Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

III Łódzka Noc Poetów


Rekomendowane odpowiedzi

Na prośbę Adama Szadkowskiego.


Ulica Lokatorska 28 maja, zapomniana była jedynie przez taksówkarza, który wiózł mnie i Anastazję P. –wykorzystując czerwone światła na studiowanie mapy – do miejsca, w którym odbyła się III Łódzka Nocy Poetów. Moja Towarzyszka Podróży, Kobieta łącząca w sobie piękno i intelekt pod przykrywką mocno czarnych włosów i jedwabnej opalenizny zdradzała zdenerwowanie lub zawstydzenie. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zauważyłem Bogdana Zdanowicza witającego się przed wejściem z Organizatorem – Adamem Szadkowskim, sprawiającym wrażenie jeszcze bardziej speszonego niż Anastazja, Michała Kowalskiego – optymistycznego blondyna z ciekawą fryzurą oraz nieprzeciętnie uroczą Martę Magdalenę Bobińską.
Noc z małym poślizgiem czasowym rozpoczęła się wystąpieniem Prowadzącej - wspomnianej już Marty. Sceneria utrzymana była w kolorze czerni i nastroju tworzonego przez kilkanaście zapalonych świec. Małe pomieszczenie wypełniło się po brzegi a na scenie pojawiło trzech pierwszych Poetów. Jako pierwsza zaprezentowała swoje wiersze Daniela Zajączkowska, które ja potraktowałem jako wprowadzenie. Po odczycie, nastąpił trudny dla Autorki czas pytań. Dociekano, dlaczego nie uczestniczy w poetyckim życiu internetu oraz badano zasadność stosowania rymów częstochowskich, których przykładem było „ miłości – wrażliwości”. Warto podkreślić tutaj obecność najbardziej aktywnego, ale i tajemniczego zarazem Wojciecha, wyróżniającego się pokaźnymi wąsami oraz doniosłością głosu.
Wraz z kolejną Autorką przyszedł czas na dziesięć dobrych wierszy, swoją klasę pokazała Katarzyna Chmielewska. Blondynka, której szorstki wzrok, talent i uroda przy okazji z pewnością niejednemu Uczestnikowi (na czele ze mną) na długo zapadł w pamięć a łatwość, z jaką wybrnęła z najtrudniejszych pytań budziła zazdrość.
Spowiedź – tak pewien ktoś określił za sprawą doboru osobistych wierszy występ Bogdana Zdanowicza. Udało Mu się wprowadzić Słuchających na tory refleksji i zadumy tak bardzo, że nikt nie pojechał w stronę krytyki. Nie tylko na scenie, ale i poza nią udowodnił, że jest mądrym i szlachetnym człowiekiem a Jego fenomen tkwi w łatwości znajdowania wspólnego języka z każdym, niezależnie od wieku. Dla mnie było to świadectwo tolerancji, o której mówił po recytacji.
Po trzecim z kolei Autorze nastąpiła przerwa, którą to skwapliwie wykorzystałem na wizytę w bufecie – powiązaną z zimnym piwem i poznaniem Artysty ukrywającego się pod pseudonimem Tommy Jantarek oraz Magdy Gałkowskiej (em gie), która przyjechała ze swoją dwunastoletnią córką. Pauza trwała piętnaście minut i znów byliśmy na swoich miejscach gotowi wysłuchać gitarzysty Pawła Zaparta, którego występ przez chwilę zakłócił wybryk łobuza otwierającego piwo – teraz mogę się już przyznać.
Przedostatnia pokazała się Publice stremowana em gie. Czytała szybko nie ujmując jednak solidności swoim tekstom. Najbardziej zaskakującym był wiersz dedykowany córce, siedzącej wśród Publiczności w zasięgu mojego wzroku – zdawała się mocno zawstydzona, ale i dumna z mamy.
Końcówka oficjalnej części imprezy stanęła pod znakiem poezji określonej mianem lingwistycznej za sprawą dwóch słów: Tommy Jantarek. Zrobiło się erotycznie za sprawą wiersza „kolacja”, lecz za chwilę Autor poddał nas „akupunkturze” - nie tylko słownej.
Jako ostatni, Jantarek zakończył oficjalną część spotkania. Przyszedł czas na niespodziankę.
Na scenie pojawiła się paczka zaadresowana do Adama. Otworzył ją dokładnie w dwa moje mrugnięcia a przed trzecim zdradził ogromne wzruszenie. Otrzymał dwanaście sztuk wydanego bez Jego wiedzy tomiku z wierszami zawierającymi się w „Dekalogu”. Poproszony o przeczytanie jednego z nich nie był w stanie. Zrobił to za Niego Autor Całej Intrygi – aci. Bogdan Zdanowicz.

