ja ty
zaczynam się w tym punkcie
najprostszego rozkładu
ślepa bladobiałym snem
po przewrażliwienie zmysłów
oczuwam sobą całego ciebie
w wyższym wymiarze
ta historia już istnienie
stamtąd pomiędzy oddechy
wysyłasz minie
w smugę złotego ciepła
przez grodzie muśnięć
rozpaloną czerwień warg
nie wdziera się styczeń
śnię zapach
miłością
rozwijany