Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na prośbę Adama Szadkowskiego.


Ulica Lokatorska 28 maja, zapomniana była jedynie przez taksówkarza, który wiózł mnie i Anastazję P. –wykorzystując czerwone światła na studiowanie mapy – do miejsca, w którym odbyła się III Łódzka Nocy Poetów. Moja Towarzyszka Podróży, Kobieta łącząca w sobie piękno i intelekt pod przykrywką mocno czarnych włosów i jedwabnej opalenizny zdradzała zdenerwowanie lub zawstydzenie. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zauważyłem Bogdana Zdanowicza witającego się przed wejściem z Organizatorem – Adamem Szadkowskim, sprawiającym wrażenie jeszcze bardziej speszonego niż Anastazja, Michała Kowalskiego – optymistycznego blondyna z ciekawą fryzurą oraz nieprzeciętnie uroczą Martę Magdalenę Bobińską.
Noc z małym poślizgiem czasowym rozpoczęła się wystąpieniem Prowadzącej - wspomnianej już Marty. Sceneria utrzymana była w kolorze czerni i nastroju tworzonego przez kilkanaście zapalonych świec. Małe pomieszczenie wypełniło się po brzegi a na scenie pojawiło trzech pierwszych Poetów. Jako pierwsza zaprezentowała swoje wiersze Daniela Zajączkowska, które ja potraktowałem jako wprowadzenie. Po odczycie, nastąpił trudny dla Autorki czas pytań. Dociekano, dlaczego nie uczestniczy w poetyckim życiu internetu oraz badano zasadność stosowania rymów częstochowskich, których przykładem było „ miłości – wrażliwości”. Warto podkreślić tutaj obecność najbardziej aktywnego, ale i tajemniczego zarazem Wojciecha, wyróżniającego się pokaźnymi wąsami oraz doniosłością głosu.
Wraz z kolejną Autorką przyszedł czas na dziesięć dobrych wierszy, swoją klasę pokazała Katarzyna Chmielewska. Blondynka, której szorstki wzrok, talent i uroda przy okazji z pewnością niejednemu Uczestnikowi (na czele ze mną) na długo zapadł w pamięć a łatwość, z jaką wybrnęła z najtrudniejszych pytań budziła zazdrość.
Spowiedź – tak pewien ktoś określił za sprawą doboru osobistych wierszy występ Bogdana Zdanowicza. Udało Mu się wprowadzić Słuchających na tory refleksji i zadumy tak bardzo, że nikt nie pojechał w stronę krytyki. Nie tylko na scenie, ale i poza nią udowodnił, że jest mądrym i szlachetnym człowiekiem a Jego fenomen tkwi w łatwości znajdowania wspólnego języka z każdym, niezależnie od wieku. Dla mnie było to świadectwo tolerancji, o której mówił po recytacji.
Po trzecim z kolei Autorze nastąpiła przerwa, którą to skwapliwie wykorzystałem na wizytę w bufecie – powiązaną z zimnym piwem i poznaniem Artysty ukrywającego się pod pseudonimem Tommy Jantarek oraz Magdy Gałkowskiej (em gie), która przyjechała ze swoją dwunastoletnią córką. Pauza trwała piętnaście minut i znów byliśmy na swoich miejscach gotowi wysłuchać gitarzysty Pawła Zaparta, którego występ przez chwilę zakłócił wybryk łobuza otwierającego piwo – teraz mogę się już przyznać.
Przedostatnia pokazała się Publice stremowana em gie. Czytała szybko nie ujmując jednak solidności swoim tekstom. Najbardziej zaskakującym był wiersz dedykowany córce, siedzącej wśród Publiczności w zasięgu mojego wzroku – zdawała się mocno zawstydzona, ale i dumna z mamy.
Końcówka oficjalnej części imprezy stanęła pod znakiem poezji określonej mianem lingwistycznej za sprawą dwóch słów: Tommy Jantarek. Zrobiło się erotycznie za sprawą wiersza „kolacja”, lecz za chwilę Autor poddał nas „akupunkturze” - nie tylko słownej.
Jako ostatni, Jantarek zakończył oficjalną część spotkania. Przyszedł czas na niespodziankę.
Na scenie pojawiła się paczka zaadresowana do Adama. Otworzył ją dokładnie w dwa moje mrugnięcia a przed trzecim zdradził ogromne wzruszenie. Otrzymał dwanaście sztuk wydanego bez Jego wiedzy tomiku z wierszami zawierającymi się w „Dekalogu”. Poproszony o przeczytanie jednego z nich nie był w stanie. Zrobił to za Niego Autor Całej Intrygi – aci. Bogdan Zdanowicz.

