Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

A kiedy, 

po niezwykle udanym dniu, 

siedziałem na trzepaku 

i liczyłem strupy na kolanach, 

świadectwa wielkich czynów, 

 

pan Zdzisław 

na chwilę przed zmrokiem 

bujał gołębie na czystym niebie, 

rozsyłając znak pokoju. 

 

A pani Maria 

w swoim utworze nieskończonym 

chwaliła Boga 

na tysiąc sposobów. 

 

Heh, 

jeszcze pan Julian, 

z popularnym papierosem w dłoni 

w niepopularnych czasach, 

wypuszczał z ust 

dymne koła ratunkowe 

dla niespełnionych snów. 

 

W tym samym czasie, 

kilka furtek dalej, 

w barze 

koło przystanku na żądanie 

listonosz zbierał

koperty zwrotne 

dla Króla Podziemi. 

 

Aż tu nagle, 

ze stolika stoickich filozofów 

spadło na podłogę pytanie 

i głośno brzękło: 

ile to jest flaszka na trzech? 

 

Coś jakby czas 

zatrzymał się w miejscu.

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

podoba mi się:)))))

 

przypomniałeś wydarzenie z lat 60.

                                Wracałem z kolegami ze szkoły (godz.13 albo 14) do domu. Czekaliśmy na autobus, a przystanek był przy kinie 1 maj - było w tedy takowe i jak na tamte czasy jedno z lepszych. Autobus nie przyjeżdżał a pod kino przyszło trzech pijaczków - zeszli się. Grabula, grabula i jeden z nich zza pazuchy wyjął pół litra. Miny śmiejące - przyjaźń do zgonna. Ale pech chciał, że temu co trzymał, flaszka wyleciała z łapek i się stłukła na betonowym chodniku. Skulił się w sobie i przyjął pozycję zbitego psa - przepraszał. Wszyscy się pochylili z żałosnymi minami Wydawało się że za chwilę będą zlizywać z betonu zawartość. Po 5 min w głębokim smutku odeszli.

:)

 

 

Edytowane przez Jacek_Suchowicz (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Jacek_Suchowicz W tym kinie obejrzałem wiele filmów, nawet w tamtych latach takie "chały" jak filmy bułgarskie, rumuńskie, itp. Mieszkałem niedaleko placu Szembeka, a więc musiałem podjechać tramwajem kilkanaście przystanków, czasami jak się nie spieszyłem to nawet na piechotkę powoli tam wędrowałem. Pamiętam jak przez mgłę, że po zakupieniu biletu, przechodziło się do poczekalni, gdzie można było kupić sobie jakieś przekąski i coś do picia, bezalkoholowo oczywiście.
Na rondzie Wiatraczna była zajezdnia tramwajowa, pewnie dalej tam jest, czyż tak? Jestem pewny, że obecnie wszystko tam się zmieniło. Pamiętam, że był tam nowoczesny jak na tamte czasy Supersam, czy jak to się nazywało, a niedaleko była trasa W-Z. Dobre stare czasy.
Zadam Ci podobne pytanie: Czy jesteś chłopakiem z Grochowa, Praga Południe?
Ostatnie lata w Polsce mieszkałem na ul. Żółkiewskiego w starym domu, który należał do braci  Damięckich.
Ogólnie mówiąc to jestem Wrocławskim - Warszawiakiem czy też Warszawianinem. Urodziłem się we Wrocławiu, a potem drogi życiowe, przez Rożan, Mrągowo i Falenicę zawiodły nas/mnie właśnie na Grochów. 
Pozdrawiam - siemanko!

Opublikowano

@Wiesław J.K. Jak najbardziej tak! Czyli jesteś ziomalem! Jestem chłopakiem z Grochowa. Gdy miałem 10 lat rodzice przeprowadzili się na Grochów. przy pętli 102 na Wspólnej Drodze. (Za Żółkiewskiego chodziło się czasem na spacer - był park)

                        Odnośnie kina wszystko się tak było a jeszcze w pobliżu było drugie kino Sokół na ulicy Paca. Odkąd sięgam pamięcią na Wiatracznej była pętla tramwajowa jedna i druga na Gocławku. Najbliższa zajezdnia była przy Dworcu Wschodnim. Pamiętam otwarcie chyba Uniwersamu (Supersam był za placem Konstytucji na Marszałkowskiej) Tłum ludzi i stanie w kolejkach bo akurat rzucili ...  

