Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

@Rafael Marius tak, z moich stron, z Mazowsza, ale kiedyś była inna wymowa, czyli końcówki uciesy, a nie ucieszy. Ja śpiewam od dziecka, solo zawsze w szkole, w chórze, mam dobry głos.

w moim miasteczku się śpiewało, szło się nad rzeczkę, co było innego do roboty. Zimą brałam sanki, łyżwy, było co robić. To ganiałam za Zającem, tropiłam też ślady. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

U nas też tak było podobnie jak w całej Polsce. Sprawa była taka, iż piasek do posypywania, który znajdował się w drewnianych skrzynkach zamarzł bo dodano do niego zbyt mało soli. Taka była norma zaprojektowana na wyższe temperatury.

 

Dla dzieciaków  super ślizgawka, ale dla starszych i niepełnosprawnych osób ogromne niebezpieczeństwo.

 

Sąsiedzi uradzili taki sposób. Położono beczkę po smole koło piaskownicy na ruszcie wykonanym z cegieł. Pełno ich walało się po okolicy.
Ktoś przyniósł kilof i skuto sporą ilość piachu. Następnie wrzucaliśmy go do beczki, a za źródło ciepło służyły spalane choinki, śmieci i co tam było pod ręką.

Ja też przy tym pomagałem. Jak piasek się stopił można go było rozrzucać.

Chyba ze dwa dni pracowaliśmy, ale cała okolica została posypana.

 

Potem tylko odgarniało się śnieg. Władza ludowa dostarczyła drewniane szufle w dużych ilościach i każdy kto mógł odśnieżał po trochu.

 

Dziękuję za serduszko i przypomnienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kobiety mają tą przewagę, że nie przechodzą mutacji.

Zatem głos jest ten sam na całe życie, a u mężczyzn bywa z tym różnie.

 

Ja też byłem rozśpiewany w dzieciństwie w przedszkolu i wszędzie gdzie się dało.

Śpiewałem nawet w środkach komunikacji, sklepach gdzie była jakakolwiek potencjalna widownie. Mówiłem też wierszyki i opowiadałem historie z życia wzięte, a znałem ich setki na niemalże każdą okazję.

 

Dostawałem za to słodycze lub drobne pieniążki, deficytowe towary od ekspedientek, obiady od sąsiadek. W 1983 nawet komputer mi się trafił. Pierwszy taki wynalazek w klasie.

Można powiedzieć młodociany artysta profesjonalny.

 

 

U mnie też tak było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To niełatwy początek życia Ci przypadł w udziale, a szczególnie Twoim opiekunom, którzy musieli się zmagać z piętrzącymi się trudnościami dnia codziennego.

 

Ale jak mówisz, że najszczęśliwszy to pewnie tak było. Szczęście nie tylko czynniki materialne budują.

 

 

Dziękuję za przychylną opinię i serduszko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius mieszkałam z rodzicami w mieszkaniu, ale mama chodziła gotować do babci i jedliśmy razem. Na podwórku był zielony sklepik, także rządziłam, mieliśmy pyszne pomidory, ogórki, czereśnie, truskawki. Od małego uczyłam się handlu, ważyłam na wagach szalkowych, przeliczałam ile ma klient zapłacić i się uśmiechałam. Miałam swoje pieniążki na ciuchy, buty, kupowałam sobie simbadki, ażurowe sweterki, byłam sprytna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To faktycznie odpowiedzialne funkcje pełniłaś. Też bym tak chciał.

 

Ja z kolei sprzedawałem na bazarku produkty rolne z naszej działki.

Najlepszy dochód był na kwiatach, ale to jak byłem bardzo mały, również w 1979 roku.

