Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

izolacja
cel
pieniądz
oto bogowie naszych czasów

pożółkłe fotografie,
stare albumy
związane błękitną wstęgą
już dawno zniknęły

tradycja ulega
degradacji
a każda odnaleziona bliskość
przeobraża się w
obietnice bez pokrycia

walczymy
choć przegrywamy
pragniemy
mimo wiecznego
niezaspokojenia

karmione dzieci
pokarmem sławy
odchodzą od nas
przepełnione żądzą nienawiści

wkrótce
z premedytacją zaczną
zabijać piękno
ludzkości


odwracam wzrok
czuję strach
o jutro
dzisiaj
o siebie
przecież ta sama glina

walka sprzeczności
nie daje spokoju
czy mi się uda?

Opublikowano

Cóż uda się czy nie uda kobiece... ale przyczyniło się to do jakichkolwiek komenarzy :)

Nie twierdzę, że zostanę wielką poetką, a i swojej "wybitnej" twórczości nie traktuję zbyt poważnie. Ale żeby pokłony... :)))

Wiadomo, że raz wyjdzie spod pióra (a raczej klawiatury) coś fajnego, a później coś znacznie gorszego. Najwyraźniej dzisiejszy mój debiut należy do tej drugiej kategorii. Na szczęście nie poddaję się łatwo i co jakiś czas planuję podrzucić jakiś wiersz na forum. Może z Waszymi propozycjami i dłuuugoletnim stażem w pisaniu "uda się" naprawić moją wrażliwość poetycką.

Pozdrawiam
Noa

PS. Po 10 wierszu bez przychylnego komentarza - obiecuję, że nie będę zaśmiecać forum

Opublikowano

a więc przedstawiam drugą wersję powyższego wiersza, niestety już bez ud...


"Współczesne rozważania"

izolacja
cel
pieniądz
bogowie naszych czasów

karmione dzieci
pokarmem sławy
odchodzą od nas
przepełnione żądzą nienawiści

wkrótce
z premedytacją zaczną
zabijać piękno
ludzkości


odwracam wzrok
czuję strach
o jutro
dzisiaj
o siebie
przecież ta sama glina

wewnętrzna walka
sprzeczności
nie daje spokoju

czy wytrwam?

Opublikowano

To była ciekawa lekcja! Nie sądziłam, że wersyfikacja może tak diametralnie zmienić wiersz.
A jednak...

A może zostawić samo "piękno"?

Dziękuję za pomoc i cierpliwość. To było miłe.

Noa

Opublikowano

Druga wersja znacznie lepsza i nie przerażaj się, początki zawsze bywają trudne. Najważniejsze, że jesteś chętna i do pracy, jak również do współpracy.

Z zaintersowaniem będę do Ciebie zaglądać...

Pozdrawiam
Martencja

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...