Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Niemy krzyk


Rekomendowane odpowiedzi

Ilekroć jadę pokonując przestrzeń,
w polu widzenia, wśród łanów zielonych,
dostrzegam zawsze rozpaczy bastiony,
niemo krzyczące w śmiertelnym rejestrze.

Zszarzałe znaki pomoczone deszczem,
sprawiają nagle, że jestem strwożony.
Wizje przypadków onegdaj minionych,
smucą oblicze, wywołując dreszcze.

Myślę o życiu tragicznie skończonym,
tu ku pamięci znakowanym krzyżem,
na którym wieniec jest z bólem złożony.

Nic nie są warte gonitwy me chyże
i egzystencji rozedrgane tony,
gdyż w jednej chwili mogę wzlecieć wyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał tez ma taki krzyż... nevemind...
O ile nie pasuje mi forma jaką nam zaserwowałeś, szczególnie słownictwo (to już niestety skrzywienie i uraz z podstawówki, nieleczone procentuje obecnie ;) ). Po drugie: pierwsze trzy zwrotki i mysl "to już gdzies tam było"..ale ostatnia zwrotka.. no nie wiem jak, ale zrobiłes mi przyspieszony kurs szokoterapii.

Pozdrawiam, Ania

P.S. gdybym za bardzo zagmatwała moja wypowiedz to w telegraficznym skrócie: wiersz mi się podoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie wiem jak oceniać taki wiersz, gdyż stylistyka, słownictwo itd zupełnie nie w moim stylu, dla mnie to jest archaiczne...jak ktos kiedyś słusznie zauważył, trudno jest pisać na wzór wielkich i tworzyć kopie....lepiej stworzyć coś swojego, rozumiem że to jest Twoje, dlatego oczywiście docieniam że ktos probuje pisać inaczej....ja nigdy nie napisałam czegoś w stylu sonetu i nie czuję się na siłach....

ehh...no sama nie wiem:) moze być ale sie nie zachwycam i na dluzej też nie zostanie;)

pozdr. agnes

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niestety nie mogę zgubić tej jednej sylaby, zaburzyłoby to składnię jedenastosylabową i wprowadziłoby zacięcie rytmiczne

Dziękuję za wszystkie przychylne mojej nieśmiałej próbie opinie, w tej może archaicznej, ale bardzo pięknej i złożonej formie poezji.

Pozdrawiam Leszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podlug Pańskiej uprzejmej prośby, zgadzam sie na profesjonalną recencję nowego sonetu :) Postaram sie być możliwie najbardziej "pomocna". A więc: wrażenie ogólne jest barzdo dobre, rytm i rymy w porządku, nie szukasz dokladności na siłę, widać swobodę i lekkość. Forma zdecydowanie na +, uważam, że lepsza niż w "Magii kniei".

Teraz kolej na stronę merytoryczną: temat jest ciekawy, zainspirownay dość prostą obserwacją i zmierzający do niekoniecznie odkrywczych wniosków, ale niepodejmowany często, a przekazujący w prosty (nie mylić z banalnym!) sposób prawdę o życiu.
Dość zagadkowy jest ostatni wers, po pierwszym czytaniu nie bylam pewna, jak go interpretować. Właściwie to cala ostatnia zwrotka jest owiana pewną nutką wieloznaczności. W końcu "gonitwy (...) chyże" to nie tylko prędkość, ale i jakaś metafora pędzenia przez życie. Również "rozedrgane tony egzystencji" są bardzo frapujące, tu dostępna jest kompletna mnogość interpretacji, co dodaje wersowi smaczku. Aż wreszcie ostatnia linijka kończy się "wzlatywaniem wyżej" (czy tylko do nieba?). Treść naprawdę barzdo dobra, skłaniająca do refleksji i pozostająca w pamięci.

Jesli zaś chodzi o leksykę, to kwestia gustu. Jak wiesz dobrze, jestem fanka sonetow, a co za tym idzie pewnej klasyczności w poezji, ktora obejmuje również lekko zarchaizowane słownictwo. Tak więc mi się podoba (lubię słowo bastion, onegdaj, strwożony :P) Po prostu utrafione w moją stylistykę. Tytuł wydaje się banalny poprzez ten oksymoron, ale komponuje sie dobrzez z treścią utworu. Czekam na kolejne.

