Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak to miłe.

 

Moja rodzina jest bardzo różna ode mnie.

Nie mam w niej nikogo takiego z kim bym się dobrze rozumiał, Są dla mnie zbyt staroświeccy i tradycyjni, ale to wszystko już starsze osoby.
Dawniej było inaczej, ale to ja się zmieniłem. Oni pozostali tacy sami.
 

Młodych mało i bardzo introwertyczni. Nie umieją się komunikować i nie chcą.
Ale to typowe teraz.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak wiem. Wspominałaś już nieraz. I do tego liczną z dużą ilością młodych osób.

 

U mnie też wielu wyjechało za granicę. Rozeszły się te relacja jakoś po kątach.

Nie pasujemy do siebie to nie ma chęci bycia razem.

 

To że daleko to teraz nie problem. Można się spotkać w formule telekonferencji.

Niestety starzy tego nie potrafią, a młodzi nie mają ochoty.
Jakby coś takiego było to bym na pewno dołączył, ale brak.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja to mieszkałem z babcią, a do drugiej babci do Warszawy do innej dzielnicy na wakacje to raczej słabo. A prababcia na tej samej ulicy. Żadne wakacje

Dla mnie babcia była jak mama, a ciocia jak siostra.

Zupełnie inny układ.

 

Na wakacje jeździłem do zaprzyjaźnionych gospodarzy nad morze lub czasem w góry.

 

  • 2 miesiące temu...
Opublikowano

Miniaturka o charakterze osobistym, a jeśli chodzi o życie publiczne, to: nie łaska nawiązać sojusz polityczny - PiS-Konfederacja-PO, otóż to: prezydent - Karol Nawrocki, wiceprezydent - Rafał Trzaskowski (w tym wypadku trzeba będzie znowelizować ustawę zasadniczą - Konstytucję Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej) i premier - Radosław Sikorski i wtedy będzie RÓWNOWAGA.

 

Łukasz Jasiński 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Nie jest, tylko mało spałam. Wiesz, moje myśli na noc ubierają szpilki, takie z metalowymi końcówkami i ganiają się. Nigdy nie zakładają kapci, zegar też nie - ale zegar jest do wytrzymania. Teraz piję kawę, dam radę, a jak nie, to zasnę na klawiaturze :)
    • @Alicja_Wysocka niech Ci nie będzie smutno :) Proszę.
    • @Migrena Ależ nie gniewam się, Czasem jest mi smutno i przykro, ale gniewać się nie potrafię, no może godzinę, dwie... Dobrego dnia :)
    • Złota klatka nie tylko dla ducha.
    • Mają po pięćdziesiąt lat i czarne dziury w oczach – nie patrzą, tylko wciągają rzeczywistość jak ssąca rana po niedokończonej modlitwie. Ich dłonie – puste łuski po chlebie powszednim, ich kręgosłupy – barykady z kości, po których przejechały wszystkie reformy jak czołgi bez hamulców. Mieszkają w sarkofagach z kredytu, gdzie wilgoć skrapla się jak wstyd, a lodówki milczą jak świadkowie koronni biedy. W kuchni – Jezus spuszcza wzrok. Nie potrafi zapłacić za gaz. Ich świętość – to odmówienie obiadu, herosizm – to czekanie w kolejce do kardiologa dłużej niż Mojżesz czekał na deszcz. Są rżnięci – bez znieczulenia, przez państwo, co ma twarz mównicy i ręce kata. Z każdej ich rany wypływa formularz. Krew zamienia się w akta. Marzenia – wywożone są na wysypisko razem z obietnicami z ulotek wyborczych. Ich oczy – śmietniki reklamy, na ekranach telewizorów bez dźwięku leci kabaret – posłowie śmieją się z własnych podwyżek. Ich kolana – klęczą pod ciężarem zakupów, gdzie margaryna kosztuje więcej niż godność. Miłość? To kanapka bez szynki, cisza między dwojgiem ludzi, którzy nie mają siły mówić. Ich ciała – mapy skreśleń i guzów. Ich dusze – grzyby po Czarnobylu, niby żyją, ale do niczego się nie nadają. Rząd ich nie widzi – rząd liczy. Kościół zbiera na dach, a Bóg kąpie się w ciszy i nie odbiera. Listonosz przynosi tylko mandaty. Listy umarły. Marzenia zdechły na poczcie. Ich dzieci – wyemigrowały do snów, gdzie lekarka mówi „dzień dobry”, a nie przelicza człowieka na ryczałt. Tu – trzeba umierać według grafiku, bez bólu, bo nie ma już morfiny. Bez świadków, bo pielęgniarki płaczą w kiblu między dyżurami. Ich serca biją jak młotki sędziowskie w sprawach o zaległości czynszowe. Ich wolność – to przerwa na fajkę między tyraniem a zdychaniem. Ich nadzieja – konsystencja oleju silnikowego. Zgęstniała. Lepi się do palców. A mimo to – idą. Z oddechem jak para z ust zimą, z kieszeniami pełnymi paragonów napisanych krwią portfela. Idą po chodnikach z gówna i betonu, po Polsce, która udaje, że jest państwem. Ich skóra – atlas zmarszczek po wszystkich rządach. Ich języki – zapomniały słowa "godność". Zostało tylko: „proszę”, „błagam”, „czekam”. Ale czasem, w ciemnym lusterku tramwaju, za warstwą kurzu, żółci i łez, widać coś – nikły błysk, iskra pod popiołem. Jakby ktoś tam w środku jeszcze miał zęby. I trzymał je – na potem.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...