Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cyrulik pilski


Rekomendowane odpowiedzi

Wzięty cyrulik, skacząc na boki,

zawijał kochankom na dole loki.

A kręcił podobne, do tych na głowie,

lecz te zaś były powybuchowe.

 

Nic nie jest przecież w tym przedziwnego,

przymiotnik wzięty z języka polskiego -

podobnie jak kiedyś żyd galicyjski.

Zakład miał w Pile, a zatem pilski,

 

gdzie zręcznie się pośród pukli uwijał -

w lewej miał grzebień, prawą popijał -

i gwiżdżąc cicho, ruszając brewą,

ciął nożycami i słodko śpiewał:

 

Ach, czy doczeka ta piękna kraina,

gdzie kłosy pełne i Wisła pluska,

gdy premier Donald padnie w ramiona,

całując Jarka w gorące usta ?

 

Zdumiała kochankę ta piosnka solo.

Westchnęła tedy - Mój włoski gigolo,

tak się mój skarbie kręcisz na pięcie,

lepiej kochanie rozładuj napięcie...

 

Pęczniała napięciem bańki żarówka,

a czując, jak płonie z żaru lokówka,

solidnie poślinił dużego palca

i wybuchł w łonie - wzdłuż tworzącej walca.

 

Jeśli czytając, ktoś w głowę zachodzi,

o co w powyższym istotnie chodzi :

ów wierszyk nie zgrywa to wcale, ni heca -

Badaczom katastrof gorąco polecam...

 

YouTube - wersja dla leniuchów (udźwiękowiona)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego Twojego wielowątkowego tekstu, żeby było jeszcze śmieszniej, dodam kilka swoich limeryków odnośnie Piły i napięcia.

To ci świętoszka

 

z ładną dewotką chciał Czesiek w Pile

spędzić najsłodsze choć grzeszne chwile

wprawdzie czuła bożą wolę

lecz warknęła nie pozwolę

chyba że z tyłu w papamobile

 

Koń w dwóch odsłonach

 

chciał na Pegazie Jaś sławić Piłę

w swojej poezji więc dawał w żyłę

już z odlotu wybudzony

wiózł na przemiał jej pół tony

wołając prozą wio na kobyłę

 

Pieszczoty z mimikrą

 

gdy Zdziś obrabiał dziewczynki z Piły

biedny nabawił się z tego kiły

chociaż krętki były blade

a panienki bardzo śniade

jak te zarazki w łóżku się wiły

 

Obwody elektryczne?

 

gdy kulturysta Heniek ze Środy

mierzył jak co dzień swoje obwody

aż prąd przeszedł przez Angielkę

lecz napięcie spadło wszelkie

kiedy stwierdziła wśród ud no body

 

Elektrycznie

 

poczuł iskrzenie elektryk z Buska

chociaż grubiutka była dziewuszka

lecz napięcie nagle spadło

opór dało w brzuchu sadło

na myśl mu przyszła dobra przedłużka

 

Pozdrowionka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A galareta; patera, laga.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - fajnie że zajrzałeś - moje hobby to pisanie wierszy -                                                                                                         Pzdr.
    • Pewien Tatar w Tatarstanie, by być pewnym, że jest w stania, potrzebę nagłą podsycał viagrą i sztywny leży w kurhanie.    Ten kawaler, mieszkaniec Raciąża   już pięć razy na ślub swój nie zdążał,   bo w wigilię ślubu   odwiedzał  pięć klubów   i na dobę się w nicość pogrążał.                                                   
    • Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Zamknięty w sobie, na balkonie stoję, Styczeń mnie dusi, chłód przenika skroń. Papieros w dłoni jak płomień nadziei, Gaśnie – jak ja – w mroźnej zawiei.   Syn w pokoju – widzi, choć milczy, Czy się nie boi? Czy lęk go ćwiczy? Patrzy na ojca – na martwe spojrzenie, Czuje tę pustkę, czuje cierpienie.   Nie jem i nie śpię, a karmi mnie mrok, Już nawet kreska nie podnosi mnie stąd. Życia balans to linia, do śmierci krok, Jak to kusi, ten spokój – może zrobię to.     Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?     Butelka na stole – znów kusi mnie z bliska, Cisza jak nóż – tnie myśli z nazwiska. Rachunki jak kule, wbite w mój dzień, Nie mogę uciec, choć błagam o cień.   Pieniądze się kończą, do pracy nie chodzę, Przyszłość mnie ściska, to śmierci zimne dłonie. Wiem, że tracę grunt, rozpacz mnie chłonie, Co z tego? I tak każdy już zapomniał o mnie.   Później chociaż zapal znicz na tablicy nagrobnej, W twarz mi już nie spojrzysz, ale może będziesz spać spokojniej.   Nie skrócę tego piekła na ziemi, na życie się nie targnę, Ale nie mam już nadziei – powoli gasnę. Nie będę tchórzem, za bardzo synka kocham, Dlatego mokrą twarz każdej nocy w poduszkę chowam. Ja i tak już umarłem, tak tylko dodam, Wycierpię ile muszę, a później skonam.   Samotność na balkonie, zimny wiatr, Papieros gaśnie – czy zgaśnie też świat? Pustka mnie trawi, wciąga mnie mrok, Czy znajdę siłę, by zrobić ten krok?   Gdy dym się rozwiewa, zostaje ta pustka, Życie to gra – przegrana za krótka. Czy mogłem coś zmienić, cofnąć ten czas? Czy to ja zbudowałem ten martwy świat?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...