Zabrakło gościa specjalnego, Mariusza Grzebalskiego – z powodów rodzinnych nie mógł dotrzeć, jak uprzednio obiecał.

Długa ulica Łodzi stała się kolejnym etapem Nocy a pewien pub marki pizzeria portem, w którym zakotwiczyło się Towarzystwo wyrażane liczbą dwadzieścia trzy. Ku chwale tradycji corocznych spotkań lało się piwo a głosy sporów, debat z mniejszym lub większym sensem zagłuszały innych gości lokalu. Tematy poważne mieszały się z żartami, Uczestniczy Nocy okazywali się ludźmi a nie- jak się obawiałem - natchnionymi poetami.

Na koniec, chciałbym podzielić się wynikami konkursu na Najbardziej Uśmiechniętego Uczestnika Nocy. Przyznać muszę dwa pierwsze miejsca: chłopakowi o charakterystycznej ciemnej czuprynie znanemu jako Coolt oraz czarującej i jakże energicznej Agnes.

Opublikowano

...krótkie , chaotyczne zapiski z 28 maja wg Agnes...

Już się obawiałam, że Coolt nie przybędzie na Dworzec Fabryczny w Łodzi. Czytam tablicę przyjazdów, nie ma żadnego pociągu z Wrocławia. Staram się nie panikować...Okazuje się, że z Wrocławia do Łodzi jedzie się naookoło, przez Koluszki i Skierniewice...bardzo to ciekawe. Na szczęście jest i Coolt:)
Wygląda na artystyczną duszę, ogniki strzelają z oczu tego Czarodzieja... Dzień jest upalny, siedzimy na pasażu Schillera , poezja przewija się pomiędzy słowami. Czas mija szybko, to było do przewidzenia...podobno należy czytać na głos swoje wiersze, podobno to nie jest trudne...

Mamy szczęście, na Lokatorksą 13 trafiamy bez problemu, ale może od początku... Podrózujemy tramwajem 11 , gdzie wysiąść? hm, chyba zdagujemy a pani w różowej sukience i w stanie lekkiego upojenia, nie tylko słonecznego, wskazuje pierwszą ulicę w lewo. To wydaje się zbyt proste, specyficzna numeracja budynków, kilka domów opatrzonych
"9-tką" . Jesteśmy...chłód który nas powitał we wnętrzu CKMu obezwładnia, ale zarazem dodaje sił.

Teraz popastwię się nad Adamem. Długie włosy, luźny styl, wręcz "luzacki", koszulka którą zmienia na koszulę 'moro'. Dopiero po chwili rozpoznaję faceta ze zdjęcia. Bije od niego pozytywna energia, jest przejęty, przynajmniej takie sprawia wrażenie. Jego młodzież, wychowankowie XXIII LO w Łodzi stawili się licznie.
Rozpoznaję Igę i dociera do mnie, że MY, zebrani na wieczorze poetyckim, wcale się nie znamy i tutaj pojawia się rola internetu...o tym będziemy później dużo rozmawiać.

Impreza rozpoczyna się z niewielkim opóźnieniem, nie będę mówic na głos kto się spoźnił:) Atmosfera jest raczej 'wesoła'.