                       Ja kończyłem LO XIX matura 1969 i dlatego prawie codziennie bywałem pod kinem 1 maj (dojazdy do szkoły)

Warszawę opuściłem na dobre dwadzieścia lat później. Jak osoba "mająca spore możliwości i nie dająca się wciągnąć na członka" W tamtych czasach był to członek PZPR.

                       Cały czas mieszkam w Polsce bo tu jest mi najlepiej. Jestem mimo wszystko u siebie tym kotle interesów rosyjsko-niemiecko-żydowskich mając ciągle nadzieje, że w końcu zaczniemy u siebie rządzić.

Serdecznie pozdrawiam (ziomala)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Jacek_Suchowicz Cześć ziomalu!
Dokładnie, pamiętam ten park, a miałem wówczas rower i jeździłem za tory do pobliskiego lasku, albo biegałem tam. Rzadko, a może wcale nie odwiedzałem kina Sokół i szczerze mówiąc nawet nie pamiętam gdzie dokladnie było. Oczywiście Dworzec Wschodni, największy w tamtym rejonie, a niedaleko był Wedel i Stadion Dziesięciolecia, a także bazar Rożyckiego.
Tak, to był Uniwersam, dzięki za przypomnienie nazwy. Mieszkaliśmy wówczas przez krótki czas niedaleko, a więc mogłem obserwować nie tylko ruch drogowy, ale również co się dzieje wokół Uniwersamu.
Jeśli chodzi o mnie, to nigdy nie należałem do żadnej partii, takie życia losy, a jedyna organizacja w której byłem członkiem to "zuchy' we Wrocławiu.
Odwiedziłem Polskę i oczywiście Warszawę w 2017 roku i mam nadzieję, że nie był to ostatni raz. 
Pozdrawiam Cię serdecznie Jacku. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wochen Twój wiersz ma kosmiczną metaforyką i delikatny język. Sposób, w jaki łączysz fizyczne doświadczenie zachwytu z obrazami astronomicznymi - "ciało niebieskie", "orbita", "grawitacja" - tworzy piękną analogię między uczuciem a mechaniką wszechświata. Bardzo mi się podoba.  
    • Tylko człowiek może być jednocześnie Zerem i absolutem A bóg absurdem  i nieskończonością  Wszystko pomiędzy jest rzeczywistością   Bawicie się w strach Bawicie się w śmierć  I śmiech    A mają one namacalny kształt   Gdy wydobywam zwęglone oddechy z dymiącego pogorzeliska lub worek kości  wmiażdżony w stal torowiska   Istniejemy przez nasze groby   Wieczność  to pamięć przerysowana przez horyzont  otwartych szeroko  bram cmentarnych  
    • Na skraju kraju ongiś straconego Stoi ruina, a w niej już żadnego Miłego Bogu nie uświadczysz ducha. Wszystkich zabrała dziejów zawierucha.   Tam gdzie sień była teraz rosną chaszcze, Tam gdzie pan sypiał jeno zając zaśnie, Gdzie dawniej była miłość i zabawa Dziś głucha cisza uśmiechu zabrania.   A moje serce do czasów ucieka, Gdy wśród tych murów mieszkała uciecha I widzę mocą mojej wyobraźni, Jak się na dworku musiało dziać dawniej.   Rysuje mi się dom między dębami Pokryty bluszczem, zdobiony różami, Z kominem, który gwiazd na niebie sięga I z gankiem ślicznym – dla oka przynęta.   Obok jest ogród, sad w owoc dorodny, Pasieka skromna oraz oczko wodne, Rzeczka szepcząca, cichy mostek na niej Jeszcze młyn stary i gniazdo bocianie.   Dalej są pola całunem zbóż kryte, śród nich mieszka zwierz, ptactwo rozmaite I żeńcy chodzą gdy nastaną żniwa, Ze zbiorów później nawarzą im piwa.   