Zabrakło gościa specjalnego, Mariusza Grzebalskiego – z powodów rodzinnych nie mógł dotrzeć, jak uprzednio obiecał.

Długa ulica Łodzi stała się kolejnym etapem Nocy a pewien pub marki pizzeria portem, w którym zakotwiczyło się Towarzystwo wyrażane liczbą dwadzieścia trzy. Ku chwale tradycji corocznych spotkań lało się piwo a głosy sporów, debat z mniejszym lub większym sensem zagłuszały innych gości lokalu. Tematy poważne mieszały się z żartami, Uczestniczy Nocy okazywali się ludźmi a nie- jak się obawiałem - natchnionymi poetami.

Na koniec, chciałbym podzielić się wynikami konkursu na Najbardziej Uśmiechniętego Uczestnika Nocy. Przyznać muszę dwa pierwsze miejsca: chłopakowi o charakterystycznej ciemnej czuprynie znanemu jako Coolt oraz czarującej i jakże energicznej Agnes.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...krótkie , chaotyczne zapiski z 28 maja wg Agnes...

Już się obawiałam, że Coolt nie przybędzie na Dworzec Fabryczny w Łodzi. Czytam tablicę przyjazdów, nie ma żadnego pociągu z Wrocławia. Staram się nie panikować...Okazuje się, że z Wrocławia do Łodzi jedzie się naookoło, przez Koluszki i Skierniewice...bardzo to ciekawe. Na szczęście jest i Coolt:)
Wygląda na artystyczną duszę, ogniki strzelają z oczu tego Czarodzieja... Dzień jest upalny, siedzimy na pasażu Schillera , poezja przewija się pomiędzy słowami. Czas mija szybko, to było do przewidzenia...podobno należy czytać na głos swoje wiersze, podobno to nie jest trudne...

Mamy szczęście, na Lokatorksą 13 trafiamy bez problemu, ale może od początku... Podrózujemy tramwajem 11 , gdzie wysiąść? hm, chyba zdagujemy a pani w różowej sukience i w stanie lekkiego upojenia, nie tylko słonecznego, wskazuje pierwszą ulicę w lewo. To wydaje się zbyt proste, specyficzna numeracja budynków, kilka domów opatrzonych
"9-tką" . Jesteśmy...chłód który nas powitał we wnętrzu CKMu obezwładnia, ale zarazem dodaje sił.

Teraz popastwię się nad Adamem. Długie włosy, luźny styl, wręcz "luzacki", koszulka którą zmienia na koszulę 'moro'. Dopiero po chwili rozpoznaję faceta ze zdjęcia. Bije od niego pozytywna energia, jest przejęty, przynajmniej takie sprawia wrażenie. Jego młodzież, wychowankowie XXIII LO w Łodzi stawili się licznie.
Rozpoznaję Igę i dociera do mnie, że MY, zebrani na wieczorze poetyckim, wcale się nie znamy i tutaj pojawia się rola internetu...o tym będziemy później dużo rozmawiać.

Impreza rozpoczyna się z niewielkim opóźnieniem, nie będę mówic na głos kto się spoźnił:) Atmosfera jest raczej 'wesoła'.

