Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt z obranej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Odwiń z całunu i nie uśmiercaj 

Podnieś mi głowę w tysięcznym tłumie.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt z obranej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Odwiń z całunu i nie uśmiercaj 

Podnieś mi głowę w tysiącu przysięg.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt z obranej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Lecz nie uśmiercaj odwiń z całunu 

Zamocz w olejku wlej do rozumu.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt ze swojej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Lecz nie uśmiercaj odwiń z całunu 

Pokrop olejkiem wlej do rozumu.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z  życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt ze swojej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Lecz nie uśmiercaj odwiń z całunu 

Pokrop olejkiem wlej do rozumu.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z  życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć

Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt ze swojej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Lecz nie uśmiercaj odwiń z całunu 

Pokrop olejkiem wlej do rozumu.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 

 

 

 

Na śmierć gotowy! jestem mój Panie

Być może dzisiaj jeszcze nie przyjdziesz

Wysyłam strofy tworzące chmury

Kłębią się one przy gwiazd rozbłyskach.

 

Idę w kondukcie bliskich mi osób

Parząc im w oczy rzewnie dmę w dłonie

I psalmy śpiewam z  życia Twojego

Cytując wiersze myśląc że moje.

 

Nic mnie nie może dzisiaj zaskoczyć Odmawiam wersy jak pacierz klepię

Szukając muzy zwiewnej sukienki

Aż czyn zaczyna mą głowę burzyć.

 

Ukój mą duszę zgaś moje lęki

Z ust rozpalonych strofy wyczaruj

Kondukt się nurza w czterech pór roku

Czarnych flag stosy pokrywa ciało.

 

Widzę w oddali cmentarz omszały

Nad rozstajami dusza zawisła

Skróć moje męki o dobry Panie

Wskaż w którą stronę prochy me wysłać.

 

I zostaw jeszcze w gestii autora

Chcąc Epitafium wyryć w sumieniu

Obrócić mi serce w poezji stronę

A znowu będę płodzić w natchnieniu.

 

Porzuć myśl moją katowska głowo

Odrzuć rozterki i rozbudź talent

Niech wróci kondukt ze swojej drogi

Członki ożywi całkiem skostniałe.

 

Pozwól mi kochać szat nie rozdzieraj

I jeśli musisz to ukarz pychę 

Lecz nie uśmiercaj odwiń z całunu 

Pokrop olejkiem wlej do rozumu.

 

Zwilż moje oczy rozpleć mi ręce

Rozłóż w radosnej dziękczynnej pozie

Daj się nacieszyć i jeszcze pożyć

Nad Twoją chwałą rozpostrzeć zorzę.

 

Miłości moja nie chcę już wisieć

Jak piękny Żmurko gdzieś pod schodami

Ja pragnę wkroczyć głównymi drzwiami

Stopić się z domem między wersami.

 

 

 



