Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Był przyjacielem umiał marzyć


Rekomendowane odpowiedzi

kocham wspomnienia

są    lekarstwem

na trudne sny

 

szanuje je ponieważ

pomagają uwierzyć

że życie to sens

 

to one potrafią 

odnajdywać dal

która cieszy

 

lubię cofać się do

byłego   gdzie 

miłe śpi

 

tam czas nie dokuczał

był przyjacielem

umiał marzyć

 

o tym i o tamtym 

nie martwił się 

byle czym

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Witaj - dokładnie tak już za nami ale myślę że warto zawracać jeżeli

            były fajne - 

                                                        Pzdr.serdecznie.

Witam - cieszy mnie że ty też lubisz - 

                                                                         Pzdr.

@Andrzej P. Zajączkowski - dziękuje - 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz Księżniczka w wieży milczenia to nie moja bajka.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję :) tak mało napisałaś, a zarazem tak wiele.   Pozdrawiam
    • Tacy piękni zakochani Tacy sobie oddani   Cieszą się swoim towarzystwem I nie przejmują się niczym   Bo przecież szczęśliwi Czasu nie liczą    
    • nagle po tylu latach opuściły mnie demony czuję się dosyć samotny jakbym stracił wiarę   dookoła oślepiająca jasność wkładam ciemne okulary przeciwko tej jasności żeby dokładnie widzieć jak penetruje i zabija   wskakuję do pociągu wszystko na złamanie karku wszystko w biegu   zanim rozpęta się piekło niewinności    na dobre                            
    • Nie był kimś szczególnie mi bliskim. Chociaż gdy go poznałam, serce zabiło mi żywiej, a i w myślach od razu pojawiło się adokończone pytanie: "A może by?..." Nic jednak zrobiłam poza trochę bardziej swobodnym zachowaniem: wdzięczna za prezent pocałowałam go w policzek. Pamiętam, że zarumienił się wtedy. Chyba nieco go zaskoczyłam serdecznością... Później, w trakcie rozmowy, zostawił mi do siebie numer telefonu, ale nie zadzwoniłam.     - Ech... - westchnęłam sama do siebie. - Mówiłam ci, żebyś zadzwoniła! Widzisz? Trzeba było...    - Trzeba było - przytaknęłam po niewczasie, sięgając po telefon, w którego etui schowałam otrzymane odeń wizytówki. Pomyślałam wtedy - i poczułam - po raz pierwszy, że wraz ze swoją kulturą nosi w sobie to coś staroświeckiego: sięgającego czy może raczej zakorzenionego w minioności. Wsród moich znajomych nikt w ten sposób wręcza do siebie przysłowiowe namiary. Nikt też ma taką energię jak on.    - Trzeba było - powtórzyłam. - Może jednak nic straconego, może mnie jeszcze pamięta... Na pewno pamięta - uśmiechnęłam się, znów wspomniawszy tamten pocałunek. - Trudno, aby zapomniał.    - Jerzy... - odczytałam jego imię, wyciągnąwszy jedną z wtedy otrzymanych. - Zero-zero-czterdzieści osiem... - zaczęłam wprowadzać cyfry do elektronicznej klawiatury. - Pięćset... Jest! - wpisałam ostatnią. - Dzwonię.    Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Po nim kolejne dwa, aż włączyła się automatyczna sekretarka. Rozłączyłam się bez nagrania wiadomości, bo kto je nagrywa - i kto odsłuchuje - w dzisiejszych czasach?    - Co ja sobie myślałam... - zasmuciłam się. - Że odbierze połączenie przychodzące od aznanego sobie numeru? Pewnie nawet i tak mnie już nie pamięta, a nawet jeśli... Ale co mam do stracenia? Nic przecież.    - Je-rzy - przeniosłam się do aplikacji pisania i wysyłania wiadomości. - Tu Agnieszka z Sopotu. Poznaliśmy się dwa miesiące temu w jednej kawiarni przy Monciaku. Pamiętasz mnie? Tę radosną fascynatkę herbat?     Zawahałam się chwilę przed wysłaniem esemesa. Ledwie odrzuciłam negatywny impuls, by go usunąć i pozostawić wszystko tak, jak jest: w zawieszeniu.    - Oj, Aga! - skarciłam samą siebie. - Tak szybko zapomniałaś? Co - masz - do -stracenia? - powtórzyłam pytanie.    Na odpowiedź nie czekałam długo, odpisał w ciągu pół godziny:     - Witaj Agnieszko - miło, że napisałaś. Czy u Ciebie wszystko w porządku?     Z mocniej bijącym sercem zaczęłam pisać odpowiedź.    - Jerzy...       Warszawa, 29. Stycznia 2025 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...