Ponieważ Daniel opisał przebieg części oficjalnej ja skupię się raczej na refleksjach i spostrzeżeniach... Pisałam o Internecie, bo przecież wielu z nas było na III Łódzkiej Nocy Poetów właśnie dzięki temu wynalazkowi techniki, stali bywalcy orgu i jest-lirycznie. Zastanawialiśmy się czy Internet, a raczej portale poetyckie nie wbijają poetów w pewne maniery czy style. Głosów jest wiele jednak ja osobiście cieszę się z tego , że istniejemy nie tylko wirtualnie, że możemy się spotkać, uścisnąć, uśmiechnąć...Bezet jest nieomylny i choć myślał że należę do czarnowłosych, poznaje mnie bez problemu...

Okazuje się że zdjęcia mogą dawać mylny obraz...np Piaszczyk, 21 lat, na zdjeciu wyglądal prawie na 30, przystojny facet, elegancki, nie taki gburowaty jakby się wydawało, miłe zaskoczenie:) Podobnie z Anastazją, ta świetnie pisząca młoda kobieta, doskonale się kamufluje, a jej wygląd, nie zdradza poetyckich zamiłowań, może jedynie ten czarujący uśmiech...

Trudno jest ocenić wiersz po wysłuchaniu go pierwszy raz. Trudno, gdyż docierają do nas słowa, budują się obrazy, jednak nie nadążamy za mnogością znaczeń. Interpretacje i ich ilość...czy jest ona ograniczona, czy jednak zamyka się w obrębie jakiejś przestrzeni, słow, tytułów, formy... Trudno podawać tu liczby, autorzy przyzwalają na dowolność, są ciekawi indywidualnego odbioru.

Dyskusję są internsywne, jednak nikogo nie ponoszą emocje. Przenosimy się w mniej oficjalne miejsce. Piotrkowska, niepozorna brama, ogródek, poeci przy piwie. Ujawniają się ukryte pod pseudonimami osoby, zawiązują się znajomości...to wszystko wydaj się takie proste,a świat niezwykle mały...Humory dopisują, nic więcej już chyba nie trzeba:)

Część nieoficjalna trwa prawie do 2 w nocy...niestety musielismy rozjechać się w rózne strony choć przyznam że noc spędzona w miłym towarzystwie w akademiku także należeć będzie do niezapomnianych....


Pragnę podziękować Cooltowi za wiele uśmiechu i miło spędzony dzień oraz Bezetowi za nieocenione rozmowy na dworcu Łódź-Widzew:) a także wszystkim obecnym za to że są

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sporo już zostało powiedziane, spróbuję jednak dodać coś od siebie, nie powtarzając się zbytnio :)

Otóż chciałem serdecznie pogratulować Marcie Magdalenie Bobińskiej stylu prowadzenia Wieczoru. Był absolutnie niekonwencjonalny, nieprzewidywalny, w intrygujący sposób łączący elementy talk-show, kabaretu, a także teleturnieju Najsłabsze Ogniwo.
Uśmiałem się doprawdy znakomicie, zresztą nie tylko ja ;) i dziękuję za to bardzo.

Aby w pełnie oddać specyfikę Nocy, należy zauważyć, że choć słuchanie odczytywanych przez Gwiazdy Wieczoru wierszy było najciekawszym i najważniejszym elementem, to tuż za nim plasuje się dyskusja publiczności z Autorami.
Stała się ona pasjonująca głównie dzięki wspomnianemu już przez Daniela Wojciechowi, straszliwemu złośnikowi, który żeby być lepiej przygotowanym do zadawania kpiących pytań, sporządzał sobie notatki z wierszy i wypowiedzi Artystów. Uwagi jego, choć cięte i ironiczne, często były trafne, a także nie pozbawione specyficznego poczucia humoru, które jak najbardziej mi odpowiadało ;)
Nie można również zapomnieć o Pani z Tylnich Rzędów, drugiej najbardziej aktywnej osobie, która z zadziwiającą szczeroscią i autentycznością, bardziej niż pytała, pragnęła podzielić się swoimi przemyśleniami ('a czy to nie jest tak, że ...'). Ubolewam, że jednym z nich było (w pewnym uproszczeniu, ale jednak) stwierdzenie, że internet to samo zło, ogranicza poetów i wszyscy, którzy publikują w internecie powinni się od tego wyzwolić. No i co poradzimy? UCIEKAJMY! ;)
Dyskusje prowadzone z Autorami, często przenosiły się wgłąb sali i zostawiały w spokoju wymęczonych już Artystów (ku ich uciesze, jak sądze). Najbardziej zapadła mi w pamięć dyskusja o tym czy każda interpretacja jest dopuszczalna (dowolność interpretacji) czy też jest ich ograniczona liczba (wielość interpretacji). Zabłysnął w niej Daniel Piaszczyk, zawzięcie broniąc swoich racji, kiedy tymczasowa koalicja złożona z Wojciecha, mnie i Anastazji, próbowała dowieść że nie każda interpretacja jest dobra (taka, która nie wynika z tekstu).