Ponieważ Daniel opisał przebieg części oficjalnej ja skupię się raczej na refleksjach i spostrzeżeniach... Pisałam o Internecie, bo przecież wielu z nas było na III Łódzkiej Nocy Poetów właśnie dzięki temu wynalazkowi techniki, stali bywalcy orgu i jest-lirycznie. Zastanawialiśmy się czy Internet, a raczej portale poetyckie nie wbijają poetów w pewne maniery czy style. Głosów jest wiele jednak ja osobiście cieszę się z tego , że istniejemy nie tylko wirtualnie, że możemy się spotkać, uścisnąć, uśmiechnąć...Bezet jest nieomylny i choć myślał że należę do czarnowłosych, poznaje mnie bez problemu...

Okazuje się że zdjęcia mogą dawać mylny obraz...np Piaszczyk, 21 lat, na zdjeciu wyglądal prawie na 30, przystojny facet, elegancki, nie taki gburowaty jakby się wydawało, miłe zaskoczenie:) Podobnie z Anastazją, ta świetnie pisząca młoda kobieta, doskonale się kamufluje, a jej wygląd, nie zdradza poetyckich zamiłowań, może jedynie ten czarujący uśmiech...

Trudno jest ocenić wiersz po wysłuchaniu go pierwszy raz. Trudno, gdyż docierają do nas słowa, budują się obrazy, jednak nie nadążamy za mnogością znaczeń. Interpretacje i ich ilość...czy jest ona ograniczona, czy jednak zamyka się w obrębie jakiejś przestrzeni, słow, tytułów, formy... Trudno podawać tu liczby, autorzy przyzwalają na dowolność, są ciekawi indywidualnego odbioru.

Dyskusję są internsywne, jednak nikogo nie ponoszą emocje. Przenosimy się w mniej oficjalne miejsce. Piotrkowska, niepozorna brama, ogródek, poeci przy piwie. Ujawniają się ukryte pod pseudonimami osoby, zawiązują się znajomości...to wszystko wydaj się takie proste,a świat niezwykle mały...Humory dopisują, nic więcej już chyba nie trzeba:)

Część nieoficjalna trwa prawie do 2 w nocy...niestety musielismy rozjechać się w rózne strony choć przyznam że noc spędzona w miłym towarzystwie w akademiku także należeć będzie do niezapomnianych....


Pragnę podziękować Cooltowi za wiele uśmiechu i miło spędzony dzień oraz Bezetowi za nieocenione rozmowy na dworcu Łódź-Widzew:) a także wszystkim obecnym za to że są

Opublikowano

Sporo już zostało powiedziane, spróbuję jednak dodać coś od siebie, nie powtarzając się zbytnio :)

Otóż chciałem serdecznie pogratulować Marcie Magdalenie Bobińskiej stylu prowadzenia Wieczoru. Był absolutnie niekonwencjonalny, nieprzewidywalny, w intrygujący sposób łączący elementy talk-show, kabaretu, a także teleturnieju Najsłabsze Ogniwo.
Uśmiałem się doprawdy znakomicie, zresztą nie tylko ja ;) i dziękuję za to bardzo.

