Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W starych kronikach gorliwie grzebią

By spory odgrzać – sprzed trzech stuleci,

Skutkami błędów zgasłych pokoleń

Obciążą wnuki oraz ich dzieci.

 

W goryczy czarnej dzbanki obfite,

W łez pełne misy zasobni hojnie,

Myśli zbiorowe tu ku zaborom

Kierują  – to  ku minionej wojnie.

 

Chętnie odsmażą kotlet sprzed dekad

Dziewięciu prawie – na szarej płachcie

Popołudniówki – czyja to ciotka,

Dziadek lub babcia – byli w Wehrmachcie?

 

Pragną cierpienia misy stężałe

Upływem czasu – na pieniądz srebrny

Rozmienić dzisiaj – i widzieć nie chcą,

Że taki pomysł – bywa haniebny.

 

Na cztery metry przekopią ziemię,

Aby pod brzozą wyszukać kości,

By pędzić znowu gorzki eliksir

Z win, błędów, braków, głupoty, złości.

 

By siać nieufność w polskim narodzie,

Skłócić Dębową z Rocha ulicą,

Wynaleźć dziwną rzecz potrafili,

Która nazywa się – miesięcznicą.

 

 

Wciąż o zdradzonych, wciąż o skrzywdzonych,

Ofiarach, grobach, klęskach  i winach,

Śmierci, szkieletach, ciałach, pogrzebach

Mówią od Pucka – aż do Konina.

 

Elegie, treny, lamenty srebrne

Piszą od dawna – z zamiłowaniem

I debatować lubią co roku

Nad krwawo zgasłym – dawnym powstaniem.

 

Na cudze błędy, porażki łasi

Bywają – jak kot szynką spasiony.

Z rozkoszą będą wyśmiewać cudze

Falstarty, faule, puste żetony.

 

Gdy ma Kowalski lepszą chałupę,

Ładniejsze pole – nad rzeką modrą

Oni skwapliwie o pożar, powódź

Lub gradobicie – wnet się pomodlą.

 

Gdy patrzysz wokół na kraj ponury

Szary i mglisty – choć często dzielny

Uświadom sobie, że godłem jego

Trafnie jest bielik – padlinożerny…

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Pas z grubą sprzączką wisiał na drzwiach i tylko pytał się o lanie.
    • Biznesmen Jan Nowak, po powrocie z Kobe, obwieścił, że na gwałt - kowala chce, w dobę! Wieś przybyła z Grania* - po odszkodowania. Dziś, gdy chcesz dać anons zatrudniaj 'o s o b ę'.        * -

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...