 

Potem już jako nastolatek miałem własne stoisko. Bardzo to było zyskowne. Duża kasa nie tylko dla młodziaka. Więcej zarabiałem od rodziców razem wziętych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius za czasów Gierka byliśmy samowystarczalnymi, chociaż tata jeździł po towar, a sklepik był mamy. Trochę się dorobiła na tym sklepiku. Mieliśmy w dobrym miejscu w sumie, w okolicy było osiedle i ludzie, którzy wracali z pociągu robili u nas zakupy. Pamiętam czasy, mieliśmy całe skrzynki i szybko schodziło. Czereśnie to prawie każdy brał, dawałam do spróbowania, mieliśmy zawsze kilka rodzai. Sama się zajadałam tym, dlatego tak lubię owoce i warzywa i nic mi nie potrzeba. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Tak to był dobry interes w tych czasach i przy okazji uczyłaś się jak funkcjonuje kapitalizm podobnie jak ja na swoich interesach.

Gdy komuna upadła wszedłem w nowy ustrój z umiejętnościami i sposobem myślenia, którego inni nie mieli.

Też byłem wtedy bardzo sprytny tak jak  Ty, ale teraz już nie jestem. Jakoś mi przeszło.

 

 

To super. U nas w zieleniaku były tylko jedne, ale ja raczej kupowałem na bazarze gdzie był duży wybór, a gdy mieszkałem u babci było ich u nas na drzewie nie do przejedzenia, dwa gatunki. Też je sprzedawałem.

 

 

Jasne. Dobre nawyki żywieniowe z młodości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius byłam od dziecka taką strojnisią, wesołą. Mam kontakt ze wszystkimi oprócz Eli, bo ona się szybko wyprowadziła do Siedlec, jej tata dostał tam posadę. Mój tata i rodzice pozostałych koleżanek pracowali w tej samej fabryce Pollenie, mieli dobre funkcje, tata był kierownikiem, Elizy mama księgową, a mama Asi była specjalistką od jakości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

To można powiedzieć miejscowa elita. A Pollenę pamiętam zresztą istnieje do dziś w zredukowanej formie. Produkują watę i tym podobne.

Stała praca przez lata sprzyjała zawiązywaniu przyjaźni.

 

Moja mama pracowała w jednym miejscu ponad dwadzieścia lat. Wszystkich znała i ja też. Przyjaźniliśmy się rodzinnie. Znam te klimaty. Wspólne wyjazdy, wycieczki przez całą młodość.

 

 

To ślicznie. I tak już zostało.

 

 

Fajnie tylko pozazdrościć.

Też czasem kogoś spotkam przypadkiem, ale jakoś nikt nie ma ochoty na więcej.

 

 

Edytowane przez Rafael Marius (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius trzymaliśmy się wszyscy razem, nawet nad rzeczkę chodziliśmy na pikniki rodzinami i razem wyjeżdżaliśmy zorganizowanym autokarem na wczasy na Mazury czy morze do Ustki czy Łeby albo w góry do Karpacza. Taka fabryka bardzo dbała o  pracowników i ich rodziny, dostaliśmy też z przydziału mieszkania w blokach, nowiutkie, które były blisko tej Polleny, zawsze były paczki na święta. Znałam głównego dyrektora, bo mieszkał pod nami, a był z Warszawy zatrudniony do zarządzania. Dla mnie czasy PRL były wspaniałe, ja jako dziecko czułam się jak pączek, miałam przyjaciół, wspaniałe miejsce do życia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkałam pod adresem Warszawska 79 b m 19, widok był na opodal lasek na 4 piętrze, później rodzice kupili działkę z pięknym ogrodem, Chopina 62 i tam pobudowali domek, a miejsce babci było obok bloku, obecnie tam jest plac zabaw, a obok placu zabaw mieszka znajomy mamy i cioci, z którym dzisiaj pisałam, bo ciocia Danusia umarła, a on był z nimi w podobnym wieku i bardzo się kiedyś przyjaźnili. A mnie pamięta od dziecka i ciągle mnie wypytuje o mamę. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Pięknie jak prawdziwa królewna albo księżniczka i dwóch chłopaków po bokach, żyć nie umierać.