Aby w pełnie oddać specyfikę Nocy, należy zauważyć, że choć słuchanie odczytywanych przez Gwiazdy Wieczoru wierszy było najciekawszym i najważniejszym elementem, to tuż za nim plasuje się dyskusja publiczności z Autorami.
Stała się ona pasjonująca głównie dzięki wspomnianemu już przez Daniela Wojciechowi, straszliwemu złośnikowi, który żeby być lepiej przygotowanym do zadawania kpiących pytań, sporządzał sobie notatki z wierszy i wypowiedzi Artystów. Uwagi jego, choć cięte i ironiczne, często były trafne, a także nie pozbawione specyficznego poczucia humoru, które jak najbardziej mi odpowiadało ;)
Nie można również zapomnieć o Pani z Tylnich Rzędów, drugiej najbardziej aktywnej osobie, która z zadziwiającą szczeroscią i autentycznością, bardziej niż pytała, pragnęła podzielić się swoimi przemyśleniami ('a czy to nie jest tak, że ...'). Ubolewam, że jednym z nich było (w pewnym uproszczeniu, ale jednak) stwierdzenie, że internet to samo zło, ogranicza poetów i wszyscy, którzy publikują w internecie powinni się od tego wyzwolić. No i co poradzimy? UCIEKAJMY! ;)
Dyskusje prowadzone z Autorami, często przenosiły się wgłąb sali i zostawiały w spokoju wymęczonych już Artystów (ku ich uciesze, jak sądze). Najbardziej zapadła mi w pamięć dyskusja o tym czy każda interpretacja jest dopuszczalna (dowolność interpretacji) czy też jest ich ograniczona liczba (wielość interpretacji). Zabłysnął w niej Daniel Piaszczyk, zawzięcie broniąc swoich racji, kiedy tymczasowa koalicja złożona z Wojciecha, mnie i Anastazji, próbowała dowieść że nie każda interpretacja jest dobra (taka, która nie wynika z tekstu).

Humorystycznych elementów nie brakowało przez cały Wieczór, a i niektóre wiersze Gwiazd, naprawdę mi się spodobały, najbardziej Danieli (z racji zbliżonej do mojej estetyki poezji), Kasi (ciekawa zabawa słowem, skojarzenia, rytmiczność) i Bezeta, do którego wierszy
(i osoby) mam sentyment ;)

Po półgodzinnych poszukiwaniach znaleźliśmy wreszcie lokal na Piotrkowskiej, który był w stanie nas pomieścić i do 2.00 cieszyliśmy się chłodnym piwem i swoim towarzystwem.

III Łódzka Noc Poetów, będzie dla mnie niezapomnianym wydarzeniem i już wybiegam myślami do IV :)

Opublikowano

A teraz pora na coś, co często jest oczekiwane przez uczestników, bo przecież wszyscy jesteśmy próżni i lubimy słuchać, jak inni nas widzą.
CHARAKTERYSTYKA UCZESTNIKÓW (przynajmniej tych, którzy zapadli mi w pamięć)*, alfabetycznie, żeby nikt nie czuł się lepszy lub gorszy ;)

Adam (Stanisław Szadkowski) - wcześniej kojarzyłem jego wiersze i zdjęcie (z jego strony) i spodziewałem się ujrzeć Dumnego i Natchnionego Wielkiego Poetę... naprawdę ;) ... tymczasem rzeczywistość ze mnie zakpiła, a Adam okazał się długowłosym, lekko zagubionym (jak każdy organizator), sympatycznym luzakiem, ubranym w bojówki. Bardzo fajnie i emocjonalnie zareagował, kiedy został poproszony na scenie o rozbrojenie 'bomby', którą okazały się tomiki z jego wierszami. W ogóle też nie spodziewałbym się, że jest nauczycielem W-Fu i jego błyskotliwej kariery w wojsku ;)

Agnes - tę Księżniczkę, dane było mi poznać już przed 18.30, kiedy rozpoczęła się część oficjalna (występy artystów). Spędziliśmy razem cały dzień i nie ukrywam, że był on dla mnie wyjątkowo przyjemny ;) Wbrew moim przypuszczeniom, Agnes nie miała kasztanowych włosów... okazała się blondynką, która w dodatku zadała kłam wszelkim stereotypom, dotyczących kobiet o Jej koloże włosów. Agnieszka jest ciepłą, sympatyczną, roześmianą dziewczyną, która nie lubi rywalizacji ( w poezji zwłaszcza), posiada dużo empatii i wrażliwości. Chociaż potrafi też pokazać pazurki, albo trochę pomarudzić, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie :)
Dziękuję Ci bardzo za poświęcony mi czas i wszystkie miłe chwile, które przeżyliśmy razem.

