Koci, koci, koci łapci
dzisiaj mamy co - dzień babci.
Poszła babcia na zakupy
jakieś ciasto trzeba upiec,
kupić colę, czekolady,
wnuczki przyjdą nie ma rady.
Pół dnia stała przy piecyku
jest drożdżowe i serniczek.
Gdy usiadła zmordowana,
zaskrzypiała ciężko brama.
Rozwrzeszczana horda wpadła,
babcia w fotel się zapadła.
Dają kwiaty i buziaki,
znalazł się prezencik jakiś.
Zwinne córki wraz z synową
zastawiły stół wzorowo.
Już przy stole siedzą wszyscy,
słychać „sto lat” oczywiście.
Butle w biegu są otwarte,
czekolady w mig zeżarte,
wyżłopana szybko cola,
jeszcze ciasta są na stole,
te dla wnusiów są na wynos,
troszkę babci zrzedła mina.
Nie zdążyła nic spróbować
zaś rodzinka już gotowa:
są całusy pożegnania
a przed babcią jest sprzątnie.
Lecz w wtuliła się kanapę
ze zmęczenia sobie chrapie.
Rankiem zmywa i się kiwa
wciąż powtarza, że szczęśliwa.