Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dzisiaj (3)


Rekomendowane odpowiedzi

   Nie był kimś szczególnie mi bliskim. Chociaż gdy go poznałam, serce zabiło mi żywiej, a i w myślach od razu pojawiło się adokończone pytanie: "A może by?..." Nic jednak zrobiłam poza trochę bardziej swobodnym zachowaniem: wdzięczna za prezent pocałowałam go w policzek. Pamiętam, że zarumienił się wtedy. Chyba nieco go zaskoczyłam serdecznością... Później, w trakcie rozmowy, zostawił mi do siebie numer telefonu, ale nie zadzwoniłam. 

   - Ech... - westchnęłam sama do siebie. - Mówiłam ci, żebyś zadzwoniła! Widzisz? Trzeba było...

   - Trzeba było - przytaknęłam po niewczasie, sięgając po telefon, w którego etui schowałam otrzymane odeń wizytówki. Pomyślałam wtedy - i poczułam - po raz pierwszy, że wraz ze swoją kulturą nosi w sobie to coś staroświeckiego: sięgającego czy może raczej zakorzenionego w minioności. Wsród moich znajomych nikt w ten sposób wręcza do siebie przysłowiowe namiary. Nikt też ma taką energię jak on.

   - Trzeba było - powtórzyłam. - Może jednak nic straconego, może mnie jeszcze pamięta... Na pewno pamięta - uśmiechnęłam się, znów wspomniawszy tamten pocałunek. - Trudno, aby zapomniał.

   - Jerzy... - odczytałam jego imię, wyciągnąwszy jedną z wtedy otrzymanych. - Zero-zero-czterdzieści osiem... - zaczęłam wprowadzać cyfry do elektronicznej klawiatury. - Pięćset... Jest! - wpisałam ostatnią. - Dzwonię.

   Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Po nim kolejne dwa, aż włączyła się automatyczna sekretarka. Rozłączyłam się bez nagrania wiadomości, bo kto je nagrywa - i kto odsłuchuje - w dzisiejszych czasach?

   - Co ja sobie myślałam... - zasmuciłam się. - Że odbierze połączenie przychodzące od aznanego sobie numeru? Pewnie nawet i tak mnie już nie pamięta, a nawet jeśli... Ale co mam do stracenia? Nic przecież.

   - Je-rzy - przeniosłam się do aplikacji pisania i wysyłania wiadomości. - Tu Agnieszka z Sopotu. Poznaliśmy się dwa miesiące temu w jednej kawiarni przy Monciaku. Pamiętasz mnie? Tę radosną fascynatkę herbat? 

   Zawahałam się chwilę przed wysłaniem esemesa. Ledwie odrzuciłam negatywny impuls, by go usunąć i pozostawić wszystko tak, jak jest: w zawieszeniu.

   - Oj, Aga! - skarciłam samą siebie. - Tak szybko zapomniałaś? Co - masz - do -stracenia? - powtórzyłam pytanie.

   Na odpowiedź nie czekałam długo, odpisał w ciągu pół godziny: 

   - Witaj Agnieszko - miło, że napisałaś. Czy u Ciebie wszystko w porządku? 

   Z mocniej bijącym sercem zaczęłam pisać odpowiedź.

   - Jerzy... 

 

   Warszawa, 29. Stycznia 2025 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...