Anastazja (P.) - jako, że dostałem jej fotki już wcześniej, miałem pewne wyobrażenie o tym jak wygląda. Siedziałem sobie z Agnes w drugim rzędzie, w Centrum Młodych, tuż przed rozpoczęciem Wieczoru, kiedy do pierwszego rzędu usiadła młoda kobieta, z czarną, postrzępioną fryzurą, wyeksponowanymi (kuszącymi ;) ramionami i zacząłem się zastanawiać... Ana, nie Ana. Postanowiłem więc się upewnić, wysyłając Anastazji sygnał. Kiedy widziałem, że wyżej opisana kobieta podnosi komórkę, żeby mi sygnałem odpowiedzieć, mogłem już śmiało klepnąć ją w ramię i wybuchnąc śmiechem ;)
Anę zapamiętam, jako lekko wyciszoną, uroczo się uśmiechającą i skorą do żartów młodą kobietę. Pamiętam jeszcze z naszych rozmów na gg, gdzie stwierdziła: 'nie >>bierz
Bogdan (Zdanowicz, a.k.a. Bezet) - Bezet był jedyną Gwiazdą Wieczoru, którą 'znałem', czytajcie jako: kojarzyłem, kilka razy rozmawialiśmy. Ten siwobrodacz, w okrągłych okularkach, okazał się niesamowicie sympatycznym (jak na Krakusa ;) rozmówcą i człowiekiem. A także (co również dziwne, pamiętając z jakiego miasta pochodzi ;) szalenie skromnym. Ujął mnie, stwierdzając zanim zaczął czytać, że nie wie co tu robi (jako Artysta) i że to pewnie jakiś żart Adama, ale skoro został zaproszony, to nie wypadało nie przyjść :)
Bezet bardzo życzliwie odnosi się do wszystkich ludzi i jest to szczere, autentyczne.
Jedyne co miałem Jemu za złe, to to, że podrywał mi Agnes ;)

Daniel (Piaszczyk) - zupełnie inaczej sobie wyobrażałem Daniela ;) okazał się dużo młodszy, bardziej imprezowy i towarzyski. Podczas występu Artystów, dbał o akompaniament, otwieraną bądź kładzioną puszką Żywca ;)
Jako, że przez większość czasu adorował Anaztazję, porozmawiać mieliśmy okazję dopiero w akademiku, w łóżkach o 3 nad ranem ;)
Wreszcie się dowiedziałem, dlaczego przestał lubić moje wiersze ;)
Zapamiętam go jako wesołka, który ma swoje zdanie i broni go z pasją.

Michał (Kowalówka, a.k.a. Miś) - Misia nawet nie próbowałem sobie wyobrażać. Ale i tak zaskoczyło mnie to jak wygląda :) Jak mi później powiedział, kiedy Bezet podziękował mi za zadane pytanie, wymieniając mój pseudonim Miś zaczął rozglądać się uważnie, ale nie mógł się mnie dopatrzeć. Później miał bystry plan (podchodzić do każdego faceta, raczej młodego i pytać:Coolt?), niestety jednak z niego zrezygnował ;) Poznaliśmy się w przerwie, przy piwie.
W knajpowej części nocy, miałem okazję sporo z Misiem porozmawiać. Okazał się inteligentnym, sympatycznym kompanem. Śmialiśmy się przez 5 minut, kiedy Miś spytał mnie, zastrzegając że to głupie (bo z Wrocławia znał jedną osobę tylko) czy nie znam przypadkiem osoby o xywie Zimo, wtedy nie mogłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem, bo Zimo to mój bardzo dobry qmpel, którego znam od 11 lat ;)
Ależ ten świat mały...

