Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Sprawstwo kierownicze"

a chromolić wszystko, na co nas nie stać!
zatem – żaden window shopping, ani Get Rich, or Die Tryin'!

podążaj moją ścieżką – radzi twój osobisty Kesuke Miyagi,
trener rozchwiania osobowości, guru szczeniactwa!

odwracaj się (bez pogardy, bo i po co ona)
od paniuś z kuriozalnie drogimi torebkami,
mającymi na pyskach Diory, Chanele, Cartiery,
w gardłach – pozłacane guzy od Tiffany'ego,

podobnie, jak ja (nieco ostentacyjnie, przyznaję!)
zawsze odwracam głowę w przeciwną stronę
widząc kawalkady, grupki, zbiorowośki motocyklistów
(wiem, mało to dojrzałe, ale naprawdę nie chcę
dowartościowywać właścicieli chromotoczydeł swoją
uwagą i, nawet niecielęcym, wzrokiem).

pluj na ferrari, którym nigdy się nie przejedziesz, nawet
jako pasażerka, oraz na szmaciarskie gazety o szmatach,
tak, jak ja pluję na blacharską literaturę
dla męskich blachar (Motor, Świat motocykli),

pardon, rzygaj na willę na Mauritiusie,
w której sobie nie pomieszkasz.

może brzmię teraz jak Tyler Durden, ale przyznaj:
mało prawdopodobne, że zamienisz się z Rihanną
na konta bankowe, mój tato trafi upragnioną
szóstkę w totka, a ja znajdę na ulicy nowe
prawo jazdy i kluczyki do rolls royce'a.

... a teraz najważniejsze, czego muszę się nauczyć,
do czego zmusić: do niemyślenia o wspólnej przyszłości
z tobą. bo będzie nam dana podobnie jak
działka na Wyspach Kanaryjskich, drogi apartament
w przereklamowanym familoku
pod adresem Złota 44.

wiem: w każdym pocałunku zawiera się półrocze,
codziennie rośnie w nas mały, dający się w pełni
poznać i przytulić, świat-Furbie. teraźniejszość
jest piękna, ziszczona, niemeandryczna.

ale wyciągają się spragnione i wilgotne dłonie.
po więcej. I want it all and I want it now.

...no już, dalej, siepiesz, roztrzaskujesz marzeńka,
przecinasz opony nieistniejącego maserati!
– powtarzam w duchu. zapełnia się mój
dziennik ćwiczeń tresurowych.

wyrabiam w sobie magiczną chwilowość.  


"Zowąd"

nieruchomiejemy. zamczysko wyrosło nagle
na środku drogi i gapi się bezczelnie czernią,
wlepia w nas poszybowe, okienne dziurska.

jest niedokończalne, wiemy to. wielkie
i majestatyczne NieMożna, przestrzeń broniąca się
przed zasiedleniem i tym samym obłaskawieniem jej.

to budynek, którego architekt nosił żałosne
nazwisko Ktoinnik i był tak mały, że wtapiał się
w deskę kreślarską, linie poprzecznie przerywane
na tablecie, znikał pomiędzy pikselami na matrycy
laptopa,  a jedyne, co stworzył, to właśnie Bezbastion,
budynek-rozwiewanie się,

warownię będącą jak śmierć dwa kroki przed metą,
w której przebywanie mogłoby być równie upokarzające,
co aplikowanie na stanowisko pomocnicy sprzątaczki
w biurowcu, przejście rytuału inicjacyjnego polegającego
na zjawieniu się w środku nocy i, pardon, obciągnięciu
wszystkim, stojącym nago i w kółeczku biznesmenom.
i nie dostaniu angażu.

wzwodzi się most wzwodzony, a my korygujemy
kurs. jak najdalej od niegościnnych murów.

nie chciano nas, więc i nie będziemy na siłę
wieszać w mroźnym powietrzu szklących się
żyrandoli, ustawiać kandelabrów na skutych
mrozem atłasach. unosimy się honorem.

całujesz – wiosna rozrywa się na zielono.
spluwam – gaśnie zamek.


"Chybaby"

jakaś nie za bardzo męska tęsknica rozełkała
mi się między synapsami. staram się więc pocieszyć,
bawię koralikami wytarganymi z fazy REM.

