Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Corleone 11

Corleone 11

                     - dla Gabrysi 

 

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to jeszcze ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Cicho. Nie na tyle jednak, aby przyjaciółka nie usłyszała. Może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Nie chcę go stracić! Nie mogę! A znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę długo odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Na twoim miejscu nie ryzykowałabym i od razu wyjaśniła mu wszystko. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

                     - dla Gabrysi 

 

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to jeszcze ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Cicho. Nie na tyle jednak, aby przyjaciółka nie usłyszała. Może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Nie chcę go stracić! Nie mogę! A znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę długo odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Na twoim miejscu nie ryzykowałabym i od razu wyjaśniła mu wszystko. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to jeszcze ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Cicho. Nie na tyle jednak, aby przyjaciółka nie usłyszała. Może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Nie chcę go stracić! Nie mogę! A znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę długo odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Na twoim miejscu nie ryzykowałabym i od razu wyjaśniła mu wszystko. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Cicho. Nie na tyle jednak, aby przyjaciółka nie usłyszała. Może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Nie chcę go stracić! Nie mogę! A znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę długo odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Na twoim miejscu nie ryzykowałabym i od razu wyjaśniła mu wszystko. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie - uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. Nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Znów - odruchowo - nie na tyle cicho, aby przyjaciółka nie usłyszała. A może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 

Corleone 11

Corleone 11

   - Nie... - odpowiedziałam, po czym dodałam szybko: Jeszcze nie, uzupełniając odpowiedź.

   - Ale na pewno to zrobi - uśmiechnęłam się do swojej myśli, widząc oczyma wyobraźni kilka kopert, zawierających treści od niego.

   - Wyobrażasz je sobie - Ola popatrzyła na mnie domyślnie - spodziewając się, że napisał ich pięć albo sześć. Tymczasem jest ich sporo więcej.

   Z wrażenia zrobiło mi się gorąco. Odkąd poznałam Michała trochę bliżej, wiedziałam, że odstaje od innych mężczyzn. Ale żeby na dodatek pisał listy? Może jest to anachroniczne, ale ja uwielbiam je otrzymywać i czytać. Nie wiem zupełnie,  skąd mi się to wzięło i w sumie chyba to nieważne, przynajmniej w tej chwili. Pomyślę o tym później. Kiedyś. I mniejsza o to, czy robi to ktoś w dzisiejszych czasach. Inni to inni. Interesuje mnie on: Michał.

   - Skąd wiesz o listach? - zapytałam odruchowo. 

   - Pokazał mi - wyjaśniła Ola krótko. - Zapytaj go o nie.

   Zamilkłam, nagle zamyśliwszy się głęboko. Mam tyle planów. Pomysłów, których wcześniej, wtedy gdy go poznawałam, nie miałam. Potrzebuję je urzeczywistnić, a w każdym razie zacząć urzeczywistniać. Jak je pogodzić z tą miłością?? Jak? One są dla mnie bardzo istotne! On, jego uczucie do mnie i moje do niego też! Jak to poskładać razem?? Cholera, jak?! Najgorsze, iż nie mam pojęcia... Bladego ani zielonego. Żadnego. Szlag by to! - zirytowałam się na głos, uzewnętrzniając obawy. 

   - Gabi, o co chodzi? - przyjaciółka spojrzała na mnie badawczo. - Co się stało?

   - O to, że... - zaczęłam wyjaśniać. Słuchała uważnie, jak to Ola. To w niej lubiłam. No, nie tylko to.

   Gdy skończyłam, powiedziała to, co w międzyczasie pojawiło mi się na gdzieś z tyłu głowy, jak to nazywają. To po prawdzie, co przyszło mi na myśl już po raz kolejny, ale wtedy odepchnęłam ją od siebie. Zwyczajnie bojąc się zaryzykować. To nie codzienne życie, gdzie ryzyko da się przewidzieć i zminimalizować, podejmując określone - konieczne po temu - działania. 

   - Chyba przyjdzie mi liczyć na jego zrozumienie... - szepnęłam do siebie. Znów - odruchowo - nie na tyle cicho, aby przyjaciółka nie usłyszała. A może po prostu bacznie nadstawiała ucha?

   - Ale co, jeśli go stracę? - patrzyłam na nią, znowu blada z emocji. -  Znów stawiam wszystko na jedną kartę. Znów! Po raz kolejny! Cała ja! A potem, jeśli się nie uda, znów będę odzyskiwać równowagę! Że też nie mogę mieć prosto w życiu, tylko muszę kombinować... 

   - Chyba faktycznie musisz liczyć na jego zrozumienie - powiedziała Ola wolno po dłuższej chwili ciszy. - Oj, Gabi... - pokręciła głową. - Istotnie podejmujesz ryzyko i wygląda na to, że je lubisz. Obyś - zmieniła ton na ostrzegawczy - się nie przeliczyła.

   - Obym się nie przeliczyła... - powtórzyłam po niej powoli czując, że blednę jeszcze bardziej. - Oby...

 

   Voorhout, 27. Października 2024 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...