I co? Znowu to?
Przepadło. Na samo dno.
Widziałeś: oczy otwarte.
Na zawsze chcesz iść w zaparte?
Rzeczy straszne - z finezją,
Połącz rozkosz z amnezją.
Witaj na korytarzu
Spodlonych, zbrukanych marzeń.
Kolejno przez kotary,
Przebądź znów ścieków opary.
I raniąc siebie i Boga,
Wykrzeszesz sam z siebie wroga?
Czy czaszkę swą obejrzawszy,
Zakopiesz, odejdziesz na zawsze?
Przed tobą łzawe strumienie,
Ciernie sumienia, kamienie,
Co wreszcie spaść chcą z serca.
Po cóż nadzieję uśmiercać?
Ocean odkryć niebawem -
Spóźnionyś? - okaże się stawem.
A wątłą łódeczką porusza
Zmierzwiona, zgubiona twa dusza.
"Stop! Żarty na bok, panowie!"
"Łódz tonie!" - kapitan twój powie.
Zatrwożyć wypada słuchacza:
Grom śmiechów co nie wybacza,
Iskrzący zębami błyskawic,
Na dnie kości twe pozostawi
W bełkocie ostatnich wynurzeń
Zbyt jasno okażesz się tchórzem.
Na pamięć chcę poznać swe życie,
Nim zniknę w otchłani błękicie.
Dam głowę.
Koło obok niej rzucone było ratunkowe.