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Konrad Koper @Leszczym @Konrad Koper   No cóż, bracia, jeszcze jest rozwinęcie:   >>> A odpoczynek to jego świt.   Więc, gdy słońce zachodzi, miej na uwadze, że gdy w połowie jest na linii ziemi - ciemność spowija je poniżej pasa, a wzwyż oświetla Twój umysł, byś mógł mówić swobodnie, bez słów, w bezruchu.. by słyszeli Cię wszyscy i wszyscy kolców swego bólu się pozbyli,  wśród Twojego okrzesania bowiem moja jasność da Ci nowe życie, a w nim nowy uśmiech, nowe myśli, nowy dom i nowe wyzwania.   Byś powstając z kolan nocy, miłości podziwiającej we snach miał ducha by iść i ciało by oddychać - w nich twórczość ziści się, niczym nowy byt w trwałej logice kroków człowieka, we światach takich, jakie sobie tylko wyobrażasz. <<<
    • Czerwiec mija: zostało go już mniej, niż więcej. Jeszcze trzynaście dni, nie licząc dzisiejszego. I pięć dni Lipca, bo zobaczę ją w tę Sobotę dopiero wieczorem. Razem osiemnaście odcinków czasu, umownie nazywanych dniami.     Wiem: ona też patrzy w kalendarz, też odlicza. I myśli. Wróci? Nie wróci? Prawda, że do tej pory zawsze dotrzymywał słowa i gdy umawiał się, przyjeżdżał. I zawsze z kwiatami. Ale między nami zmieniło się wiele, ba! wszystko - odkąd zaproponowałem, żeby z mną wyjechała. Odpowiedziała, że nie może, podając szczerze prawdziwy powód. Odpowiedziała, jakby już wcześniej wszystko było między nami jasne, oczywiste i wiadome. Jak gdyby propozycja ta była całkowicie naturalna. Bo przecież było - i była. Bo czy mężczyzna umawia się ot tak, przychodzi ot tak, przynosi kwiaty i prezenty ot tak? Czy ot tak spędza długie godziny na rozmowach? A czy kobieta, która nie chce umawiać się, umawia się? Czy kobieta, która nie chce z danym mężczyzną spędzać czasu, czeka nań i rozmawia godzinami? Odpowiedź jest jedna - jej nazwanie jest apotrzebne. Zbędne. Jak wypowiedziane szybko stwierdzenie, że domyślała się niczego. Chociaż prawda: propozycji wspólnego wyjazdu mogła się nie domyślić. Ale "nie mogę" zasadniczo różni się od "nie chcę". Tak samo jak szczerość od jej zaprzeczenia.     Myśli. Przyjadę czy nie? Dotrzymam słowa czy nie? Zmodyfikuję swój pomysł ze względu na okoliczność, że Marta nie może na stałe opuścić Polski, a przynajmniej, że nie może uczynić tego na razie? Zastanawia się: Andrxej, jak bardzo jesteś słowny? Na ile twoje pomysły i czyny podążą za deklaracją? Na ile pokażesz mi, że mogę śmiało postawić istotny krok na ścieżce zaufania? Nawet, jeśli miałabym postawić go z pewną obawą?     Myśli. Robi to, co do niej należy, wypełnia codzienność urzeczywistnianiem obowiązków zawodowych i rodzinno-domowych: pracą, pomocą mamie, spacerami z psem - i myśli. Czeka.     Zrobiłem tak, że Marcie zaczęło na mnie zależeć? Tak. Z pełną świadomością, czego chcę i do czego zmierzam. Ale po odpowiednio długiej obserwacji. Po odpowiednio długim, spędzonym razem czasie. Po rozmowach, które pozwoliły mi dowiedzieć się o niej wiele. Podczas których otwierała się i sama oczekiwała zaufania. Po rozważeniu wreszcie, wystarczająco czasochłonnym i należycie dogłębnym. Wręcz kalkulacji. Mam swoje lata, czytaj: swoje doświadczenia. Mam też dosyć rozczarowań.    Podjąłem decyzję. Poczyniłem kroki dostatecznie zdecydowane, dostatecznie daleko idące, aby mogła być mnie pewna - i to nie tylko na początek. Ale z ujawnieniem zaczekam do spotkania. Do rozmowy. Bo ja też chcę móc być jej pewien. Dość mam kobiet, które nie wiedzą, czego chcą. Kobiet nie szanujących mężczyzn, bawiących się ich uwagą i uczuciami. Podstępnych, mówiących kłamstwa prosto w oczy.     Czekam na kolejny czas z Martą. Na rozmowę w terminie, ustalonym podczas ostatniego spotkania. Krótko przed naszym rozstaniem o poranku po przerozmawianej nocy, tuż przed szóstą rano w tamten Poniedziałek.. mniejsza o datę.    Czekam, by wrócić z Chin. Dotykając kraju, tchnacego przeszłością, kulturą i tożsamością. Dumnego z tego, co było i z tego, co będzie. Dobrze, że Chińczycy mówią po angielsku.    Czekam, aby znaleźć się przy Marcie. I oczywiście na jej reakcję, gdy...     Uspokajam i wyciszam myśli, odliczając dni.    Lipiec się zbliża...        Phuket, 17. Czerwca 2025 
    • @Marek.zak1    Nie bądźcie tchórzami, bawcie się z dziwkami, mają kaprysy chwilami i myślą, że są lepszymi oszustami.   Kiedy dziwkę bierzesz do łóżka niech nie zabrzmi żadna pogróżka. Kiedy przychodzi jej zapłacić mógłbyś ją nawet zwyczajnie stracić.   @iwonaroma Dlatego dobrze, że masz mydło.
