płodzi słony błękit

który czuję na szczycie

zdobywanego przez smak języka

 

niebieska tabeta w pokoju

dzisiaj wzbudzi na

słychać syreny blisko progów 

odgrywają od żeglowania człowieka

przywiążcie mnie do krzesła

 

błękit można wytapetować wszędzie 

o ile myślisz pod prąd 

tej zbyt zdroworozsądkowej projekcji 

 

Słowianin-

Słowianin-

morze jest wszędzie 

nawet w dźwięku słowa może

słyszę opcje korsarstwa

i chodzenia boso po piasku

 

miraż na skróconej

od trudów jazdy drodze

młodzi słony błękit

który czuję na szczycie

zdobywanego przez smak języka

 

niebieska tabeta w pokoju

dzisiaj wzbudzi na

słychać syreny blisko progów 

odgrywają od żeglowania człowieka

przywiążcie mnie do krzesła

 

błękit można wytapetować wszędzie 

o ile myślisz pod prąd 

tej zbyt zdroworozsądkowej projekcji 

 



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @krys929 I chylę czoło przed Herbertem ...uznaję jego dumę i wielkość bo On Mistrz ukształtował mnie choć o tym nie wie przecież........zapachniało świadomie i przekornie myślę ''pracuj'' ''idż''.......gratulacje. @Bożena De-Tre jeżeli tak żyjesz jak piszesz to ''czapki z głów'' jak powiedziałby mój tato. Pozdrowienia
    • @Natuskaa Goździków w deszczu to nie widziałam, ładne ma kolory:)
    • To prawda wszystko jest po coś i ten wiatr i deszcz i słonko... można sobie zrobić eksperyment i spróbować w każdym dniu zobaczyć cos pięknego. Zawsze się znajdzie.   Pozdrawiam :)
    • Taka modna,ostatnio sentencja: Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. J.Stalin Pzdr       
    • Z goździkiem jest tak, że długo pozostaje w zastanowieniu. W tym stanie wyciąga się łodygą: smukłą, bezlistną, mało wymagającą. Czasami ma wrażenie, że takim badylem pozostanie już do jakiegoś tam końca, lawirując całym swoim, poniekąd sztywnym ciałem przez życie, jakie mu dano, niezauważany przez pszczoły, trzmiele czy choćby motyle. Robi to, ponieważ jest bardzo spragniony słońca i wiatru. Czyżby był niedokarmiony? – zapytasz. O tak, ziemia opiekuje się nim, a jednak on dokładnie wie o tym, że aby wydać plon, potrzebuje czegoś więcej. To coś jest nieuchwytną jakością, która lubi się dozować w nieoczekiwanych momentach z siłą, jaka całkowicie zaspokaja oczekiwania. Dopóki jej nie znajdzie, nie wypuszcza pąków, ale wytrwale ciągnie te pragnienia w górę. Czasami robi to w deszczu, ozdabiając się kroplami. Żeby wyglądać zjawiskowo łapie je i kolekcjonuje w swoich wspomnieniach, jak nitki muliny, którymi haftuje się piękny obrus do swojego domu. Taki, który zachwyci gości leżąc na stole, jeszcze na długo zanim gospodarz postawi na nim kawę i ciastka i inne cudowności w jakich się wyspecjalizuje.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bywają też dni suche. Wtedy zagląda korzeniami do ziemi i pyta – dlaczego? Jak długo jeszcze będę tak chcieć, a nie dostawać? Głowę opuszcza cierpiąc katusze i nie jest już taki wygięty i nie ma już tyle nadziei, lecz czuje się zapomniany - bardziej, niż wtedy, kiedy padał deszcz. Ale nadchodzi dzień zbilansowania, wyrównane szale już tylko nim kołyszą. Wsłuchany w ciszę własnego spokoju czuje, że sensem istnienia jest przyjmowanie. Nauczył się robić użytek z tego, czego może dosięgnąć. Liście wydłuża dla zagarnięcia większego terenu roboczego, wypuszcza małe odgałęzienia, żeby się nie złamać, kiedy wicher okrutny i grad i inne szaleństwa targają światem, a korzeniami penetruje boczne rejony, korzystając z dorobku dziada, pradziada i innych krewnych. Nareszcie czuje, że żyje, że jest niezależny od strachu o własne istnienie, bo w swoim bycie zrobił już wszystko, co trzeba zrobić. I mówię wam, nawet by nie zauważył, że jego kielich właśnie się otwiera, gdyby nie ten gwałtowny ruch wokół jego osoby. Owady wszelkiej maści poruszające się swoim robaczkowym ruchem, często wirowym - całymi dniami go odwiedzają, bo oto wybuchają w nim kolory. Nie wiadomo dlaczego teraz, nie wiadomo.... bo to goździk, a nie każdy może być goździkiem...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...