Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Cóż można rzec o tej miłości...?

 

Że złośnica, awanturnica,

gorzka, złośliwa, jak diablica!

 

Że za nic ma konwenanse,

tańczy z innymi bez wstydu.

Wierność?

Ma za nic.

 

I sercu rozkaże:

Stań się posmutniałe...

Tym samym odbiera

rozumu władzę.

 

Ach, cóż ona za emocje sieje!!!

Teraz – błyszczy, jaśnieje,

dobrocią spływa

w najdalsze, ciemne knieje.

 

Radością, pragnieniem

napełnia kielichy

i krzyczy:

 Do dna!  Do dna!!!

 

Mości panowie i panie!

Upija duszę strudzoną.

W rauszu, w amoku –

serce toastem

podnosi ton głosu:

 Trwaj, duszo...trwaj!!!

 

I cóż to za zmiana...?

 

A ona...

zasiada,

na drewnianej ławce –

spokojna, roztropna.

 

Szepta.

Pyta.

W słowa okryta.

 

A może to wy nic o mnie nie wiecie...?

Opublikowano

@Domysły Monika  Witaj Moniko. Dawno mnie u Ciebie nie było, oczywiście czytam Cię,

i bardzo się staram rozgryźć te Twoje zagmatwańce, ale chyba nie bardzo mi to wychodzi.

Bycie źle zrozumianym, wcale nie jest miłe. Możliwe, że zdzielisz mnie po łbie, jednak spróbuję :)

Operujesz silnymi kontrastami, by oddać nieprzewidywalną naturę miłości. Złość, bunt, ekstaza i zaduma, jak w kalejdoskopie. W puencie pojawia się pytanie, które sugeruje, że miłość wymyka się prostym definicjom – nie daje się do końca poznać.

Zatem, pozostaję w zawieszeniu :)

Opublikowano (edytowane)

@andreas

To jest nas dwoje, którym to samo się wydaje, Andreasie.… 

bardziej stworzenie chwilowej wierności w świecie nieustannej zmiany. Heraklit już dawno zauważył, że wszystko płynie a uczucia płyną najszybciej - dziś dusza bliźniacza, jutro status;

'to skomplikowane'

 

 

@Leszczym

Powiem, Michał, tak... Nie mieszczę się w standardach. Lubię czasem absurdem tak przycisnąć, żeby się rzeczywistość skrzywiła i spojrzała z ukosa. Nie jestem od szablonów, tylko od zaskoczeń. Raz powaga, raz śmiech – byle nie nudno. Bo jak wszyscy idą prosto, to ja wolę skręcić w lewo potem w prawo i znowu lewo ...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

 

 

 

@Alicja_Wysocka

Alicjo .... wszystko jest kwestią - do kwestowania

Edytowane przez Domysły Monika (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Domysły Monika Bo widzisz pochwały też niosą za sobą gorycz generalnie. Napiszę Ci że coś jest bliższe prawdy, to zaraz przekora Ciebie napadnie i sobie następnym razem nakłamiesz bardziej :)) Ludzie sztuki tak generalnie chyba mają... Słuchaj siebie i z siebie pisz to jedyne jak się można bronić :)

Opublikowano

Czy ten wiersz, to podpucha?

 

Bo jest jak pewien rodzaj filmów, np. The Room, Plan 9 z kosmosu - tak zły, że aż dobry.

 

Jedyne, co w tym poetyckim upcyklingu przyciąga uwagę, to wątek z toastami, w którym pokazujesz aspekt dionizyjski, bachiczny miłości, przypominającej tańczącą wariatkę z wiersza A. Osieckiej.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Dobrze jest przeczytać uważnie wiersz, zanim się go wrzuci.

 

 

Jakie licho Cię tu poniosło?

