Nosimy na ciele blizny po kulach,
Chociaż nigdy nie walczyliśmy na frontach,
Rozkazy sierżanta brzmią nam w uszach,
Wymawiają je dziadkowie w swoich słowach,
Nie cierpieliśmy z powodu głodu,
Cierpimy na wielki przesyt informacji,
Boimy się, denerwujemy bez powodu
Ukryci między postami jak okupanci
Czy ta ziemia jest warta ofiary,
Skoro tak ciężko jest tutaj żyć?
Nasze życia, to złote, euro i dolary,
Marny zbiór, nieznaczących nic liczb
Nie będą pisali dla nas pięknych pieśni,
Choć nasza krew użyźni znów tę ziemię,
Bo honorowa śmierć nic tutaj nie zmieni
Tylko krwawo napełni im kieszenie
Wchodzisz lękliwie w ciszę lasu ściętą
Gdzie tylko w górze uparcie łopoce
Rozdarty całun chmur sine memento
A wśród korzeni dryfuje holocen
Już nie rozumiesz, o czym wilki wyją
Choć rozpoznajesz w płucach zapach sosen
Blaski śreżogi nad ziemią niczyją
Skroplą na liściach dobroczynną rosę.