Łąki zielone – pasą się koniki, Gdy przyjdzie zima prowadzą kuligi; Latem bez pracy w głowach jeno harce, Kiedy rusałka zagra na piszczałce.   Nawet i piękna czym jest ta sielanka, Gdy w porównaniu stawiona ziemianka, Której lico lśni wdziękiem tak nadobnem, Że tylko nimfy pokrewieństwa godne.   A co jest w dworku? Co się w środku dzieje? Fasada pączkiem, tak wnętrze nadzieniem. Po kątach kryją się skarby i cacka I smok wawelski i bajka sarmacka.   Zbroje błyszczące – bitwy pamiętają, Stare portrety – dumnie spoglądają, Szabla na ścianie – znała Chodkiewicza, Robił nią sprawnie antenat dziedzica.   I lutnia leży, córką jest poezji, Jej krystaliczny dźwięk nadaje pieśni Utkanej słowem magii i rozmiaru, Kto się jej dotknie ze strun rzuca czaru.   A wiersz musi mieć smak lepszy od wina, Kiedy w piwniczce masz bezmiar węgrzyna By zaspokoił to słynne pragnienie I żeby Polak nie stał zaraz w niebie.   W końcu śmietanka – stare meble z wiśni, Fotel wygodny – cóż ci się w nim przyśni. Krucyfiks stary – symbol silnej wiary, Bez niego w domu diabły by mieszkały.   Po co obraz ten słowem swem maluję? Po co duchy dni drzewych wywołuję? Bo tęskno mi jest do tych dawnych czasów, W których się żyło niby pośród kwiatów.   Bo wtedy było pięknie i spokojnie, Żyło się wolno, beztrosko i skromnie. Takiego życia dla się pragnę właśnie, Wiem że niejeden Polak mi przyklaśnie.   To nasz ideał wspólny, narodowy, Żeby żuć trawę jak to robią krowy, Bo polska dusza za światem ugania, Który zabiły wojny i powstania.   Dość udawania, żeśmy ród rycerski, Czas się przyznać, że tworzymy lud wiejski I nieważne któż to był twoim przodkiem, Ty też możesz wieść takie życie słodkie.   Bo dziś nadeszły znów spokojne czasy I każdy twój dzień może być jak wczasy. Inni mogą bić się i sobie grozić, Nienawidzić się, wojnami dowodzić.   A Ty i Ja niech mamy lipę własną, Pod którą można – ach! Leniwie zasnąć, Kiedy uchroni ona swojem cieniem Przed uderzającem słońca promieniem.   Niech inni mają hufce i sztandary, Niech inni giną we krwi wśród pól chwały. Dla mnie po niebie niech idą kłęby chmur Niech ja wypocznę na materacu z piór.   Wy się bogaćcie -jeśli chcecie- chciwie, Żyjcie w pośpiechu, jeśli tak lubicie, Miejcie wy sobie skarbce pełne złota! Tymczasem dla mnie niech płynie patoka.   Bursztynowego złociutkiego miodu, Za którego smak podziękuję Bogu Oraz -rzecz jasna- tobie tłusta pszczółko Mojego domu pyszna przyjaciółko.
    • @andrew Piękny wiersz o paradoksie estetyki. Doskonała harmonia, choć estetycznie przyjemna, może być nudna, podczas gdy asymetria - "urwane skrzydełko" motyla właśnie przez swoją niedoskonałość budzi wzruszenie.  
    • @Czarek Płatak Mocny wiersz. Ten skok od wielkich gestów historycznych - Jezus, Schollowie, bohater z Tiananmen - do "chciałbym zasnąć z twoim oddechem na szyi" to wywołuje dużą porcję refleksji. Czasem po wszystkich myślach o poświęceniu i zbawieniu zostaje tylko potrzeba zwykłego ludzkiego ciepła. I może to właśnie jest najważniejsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...