Humorystycznych elementów nie brakowało przez cały Wieczór, a i niektóre wiersze Gwiazd, naprawdę mi się spodobały, najbardziej Danieli (z racji zbliżonej do mojej estetyki poezji), Kasi (ciekawa zabawa słowem, skojarzenia, rytmiczność) i Bezeta, do którego wierszy
(i osoby) mam sentyment ;)

Po półgodzinnych poszukiwaniach znaleźliśmy wreszcie lokal na Piotrkowskiej, który był w stanie nas pomieścić i do 2.00 cieszyliśmy się chłodnym piwem i swoim towarzystwem.

III Łódzka Noc Poetów, będzie dla mnie niezapomnianym wydarzeniem i już wybiegam myślami do IV :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz pora na coś, co często jest oczekiwane przez uczestników, bo przecież wszyscy jesteśmy próżni i lubimy słuchać, jak inni nas widzą.
CHARAKTERYSTYKA UCZESTNIKÓW (przynajmniej tych, którzy zapadli mi w pamięć)*, alfabetycznie, żeby nikt nie czuł się lepszy lub gorszy ;)

Adam (Stanisław Szadkowski) - wcześniej kojarzyłem jego wiersze i zdjęcie (z jego strony) i spodziewałem się ujrzeć Dumnego i Natchnionego Wielkiego Poetę... naprawdę ;) ... tymczasem rzeczywistość ze mnie zakpiła, a Adam okazał się długowłosym, lekko zagubionym (jak każdy organizator), sympatycznym luzakiem, ubranym w bojówki. Bardzo fajnie i emocjonalnie zareagował, kiedy został poproszony na scenie o rozbrojenie 'bomby', którą okazały się tomiki z jego wierszami. W ogóle też nie spodziewałbym się, że jest nauczycielem W-Fu i jego błyskotliwej kariery w wojsku ;)

Agnes - tę Księżniczkę, dane było mi poznać już przed 18.30, kiedy rozpoczęła się część oficjalna (występy artystów). Spędziliśmy razem cały dzień i nie ukrywam, że był on dla mnie wyjątkowo przyjemny ;) Wbrew moim przypuszczeniom, Agnes nie miała kasztanowych włosów... okazała się blondynką, która w dodatku zadała kłam wszelkim stereotypom, dotyczących kobiet o Jej koloże włosów. Agnieszka jest ciepłą, sympatyczną, roześmianą dziewczyną, która nie lubi rywalizacji ( w poezji zwłaszcza), posiada dużo empatii i wrażliwości. Chociaż potrafi też pokazać pazurki, albo trochę pomarudzić, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie :)
Dziękuję Ci bardzo za poświęcony mi czas i wszystkie miłe chwile, które przeżyliśmy razem.