Opublikowano

@Naram-sin

Pozwól, że zwrócę uwagę na jedną rzecz - pytanie „co cię tu za licho poniosło?” nie jest komentarzem literackim, lecz personalnym przytykiem. Uderza nie w tekst, ale w samego autora, kwestionując jego prawo do głosu. Trudno uznać to za taktowne, a tym bardziej za merytoryczne.

 

Co więcej, interpretacja, jakoby wiersz balansował na granicy śmieszności, zdaje się pomijać jego świadomie skonstruowaną dwoistość. Ja jako "autor" operuje ironią, kontrastem, przerysowaniem - narzędziami znanymi w literaturze od wieków. Ten pozorny „chaos” to w istocie kompozycja emocjonalna; od groteski po wyciszenie, od uniesienia po introspekcję. Miłość ukazana tu nie ma być wygodna - ma być prawdziwa, a więc zmienna, nieoczywista, niejednoznaczna.

 

Sztuka nie zawsze jest po to, by się podobać. Czasem jej wartość polega właśnie na tym, że prowokuje, przełamuje schematy, zmusza do wyjścia poza bezpieczne ramy gustu. Krytyka ma sens wtedy, gdy prowadzi do refleksji, nie gdy odbiera komuś prawo do tworzenia. A w tym przypadku, z całym szacunkiem, obawiam się, że pomylono jedno z drugim.

 

Czesław Miłosz zauważył kiedyś; „Prawdziwa sztuka zaczyna się tam, gdzie kończy się uprzejmość.”

Być może właśnie dlatego ten wiersz nie zadowala gustów, lecz porusza - bo nie stara się przypodobać, tylko powiedzieć coś prawdziwego. A to zawsze wymaga odwagi - zarówno od autora, jak i od czytelnika.

 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

No właśnie, tylko tymi narzędziami trzeba umieć się posługiwać. Jak wpuścisz małpę do warsztatu stolarskiego i pozwolisz jej wymachiwać bez ładu i składu wszystkim, co tam znajdzie, to i tak nie wyjdzie z tego stół ani krzesło.

 

Powołujesz się na Miłosza, to ja odpowiem Żulińskim:

(...) bardzo dobry poeta czyni inaczej: pozwala, by wiersz, jak dorosłe dziecko, odrywał się od niego i żył swoim własnym życiem.

 

Twój wiersz nie jest dorosłym dzieckiem, skoro musisz mu być matką-kwoką.

 

Opublikowano

@Naram-sin

Zgadzam się, że umiejętność posługiwania się literackimi narzędziami jest kluczowa. Właśnie dlatego posługuję się ironią, kontrastem i przerysowaniem  są to środki, które, choć mogą początkowo wydawać się chaotyczne, mają na celu oddanie złożoności emocji i myśli. Każdy artysta ma swoją metodę, a dla mnie swoboda w wyrażaniu tych emocji - niezależnie od tego, czy jest to groteska, uniesienie czy introspekcja jest istotnym elementem procesu twórczego.

Co do przywołania Miłosza i cytatu Żulińskiego; zgadzam się, że wiersz, jak dorosłe dziecko, powinien żyć własnym życiem, ale nie każdy proces twórczy musi zakładać pełną „autonomię” wiersza od autora. Być może to właśnie w tym przypadku, w moim podejściu, rola „matki-kwoki” nie jest pozbawiona sensu. Bo czyż nie jest to wyraz odpowiedzialności za każde słowo, które staje się częścią tej literackiej „rodziny”?

W końcu, jak to w sztuce bywa – każdy twórca jest nieco innym rodzajem „rodzica” dla swoich dzieł.

 

 

 

Opublikowano

Zgadzam się, tylko wiersz powinien się bronić samodzielnie. A czytelnik powinien jednak, przy ocenie wiersza, kierować się swoim zdaniem, a nie zdaniem autora. Oczekiwanie, że odbiorca spojrzy na dzieło dokładnie takimi samymi oczami, jak jego twórca, raczej zawsze pozostanie w sferze myślenia życzeniowego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...