Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Mel666

Mel666

Drzewa zapadają w zimowy sen,
a ja, wracając z odległych,

wydeptanych ścieżek,
czuję oddech nieba,

wilgotny od deszczu i wspomnień.
Witasz mnie pocałunkiem;

cichym, znajomym-
jego smak kryje subtelną gorycz,
cichy ból,

jak koniec czegoś, co kiedyś lśniło.

 

 

Listopad ma inny odcień,

pozbawiony słodyczy;
przywożę ze sobą marzenia,

kruche jak szkło,
a ty pozostajesz z cieniami,

reliktami przeszłości.

 

 

Mogłabym odegrać tę rolę,

pozwolić śmiechowi zabrzmieć pusto,
mogłabym poddać się oswojonej

bliskości,miłości
lecz posmakowałam surowych krawędzi wolności.

 

 

Teraz pragnę prawdy, która się nie łamie,
radości, co nie zna kompromisu;
być całą, nieujarzmioną, po prostu być.

Mel666

Mel666

Drzewa zapadają w zimowy sen,
a ja, wracając z odległych,

wydeptanych ścieżek,
czuję oddech nieba,

wilgotny od deszczu i wspomnień.
Witasz mnie pocałunkiem—cichym, znajomym—
lecz jego smak kryje subtelną gorycz,
cichy ból,

jak koniec czegoś, co kiedyś lśniło.

 

 

Listopad ma inny odcień,

pozbawiony słodyczy;
przywożę ze sobą marzenia,

kruche jak szkło,
a ty pozostajesz z cieniami,

reliktami przeszłości.

 

 

Mogłabym odegrać tę rolę,

pozwolić śmiechowi zabrzmieć pusto,
mogłabym poddać się oswojonej

bliskości,miłości
lecz posmakowałam surowych krawędzi wolności.

 

 

Teraz pragnę prawdy, która się nie łamie,
radości, co nie zna kompromisu;
być całą, nieujarzmioną, po prostu być.

Mel666

Mel666

Drzewa zapadają w zimowy sen,
a ja, wracając z odległych, wydeptanych ścieżek,
czuję oddech nieba,

wilgotny od deszczu i wspomnień.
Witasz mnie pocałunkiem—cichym, znajomym—
lecz jego smak kryje subtelną gorycz,
cichy ból,

jak koniec czegoś, co kiedyś lśniło.

 

 

Listopad ma inny odcień,

pozbawiony słodyczy;
przywożę ze sobą marzenia,

kruche jak szkło,
a ty pozostajesz z cieniami,

reliktami przeszłości.

 

 

Mogłabym odegrać tę rolę,

pozwolić śmiechowi zabrzmieć pusto,
mogłabym poddać się oswojonej

bliskości,miłości
lecz posmakowałam surowych krawędzi wolności.

 

 

Teraz pragnę prawdy, która się nie łamie,
radości, co nie zna kompromisu;
być całą, nieujarzmioną, po prostu być.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...