To ostatni wieczór, ostatnie godziny rok temu, gdy Franek K. był z nami. 30 grudnia nad ranem odszedł.
"Dzielę się z tobą wszystkim codziennie
Zimnym obiadem i ciepłą myślą
Ty mnie częstujesz obojętnością
Ja nie odmawiam, bo już przywykłem
Bez słów pijemy kawę niesłodką
One są zbędne, wszystko już wiemy
W me oczy smutne patrzysz głęboko
Gdy oglądamy razem film niemy
Kiedy na spacer idziemy wspólny
Wtedy trzymamy mocno swe ręce
By się przypadkiem nie zgubić w tłumie
Oboje wracać chcemy czym prędzej
A gdy jesienne padają deszcze
Zaczytujemy się ich kroplami
Czasem się rzewnym śmiejemy śmiechem
Częściej pustymi płaczemy łzami
W za dużym łóżku kulę się w tobie
Przed snem mnie pieścisz swą dłonią zimną
Czasem myśl świta po nocy wspólnej
By cię opuścić i znaleźć inną
Ale odrzucam zaraz ten pomysł
Bo wielką czuję do ciebie wdzięczność
Nie mogę odejść dać ci pozwolić
Choć wzięłaś wiele, dałaś mi wolność
Więc nigdy z nikim cię nie podzielę
Jestem o ciebie bardzo zazdrosny
Kiedy cię nie ma, to bardzo tęsknię
Tęsknię do ciebie
Ma samotności"
https://poezja.org/forum/utwor/185289-sonata-jesienna/?do=findComment&comment=2223711
Dla mnie był ważny, utalentowany, bystry i wrażliwy. Myślę, że za to tekstowe przypomnienie się nie pogniewa, choć profil skasował.
Cudny człowiek.