A czemu obcięli?

 

 

Też u mnie tak było, choć nie tylko tak. Ja bardziej trzymałem się z rówieśnikami z podwórka i szkoły, a to się nie pokrywało, jak to bywa z reguły w dużym mieście, choć od mamy z pracy też w bloku u nas mieszkali.

 

 

Moja też dostała przydział i kredyt z zakładu pracy.

 

 

Relacje między ludźmi faktycznie wtedy były lepsze.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rafael Marius nas za bardzo ludzie z rynku, miasta nie lubili, bo rzeczywiście byliśmy tą elitą: ) mój tata był kierownikiem handlowym i jeździł w delegacje. Często współpracowali z Polleną Urodą, na Ordynackiej mieli biuro i przywoził nam piękne kosmetyki do domu. W tym miasteczku mieszkałam do lata 1996 r., jeszcze pamiętam, gdy mieszkałam na Chopina jeździłam do pracy do Warszawy, do Liceum, na studia:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Sinusoida próbuje trwać   Nasze światy są od siebie tak daleko  może cztery, czy czterysta ciszy chwil, nowe frazy zawieszeniem znów szybują, a tytuły galopują ze wszech stron.   Jak pył kurzu pomkną w otchłań niepoznane, chociaż ciepłem niejednego z lekka musną,  gdzieś w przestrzeni obojętność je tratuje, może wiosną do czytania się przecisną.   W czarne dziury powpadały proste słowa, nawet chciały gdzieś na boku być spisane, ale po co nadwyrężać gęsie piórko, przecież - ciszą - najwygodniej mieć gadane.      styczeń, 2025     inspiracją wiersz Jacka Suchowicza, pt.  "Jeszcze trwa".. plus małe zapożyczenie - kursywa                
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Jacek_Suchowicz ... dołączam Jacku do słów.. andreasa... :) Co do rymów, nie mam takiej wiedzy jak andreas, biorę rymy 'na czuja'. No i.. znowu skusiłeś, zainspirowałeś... :) Pozdrawiam Cię.
    • Mimo powszechnej sercowej aprobaty :) tym razem serducha nie dodam. Przede wszystkim w tytule "Erotyk" fatalny, z góry oznajmia, że erotyk, a to przecież czytelnik ma dojść do tego, że to erotyk. No i dla mnie pierwsza strofa zbyteczna, druga oddaje meritum - skondensowana i godna przemyśleń; niedopowiedzenie najczęściej bywa clou wiersza. Dziękuję i pozdrawiam Autorkę.  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      pozdrawiam..
    • Do tego Twojego wielowątkowego tekstu, żeby było jeszcze śmieszniej, dodam kilka swoich limeryków odnośnie Piły i napięcia. To ci świętoszka   z ładną dewotką chciał Czesiek w Pile spędzić najsłodsze choć grzeszne chwile wprawdzie czuła bożą wolę lecz warknęła nie pozwolę chyba że z tyłu w papamobile   Koń w dwóch odsłonach   chciał na Pegazie Jaś sławić Piłę w swojej poezji więc dawał w żyłę już z odlotu wybudzony wiózł na przemiał jej pół tony wołając prozą wio na kobyłę   Pieszczoty z mimikrą   gdy Zdziś obrabiał dziewczynki z Piły biedny nabawił się z tego kiły chociaż krętki były blade a panienki bardzo śniade jak te zarazki w łóżku się wiły   Obwody elektryczne?   gdy kulturysta Heniek ze Środy mierzył jak co dzień swoje obwody aż prąd przeszedł przez Angielkę lecz napięcie spadło wszelkie kiedy stwierdziła wśród ud no body   Elektrycznie   poczuł iskrzenie elektryk z Buska chociaż grubiutka była dziewuszka lecz napięcie nagle spadło opór dało w brzuchu sadło na myśl mu przyszła dobra przedłużka   Pozdrowionka.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...