Anastazja (P.) - jako, że dostałem jej fotki już wcześniej, miałem pewne wyobrażenie o tym jak wygląda. Siedziałem sobie z Agnes w drugim rzędzie, w Centrum Młodych, tuż przed rozpoczęciem Wieczoru, kiedy do pierwszego rzędu usiadła młoda kobieta, z czarną, postrzępioną fryzurą, wyeksponowanymi (kuszącymi ;) ramionami i zacząłem się zastanawiać... Ana, nie Ana. Postanowiłem więc się upewnić, wysyłając Anastazji sygnał. Kiedy widziałem, że wyżej opisana kobieta podnosi komórkę, żeby mi sygnałem odpowiedzieć, mogłem już śmiało klepnąć ją w ramię i wybuchnąc śmiechem ;)
Anę zapamiętam, jako lekko wyciszoną, uroczo się uśmiechającą i skorą do żartów młodą kobietę. Pamiętam jeszcze z naszych rozmów na gg, gdzie stwierdziła: 'nie >>bierz
Bogdan (Zdanowicz, a.k.a. Bezet) - Bezet był jedyną Gwiazdą Wieczoru, którą 'znałem', czytajcie jako: kojarzyłem, kilka razy rozmawialiśmy. Ten siwobrodacz, w okrągłych okularkach, okazał się niesamowicie sympatycznym (jak na Krakusa ;) rozmówcą i człowiekiem. A także (co również dziwne, pamiętając z jakiego miasta pochodzi ;) szalenie skromnym. Ujął mnie, stwierdzając zanim zaczął czytać, że nie wie co tu robi (jako Artysta) i że to pewnie jakiś żart Adama, ale skoro został zaproszony, to nie wypadało nie przyjść :)
Bezet bardzo życzliwie odnosi się do wszystkich ludzi i jest to szczere, autentyczne.
Jedyne co miałem Jemu za złe, to to, że podrywał mi Agnes ;)

Daniel (Piaszczyk) - zupełnie inaczej sobie wyobrażałem Daniela ;) okazał się dużo młodszy, bardziej imprezowy i towarzyski. Podczas występu Artystów, dbał o akompaniament, otwieraną bądź kładzioną puszką Żywca ;)
Jako, że przez większość czasu adorował Anaztazję, porozmawiać mieliśmy okazję dopiero w akademiku, w łóżkach o 3 nad ranem ;)
Wreszcie się dowiedziałem, dlaczego przestał lubić moje wiersze ;)
Zapamiętam go jako wesołka, który ma swoje zdanie i broni go z pasją.

Michał (Kowalówka, a.k.a. Miś) - Misia nawet nie próbowałem sobie wyobrażać. Ale i tak zaskoczyło mnie to jak wygląda :) Jak mi później powiedział, kiedy Bezet podziękował mi za zadane pytanie, wymieniając mój pseudonim Miś zaczął rozglądać się uważnie, ale nie mógł się mnie dopatrzeć. Później miał bystry plan (podchodzić do każdego faceta, raczej młodego i pytać:Coolt?), niestety jednak z niego zrezygnował ;) Poznaliśmy się w przerwie, przy piwie.
W knajpowej części nocy, miałem okazję sporo z Misiem porozmawiać. Okazał się inteligentnym, sympatycznym kompanem. Śmialiśmy się przez 5 minut, kiedy Miś spytał mnie, zastrzegając że to głupie (bo z Wrocławia znał jedną osobę tylko) czy nie znam przypadkiem osoby o xywie Zimo, wtedy nie mogłem się powstrzymać i parsknąłem śmiechem, bo Zimo to mój bardzo dobry qmpel, którego znam od 11 lat ;)
Ależ ten świat mały...

* - podczas Nocy było jeszcze wiele interesujących osób, które zapadły mi w pamięć, ale jako że nie miałem okazji z nimi porozmawiać, więc nie będę się dzielić swoim pierwszym wrażeniem, bo zapewne i tak jest mylne ;)

P.S. to że wypowiadam się o ww. osobach pozytywnie, nie wynika z mojego zamiłowania do TWA, podlizywania się czy czegoś podobnego... po prostu lubię ludzi, mam do nich pozytywne usposobienie i ktoś naprawdę musi mi się narazić żebym przestał go lubić