* - podczas Nocy było jeszcze wiele interesujących osób, które zapadły mi w pamięć, ale jako że nie miałem okazji z nimi porozmawiać, więc nie będę się dzielić swoim pierwszym wrażeniem, bo zapewne i tak jest mylne ;)

P.S. to że wypowiadam się o ww. osobach pozytywnie, nie wynika z mojego zamiłowania do TWA, podlizywania się czy czegoś podobnego... po prostu lubię ludzi, mam do nich pozytywne usposobienie i ktoś naprawdę musi mi się narazić żebym przestał go lubić

P.S. P.S. zachęcam innych uczestników, do stworzenia podobnej Galerii Postaci :)

Opublikowano

I ja tam byłem, uśmiechy z ócz i piwo piłem, a co zapamiętałem, to w serce, jak kamień w wodę :)

Bardzo to miło widzieliście, z drugiej strony (sceny) bywały momenty trzęsawki :)))
Uśmiech z podziękowaniem (po raz drugi)
pzdr. b

Opublikowano

Panowie BeZet, D.P., M.K.! W Waszych ostatnich postach widzę jakby kontynuację wątków Trzecionocnych. Proszę, żeby nie przerodziła się w dominację. Bo już chciałam dodać recenzję p.t. "okiem prowadzącego", ale w warunkach takiej rozbieżności wątków ostatnich od wątku centralnego nie wypada mi... Pozdrawiam Wytrzymałych. Ja nie wiem, czy wytrzymam :)

m.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



(Pani) Marto! :))))
Ponieważ nie było Cię czas jakiś, to może nie zauważyłaś, że obyczaje trochę spsiały. Obserwuję mojego psa codziennie na spacerze. Nazywa się to znaczeniem terenu - w ten sposób czuje się ważniejszy, może patrzeć z góry na inne łażące kundle. Co nie znaczy, że nie próbuje włazić na "rączki' w obliczu poważnego psa na przeciwko :)
To "oko prowadzącej" (na marginesie dodam: urocze ;) bardzo by wszystkich zainteresowało, ja mogę się domyślać "emocji" (to i owo widziałem), ale publiczność ma obraz tylko sceny nastrojowo oświetlonej.
Naprawdę ciekaw jestem!
pzdr. b

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nieliczni to potrafią.    wystarczy  spojrzeć na sejm rząd  wszyscy myślą jak wodzowie  CZY TO MOŻLIWE  inaczej myślący są usuwani   PO CÓŻ WIĘC ICH TYLU  pracujemy na ich kilometrówki    gdyby tylko oni    miliony klaskają  uśmiechają się obleśnie  do słów idoli obu stron  jakby były ich    czy naród musi być ślepy    krytykujemy dziecko  współmałżonka przyjaciela  dla dobra  czy inne zdanie to rozwód  tak wmawiają  gdy wytyka się zło uni    krytyka  to napaść  NA NAJWYŻSZE WARTOŚCI  unia jest nieomylna  tak twierdzą wodzowie  już kiedyś tak mówili  o innym związku   a my  nasze zdanie to pomyje    czyli unia to kto …   11.2025 andrew  Żenujący obrazek, wódz je zupę.  Jego minister także nagrywa filmik,  jak ją je. Żenujące to małpowanie. Wykształcony człowiek, a…wstyd   
    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Smutek  Otwiera każde drzwi    A miłość  Ukrywa się    W leśnej gęstwinie    Co jest między nami  A co przeminie    Nigdy nie poznasz prawdy    Bo już nie otworzysz Żadnych drzwi   
    • jak to jest nikt nie wie do jednych kobiet stoi kolejka a innych nikt nie zauważa i mężczyzn powie pan tak to racja i mężczyzn   one takie zwykłe nijakie krzątają się w kuchni teatrze oni zwyczajnie przeciętni kran wymienią coś dokręcą cóż w nich jest takiego   inne na rzęsach stają tak długich że oczy zakrywają inni wciąż na siłowni twardzi prawie że ze stali mimo to kolejki nie ma   tylko ciągłe przyjęcie towaru
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...