Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Drżenia niewidzialnych membran


Rekomendowane odpowiedzi

Słyszysz jak gram? Usłysz, pomimo szumu. Pomimo piskliwej w uszach ciszy.

Odbija się od ścian pustego domu echo przeszłego czasu.

 

Trwam. I ty trwasz. Trwamy razem

w tej maestrii umierania.

 

Zaciskam powieki. Otwieram…

 

Za oknami zieleń drzew.

Szeleszczące liście

dębów, kasztanów.

Za oknami dzień. Słońce pałające spoza chmur.

 

Tylko te okna. Odrapane.

Zaciągnięte kotary…

 

Te okna…

 

Wiesz. Upiłem się.

 

Ładunek w teście nuklearnym o kryptonimie

„Boltzmann”,

miał siłę 12 kiloton.

 

Na pożółkłej stronie starej gazety prototypowa lampa do naświetlań.

Pod nią, na stole, spalone kawałki skóry z czarną sierścią kozła.

Na ścianie zarys śmiertelnego odbicia. W lustrze stojącego trema...

 

Na pierwszej stronie Las Vegas Sun,

uśmiechnięta tancerka

przymila się do obiektywu z bielmem katarakty na oczach.

 

Zatrzęsło w posadach,

okienne szyby

wypadły z ram.

 

Urządzenie RDS-6s w pierwszym sowieckim teście termojądrowym

eksplodowało z silą 400 kiloton.

Pochmurne niebo semipałatyńskiego poligonu jądrowego rozbłysło piorunującym światłem.

 

Na stepie. Na wilgotnej trawie. Po której ojciec szedł wtedy, malejąc,

kiedy oddalał się coraz bardziej. Zatapiał się w ciszę. I kulał na lewą nogę. Utykał...

 

Poranione oczy w domu na pustkowiu.

 

Oczy umarłego od dawna ojca. I oczy nieżywej matki.

 

Skąd tyle tego, skąd? Tych widm,

co były kiedyś obojętnymi za życia ludźmi ?

 

Nadpalone obrazy na ścianach. Na ścianach… Na popękanych…

Portrety. Zdjęcia.

Pergaminowe twarze…

 

Spierzchnięte gorączką usta…

 

Czyje?

 

Moje?

Twoje?

 

Całkowicie obce…

 

Zaciśnięte w kreskę bez wyrazu, bez emocji. Bez wiary...

 

I oboje spoglądają na mnie zasklepionymi czarną ziemią oczodołami, gdzieś spomiędzy

głębokich warstw przeszłego czasu.

 

Przechodzą obok mnie jak ślepcy,

widząc bez oczu geometrię

nieprzestrzenną, przezroczystą.

 

I obmacują wszystko w wielkim zdziwieniu,

jakby odkrywali na nowo

tajemnicę swojego dawnego życia.

 

Opukują lekko opuszkami palców. Przedmioty. Rzeczy pozostawione w nieładzie.

W niedokończeniu…

 

Nawołując się w ten sposób poprzez drżenia,

które są wychwytywane, tylko przez nich.

Ponieważ są zbyt nikłe, na tej nazbyt niewidzialnej membranie.

 

Na ścianach szara pleśń

i szron nuklearnej zimy.

 

Ślady czyichś rąk. Rozczapierzonych palców i ust.

Co były przytknięte

do zimnej powierzchni spękanego tynku.

 

A więc to tu ojciec całował swoją jedyną Marię,

która go nawiedziła tuż przed śmiercią. To tu dostąpił aktu wniebowzięcia,

mimo że jego truchło leży teraz na podłodze w stosie rozsypanych piór. W pyle rozkładu.

 

Postępującej

atrofii.

 

Na pustyni. Na pustkowiu...

 

Zatrzaśnięte drzwi

żelbetowego

bunkra.

Stalowe wrota…

 

Na pustyni słońce zaświeciło po raz drugi.

 

Wtedy…

 

Schron atomowy ma na ścianach rdzawe smugi od nawracających deszczów.

Od tych ciągłych nawrotów piskliwej w uszach melancholii.

 

Ups…

 

Butelka wypadła mi z dłoni.

Roztrzaskała się o podłogę,

 

*

Budzę się…

 

Rozwieram pozlepiane oczy,

które widzą

podwójnie. Potrójnie…

 

Postrzępione światło

wysypuje się z ekranu telewizora szumiącą kaskadą mżących pikseli.

 

*

 

Tu przerywam pisanie,

ponieważ coś mną

za bardzo wstrząsnęło…

 

I pełno tu kształtów znikomych w zapachu

przepływającego kurzu. W zapachu uschniętych fiołków…

 

W pyłkach, które idą powietrzem. Przechodzą lekkim podmuchem po skroniach...

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-11-21)

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...