Czy i czemu karmić nas będą kłamstwem,
Czy i po co oczy pragnąć będą nieumiarkowania
I czy będziemy cali w chciwości
Czy w końcu wyjdę z okowów formy
Czy nie przestraszę się szczęścia?
Do wyciągniętych rąk (albo i nie)
Czy wiersz będzie treścią, nie strukturą
Duch nie chce żegnać się z ciałem
Nie jest gotowy na pozbycie się domu
Moje litery wyją ze strachu
Przed denaturacją
Będę tu, gotowa odwrócić proces
jedynie białka ścinam bez odwrotu
I tak pomieszają się w brzuchu- mawia moja babka.