Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przyciągnij je do mnie z wyżyn. włóż do ust.
chcę poczuć zawarte w nich przestrzenie, wizję,
fonię, infradźwięki. sam nie jestem w stanie

osiągnąć dostępnych tobie pułapów, patrz:
kloacznieje mi się z hedonizmu, głowa mimowolnie
wpada do miażdżarni i zostaje sprasowana denkiem
butli, w której przelewa się przyziemne.

nakarm mnie rozdrobnionego. znowu miało miejsce
wahnięcie molekularne, poziomy na chybił-trafił
przywarły do pionów, góry nie tam, gdzie trzeba
sprasowały się z dołami i widzisz, co wyszło:

ocknąłem się na Biegunie Polskonocnym,
we Włodawie, stolicy Arabii Kanadyjskiej,
największego państwa Afryki,

zamiast dłoni mam książki, a do gardła przyrosła mi
świnia. rusza się, żyje we mnie, wierzga.

pułki trumpoidalnych cyborgów, strosząc
druciane zaczeski, ciągną pod Smoleńsk,
łuny odbijają się w kaprawych oczkach Wołodii,
demonstranci padają rażeni bronią soniczną,

a ja próbuję jakoś poskładać w głowie ów
hipergalimatias. pomóż, choć wszystko notorycznie
dezintegruję, ustawicznie kaszanię.

nakarm mnie klarowniejszymi widokami,
zmień sposób postrzegania rzeczywistości.

zrozum, gdyby każde z nas było obrazem,
nosiłabyś tytuł: Nimfa przed kryształowym zwierciadłem
i była pędzla Vermeera,

ze mnie zaś byłby: Dyzma Bończa-Tomaszewski
masturbujący się parafinowym odlewem dzioba
łabędzia niemego (autor nieznany, akryl na płótnie).

zdejmij, proszę, kilka chmur. nasyć mnie.
bo jak na razie; wieczorynki we krwi,
okruchy szkła zalegające w żołądku.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...