P.S. P.S. zachęcam innych uczestników, do stworzenia podobnej Galerii Postaci :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie BeZet, D.P., M.K.! W Waszych ostatnich postach widzę jakby kontynuację wątków Trzecionocnych. Proszę, żeby nie przerodziła się w dominację. Bo już chciałam dodać recenzję p.t. "okiem prowadzącego", ale w warunkach takiej rozbieżności wątków ostatnich od wątku centralnego nie wypada mi... Pozdrawiam Wytrzymałych. Ja nie wiem, czy wytrzymam :)

m.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



(Pani) Marto! :))))
Ponieważ nie było Cię czas jakiś, to może nie zauważyłaś, że obyczaje trochę spsiały. Obserwuję mojego psa codziennie na spacerze. Nazywa się to znaczeniem terenu - w ten sposób czuje się ważniejszy, może patrzeć z góry na inne łażące kundle. Co nie znaczy, że nie próbuje włazić na "rączki' w obliczu poważnego psa na przeciwko :)
To "oko prowadzącej" (na marginesie dodam: urocze ;) bardzo by wszystkich zainteresowało, ja mogę się domyślać "emocji" (to i owo widziałem), ale publiczność ma obraz tylko sceny nastrojowo oświetlonej.
Naprawdę ciekaw jestem!
pzdr. b
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zachód słońca infantylny my już z tego wyrośnięci snują wszyscy plany nocy wszyscy mniej lub bardziej śnięci śnięci! śnięci! czyż nie piękny przeddzień śmierci? w swoich własnych rzygowinach szczur się snuje po godzinach ka ba re cik! tango siarczyste nade mną i tango moralne we mnie i kręcą się kola (oszczędnie) z nienajgorszą whisky niechaj krążą niech się świecą jasny fiolet - neonowo neon - jasnofioletowo obaj jasno filisternie wszystko we mnie we mnie! we mnie! we mnie! do mnie! hasło: alarm! tracę głownię! reszta leży na chodniku wypadam dziurą w kieszeni dziura pełna nie jest dziurą fiolet dąży ku zieleni powieki-kotary chcą prosić o bis forma za brudna Witkacy chce dziś złapał mnie w talii słowami ciężkimi imponderabiliami arty-anomaliami takim i owym z podejściem zbyt nowym kieszeń! ręka w bezwładzie zaczęła gdzieś fruwać kieszeń! czego nie znajdziesz tego będziesz szukać kieszeń! kieszeń! udręka dzisiejsza musiała się rozpruć nie dalej niż wczoraj archiprotektorze! na żywo i w kolorze pomóż dźwignąć mi krzyż osobliwie metaforyczny jak prawie wszystkie pozostałe O Loch Lomond! O Loch Lomond! zieleń dąży w ciemny blond idzie twardo w dojrzewanie dojrzewaj mój ty, chmielny kwiatostanie kwiato-stanie stanie stanie! stanie się coś! stanie! stanie! czuje drganie w członkach! stanie! miałeś rację święty janie! przedszum trąb mi dzwoni w uszach płynie naokoło czaszki do jednego, do drugiego potem w trąbke eustachiusza w gardła jamę i do flaszki
    • Raz pomogę, a innym razem zaszkodzę w idealnych proporcjach pół na pół, innymi słowy jeden do jednego. Ta okoliczność zaczyna mnie wręcz bawić. Bawić doskonale. Generalnie rzecz biorąc przegrani nie bardzo nadają się do wygrywania, a wiedzą już lepiej niż doskonale, że wcale nie muszą tego uczynić. Właściwie przecież nie bardzo znają smak zwycięstwa, bo niby skąd mieliby go znać? Wbrew pozorom Widmo Porażki nie różni się aż tak bardzo od Pieśni Zwycięstwa, co zresztą najlepiej wie ten kto widział, a wielu widziało, choć nie każdy ma chęć o tym napisać.   Warszawa – Stegny, 14.11.2024r.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      bywają bardzo potrzebne kluczem do siebie bywają :-)
    • @FaLcorN to dobrze, trzeba sobie radzić, a zawody miłosne bywają bardzo bolesne.
    • Mat IP. Kominek, Ken i MO kpi tam.   Mat - Ład, a ja? Me raje Jarema jadał tam.   O dna w łaty, PO Nikosia i SOK ino pytał, Wando.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...