"Wayne Weston jest opalony i ma klatkę
piersiową natartą olejkiem.",
"W pewnej warszawskiej restauracji, jednej z
najdroższych na świecie, jest serwowane specyficzne
danie: ser owinięty w inny rodzaj sera.".

naprawdę przyśniły mi się te zdania.

nie pomaga na chandrę? no to wymyślam bezkrwawych
ludzi, którzy muszą ukrywać, podobnie jak wampiry
i wilkołaki, swój odmienny od w pełni ludzkiego stan:
że są niemal pustym w środku mięsem,
że jedynie przepływa w nich, góra-dół,
od krocza po krtań (i, tym samym, napędza)
maleńka, niezłota rybka.

już lepiej. czuję, że przyszła noc będzie obfitowała
w prawdziwie nieziemskie marzenia senne:
przyjdziesz, kochanie, z igiełką. przekłujesz
muskuły pana Westona,
ciśniesz serową kulką w moje podbrzusze.

drapieżne zwierzątko zatrzepocze płetwami,
wyszczerzy ząbki.

Opublikowano

Emocje są wskazane ale tu w namiarze.......rozumiem torebki Balanciagi ale co masz do Dior.......... przekonałeś mnie że ''nowe się rodzi''. Pisz zatem  Konradzie i podnieś z Ziemi ten ''PŁaszcz rzucony w celi''.Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano (edytowane)

Dziękuję. Piszę, piszę i przestać nie mam zamiaru. Jakże pięknie jest móc wyrażać wierszami miłość do swojej Ukochanej! Oczywiście jeśli ze strony Państwa wpadnie jakiś miły komentarz, to spoko, ale wiadomo: bliższa ciału koszula. Najpiękniejsze i najważniejsze, że Jej się podobało. 

Edytowane przez Florian Konrad (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Płyną łzy (Jak ja i ty)   A noc jest  Pustką    Która niczego  Nie wyjaśni    Nawet chłodu  Twoich i moich rąk    A dzień po nocy  Nigdy nie będzie taki sam    (Już nie wracam tam)
    • @violetta a co do przybysza, to zobaczymy jak sie zbliży do  marsa. wtedy się okaże, co to takiego. na razie pozostańmy przy tym, że to kometa. choć nasuwa się książka arthura c. clarke`a pt. "rama", kiedy to do ziemi zbliżył się ogromny pojazd obcych (z początku też był brany za kometę), lecz bez załogantów. załogę stanowiły roboty, maszyny o nieznanym przeznaczeniu... co innego w opowiadaniu andrzeja trepki pt. "goście z nieba". tam były cztery pojazdy obcych, na początku podobne do gwiazd zaobserwowane w pobliżu dyszla wielkiego wozu, tutaj załogantami okazali się obcy (fizycznie bardzo podobni do ludzi, lecz mentalnie całkowicie odmienni), którzy po wylądowaniu zaczęli zadawać bardzo dziwne pytania np. jak są rozmieszczone przestrzennie atomy w ścianie, z której nie wyodrębniali płótna van Dycka, albo o tangens kąta pod jakim znajdował się środek tarczy słonecznej, niewidocznej przez okno. to znów pytali o ubarwienie skał począwszy od sześciu kilometrów w dół, innym razem pytali o antenaty do pięćdziesiątego pokolenia wstecz. na zadane pytanie jaki tryb życia wiodą u siebie odparli, że uczestniczą w ponadczasowym wymiarze istnienia... ciekawe jakie pytania będą zadawać obcy z 3i atlas... 
    • i jak tu nie być nihilistą kiedy w takiej sytuacji filozofia jest w rozpaczach  pocieszeniem dla rogacza!   dostojewski, de beauvoir piszą o mnie scenariusze czytam, biorę nadgodziny chryste, nie mam już rodziny!   pamiętam pierwszy tego widok wracałem wtedy z biblioteki i jakby wyszli - on i ona spod dłuta michała anioła   ona - olimpia, wenus, gracja i on - hefajstos, neptun, dawid i ja, i za małe mieszkanie i my i biedny schopenhauer   ach, zostałem więc krytykiem by lać na ludzi wiadra żółci chcesz pochwały całą stronę idź - przekonaj moją żonę...
    • San z ej aj esi se jaja z nas
    • Jej świat kusił atrakcyjnością...         Kupiłem go i używałem według jej zaleceń...                                                       Było mi w nim dobrze...                      Erzatz blichtru skutecznie ukrywał pustkę..Świat obok był nieważny... Raził szorstkością prawdy i koniecznością wybierania...                 Nie dawał poczucia wtajemniczenia i wyższości...            Był taki nie...                                              Teraz spłacam dług...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...