Serdeczne pozdrowienia. / Fani sonetów łączmy się :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że autor chyba studium marketingu ma wplanach - takie komenty, aż!
Na prośbę kogośtam się dopisuję również. Pani Anna Maria wiele już zauważyła. Ze swej strony dodam, że:
- jeżeli to traktujemy jako próby warsztatowe - jak najbardziej.
Dla całożyciowej drogi twórczej - szkoda czasu, chyba, że aktywnie pogrzebiemy w formie i leksyce, zwłaszcza zaś obrazowaniu.
Zauważam jeden dzowoląg: tu ku, który z japońska brzmi ;) - rytmicznie ok, ale.
Tytuł kiczowaty jak i wiele w środku (dla mnie znaczy to: pasywne wykorzystanie zgranych schematów ze świętą wiarą, że uniosą przekaz).
Tym niemniej sprawność duża, kultura słowa itp.
pzdr. b

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :)))   Ada da. ;)
    • Violetto i Starcze, dziękuję Wam za przyczynek do dyskusji. Teraz, przed próbą odpowiem króciutko… Przemoc wynikła z choroby, czy jednostkowego przyzwolenia musi być powstrzymana, bo mechanizm zła i niemocy - przejdzie na dzieci. W przypadku jednostek zdegenerowanych, obciążonych rodzinnie patologiami,bez pomocy specjalistów nic się nie zrobi, a tkwienie w mechanizmie ciągłego wybaczania nakręca spiralę, bo zło - mocne „ słabością” dobra, -  szlachetność postrzega jako miękkość, działają prymitywne instynkty, więc izolacja to podstawa, a kwestia zapatrywań etycznych i odruchów chrześcijańskich - jest wtórna ( choć cuda nawróceń się zdarzają)…pozdrawiam, zmykam.
    • słońce zaszło nie musi już wschodzić tutaj wieczna jasność przeszedłem na drugą stronę patrzę na stokrotki bezwymiarowy czas to więcej niż real   zmęczyło chodzenie wśród niedoskonałości gdyby to były Himalaje byłoby gładko   zmagać się z codziennością podkładającą nogę trzeba być wielorybem albo mrówką nie wiadomo kim lepiej   wybrałem błękit myśli swobodny bezkres   12.2024 andrew Sobota, już weekend
    • To było tutaj. Gdzieś tutaj. Albowiem…   Na jawie albo we śnie.   Choć bardziej we śnie, ponieważ dostrzegam to, co po kryjomu wprawia w ruch uskrzydlone złudzenia.   Idę. Szukam. I widzę w ciemności… Widzę dawne miejsca, co ukrywają się wśród traw, gałęzi szumiących o poranku. W mroku i chłodzie jesieni. Albowiem…   Byłaś tu? Jesteś? Ja jestem.   Przestrzeliną na wskroś szeroką świt sączy się nieśmiało. Blady poblask wstający u zarania drogi. Albo końca. Albo…   Wiesz, ja tu jestem. I jakoś doskwiera mi chłód. I krople szemrzą. W mgielnym snopie deszczu całą flotyllą rozmyte płyną zjawy   W sennym widoku. W niedośnionej do końca historii niezauważalne niosą się rzeczy. Ujrzane nagle w szparach niedomkniętych powiek. Bez ostrzeżenia. I w jakiejś bezokolicznikowej formie.   Próbowałem, próbując raz jeszcze, przywłaszczyć sobie tę cząstkę bytu. Zważyć w dłoni ten ciężar pozbawiony ciężaru. Jaki tylko może się wyobrazić w szarości sennego widzenia.   Tam, w dole, kiedy stoję na moście, półmrok zdradliwy, ale kuszący głębią bliższego poznania.   Woła mnie. Szepcze do ucha...   Drzewne bożki poruszają liściowymi wargami.   W milczącej mimice zatartych twarzy, w niedokończonym zarysie konturów. W piskliwej w uszach ciszy. Szumią i szeleszczą.   Konwersują ze sobą na migi. Poprzez gesty, które stają się nieomal westchnieniem.   W melancholijnej ekstazie sfruwającego z wysoka wiatru. W opuszczonym przez kogoś miejscu. Albowiem…   Jestem tu jeszcze.   Ale, czy ty jesteś?   Ja jestem. I tęsknię, wrastając w czas mijających obłoków. W rozchwianą gęstwinę gałązek. Drgającą…   Po drugiej stronie nić pajęcza sperlona rosą. Błyszczy i migocze strzała z brylantu. Mienią się kryształami sześciany powietrza. Pełno tu tego.   W tej otchłani. W pustce.   Bez ciebie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-12-07)    
    • Jestem, więc idę za zakręty, niewiadome są jak światło gdzieś na niebie pędzi warkocz jednej z komet   Jestem, więc idę ja - stały stan chwili forma z matki, ojca dziadków, którzy są lub byli   Jestem, więc idę dla uczuć i odczuć by jeszcze Sercem poczuć by zajrzeć w głąb Jej oczu   Jestem, więc spocznę w ziemi na wieki odpocznę na pomniku słów będzie kilka przyjdzie kto kochał najmocniej   Jestem, więc kocham mogę być ciepłem, Słońcem iskrą nadziei przed końcem blaskiem promieni u kolan gdy okna otworzysz na oścież
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...