    • Milczący, bezduszny kamień... Ogromu ludzkiego cierpienia nie opowie, Ani rozdzierającym serce krzykiem, Ani cichuteńkim szeptem,   Nie powie o tamtych straszliwych obrazach, Gdy w wszechobecnym morzu okrucieństwa, Z przerażenia w gardle więzły słowa, W sercach z wolna gasła nadzieja…   Gdy dwusilnikowe bombowce, Na miasta niegdyś gwarne i ludne, Zrzucały tysiącami bomby zapalające, Przyoblekając je zaraz pożarów płaszczem,   Gdy uciekających cywilów kolumny, Tak bezradnych i przerażonych, Przezywały serie karabinów maszynowych, Zamontowanych pod myśliwców skrzydłami…   Milczący, bezduszny kamień... Nie jest godnym upamiętnieniem, Krwi w obronie Ojczyzny przelanej, Tysięcy Polaków zakatowanych na śmierć…   Tych co za drutami obozów koncentracyjnych, Z głodu i zimna pomarli tysiącami, Tych co na niezliczonych szlakach partyzanckich, Polegli w młodości od wrogiej kuli.   Tych co na barykadach powstańczej Warszawy, Dzielili się kawałkiem chleba ostatnim, Nim nurkujących sztukasów eskadry, Na proch marzenia ich niezliczone starły.   Tych co w masowych egzekucjach, Nim rozstrzelania padła komenda, Przerażeni pośpiesznie czynili znak krzyża, W ostatniej życia chwili westchnąwszy do Boga…   Milczący, bezduszny kamień... Nie zrozumie czym był płacz matek, Czym było serce strachem przeszyte, Nie pojmie tamtych kobiecych łez…   Gdy płaczące maleńkie dzieci, Z wszelkich ludzkich uczuć wyprani Okrutni ss-mani odrywali od piersi, By ich matki dotkliwie pobić.   Gdy nastoletnie siostry i córki, Przy pełniach księżyca wypłakując oczy, Zanosiły nocami do Boga modlitwy, Błagając o powrót swych ojców i braci.   Gdy siwowłose pomarszczone matki, Widząc swych nastoletnich synów mogiły, Oznaczone niewielkim krzyżem brzozowym, W bólu i łzach zrozpaczone tonęły…   Milczący, bezduszny kamień... Głuchy pozostanie na szepty anielskie, Mówiące o niezłomnych Polaków ofierze, Poniesionej na każdym wielkiej wojny froncie…   Głaz ogromny lecz zimny Przenigdy do ludzkich duszy nie przemówi, By opowiedzieć o setkach bitew partyzanckich, O tysiącach partyzantów poległych.   Głaz toporny, nieociosany, Nie przemówi do milionów wyobraźni, W tym zabieganym świecie szalonym, Sumień tysięcy ludzi nie poruszy.   Jak zatem dowie się świat, O niezłomności polskiego ducha, Jak pojmie dzisiejszej młodzieży kwiat, Czym była Chwała polskiego oręża???...      
    • Rosjanie*             zwiększą liczbę ataków na Polskę, a sabotaż i dywersja - są już od dawna - to już nie ostrzeżenia tak zwanych ekspertów, tylko: jednego z czołowych polskich polityków z kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej - czyżby zatem czekały nas kolejne pożary? Tak i nie tylko i brutalny plan Rosji wobec Polski ujawnia major Robert Cheda - były analityk Agencji Wywiadu.**             Główny atak Rosji pójdzie na Polskę - Rosjanie już działają i powstanie nowa siła polityczna.***             Coraz częściej jesteśmy informowani o podejrzanych pożarach, eksplozjach i zatruciach - rzek i za tymi akcjami stoi nie kto inny - jak rosyjskie służby specjalne - tak było w przypadku pożaru warszawskiej hali targowej przy ulicy Marywilskiej - czego efektem zostało - wycofanie - zgody na działanie rosyjskiego konsulatu w Krakowie.****           I na tym koniec: nie będę wyręczał w pracy analitycznej oficerów z Agencji Wywiadu, Mossadu, Centralnej Agencji Wywiadowczej i MI6.*****   Źródło: Gazeta Prawna    *zrobiłem drobną edycję - treść bez zmian    **tak działa rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego - SWR, natomiast: polska Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - ABW - nic nie może zrobić, otóż to: rosyjski wywiad działa zgodnie z polskim prawem i nie prowadzi jakichkolwiek akcji terrorystycznych - nie zabija ludności cywilnej    ***to prorosyjska Korona Konfederacji Polskiej i ma prawo działać na terenie Polski - pozwala na to ustawa zasadnicza - Konstytucja Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, dodam: Prawo i Sprawiedliwość jest partią proamerykańską, a Platforma Obywatelska - proniemiecką i po upadku międzynarodowej globalizacji dojdzie do zderzenia dwóch idei - antyeuropejskiej (antyunijnej) i proeuropejskiej (prounijnej) - taka jest kolej - geopolityczna    ****w tym wypadku to była akcja Służby Bezpieczeństwa Ukrainy pod przykrywką ukraińskich uchodźców, de facto: nazistów z OUN-UPA - jak zwykle - winę zrzucono na Rosjan i to samo zrobili Izraelczycy, Niemcy i Amerykanie - mord na żydach w Jedwabnem zrzucono na Polaków - taka jest bolesna i okrutna - prawda    *****każdy zainteresowany może bez problemu znaleźć pełną wersję, jednak: nie mam już siły czytać narracji anglosaskiej - ostrzeżeń, gróźb i zastraszeń - dezinformacji    Pułkownik Tajnego Ruchu Oporu: Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...