Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rozbieram się powoli, krok za krokiem,

Jakby nagość była moim wyrokiem.

Twoje spojrzenie — ciepłe, natarczywe —

Przykuwa mnie w miejscu, aż tracę perspektywę.

 

Wtedy wiem, że jestem kimś na chwilę,

Gdy dłonie wędrują po mojej żyle,

Gdy skóra rozgrzana jak płomień świècy

Płonie pod dotykiem — i nie mam granicy.

 

Palce suną po mnie jak po mapie,

Znajdując punkty, gdzie serce sapie.

Twoje usta — miękkie, lecz chłodne w słowie —

Szepczą mi kłamstwo, że mnie zachowasz w sobie.

 

Lecz wiem, że jutro zniknę jak dym,

Gdy ciało wystygnie, zostanę tym,

Kim byłem przedtem — pustką w odbiciu,

Cieniem, co żyje w Twoim ukryciu.

 

Bo tylko nago czuję się cały,

Gdy patrzysz na mnie jak na ideały.

W ubraniu znikam — jestem powietrzem,

Kimś, kogo nie chcesz znać o poranku jeszcze.

 

Więc zrzucam koszulę, spodnie i skórę,

Oddaję się Tobie — jak drzewo wichurze.

Nie dla przyjemności — lecz dla pochwały,

Żałuje, że tyle męki me trwały.

Dla dwóch słów, które mógłbym wyciągnąć od każdego,

Szkoda, że nie dostrzeżesz blasku mojego.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...